Przez błąd urzędników stracili pensjonat. A leśnicy go rozebrali
Rodzina państwa Dźwierzyńskich kupiła w latach 90. i wyremontowała okazałą bacówkę na terenie Nadleśnictwa Krasiczyn koło Przemyśla. Po wielu latach prowadzenia pensjonatu okazało się, że urzędnicy popełnili błąd przy wytyczaniu map i budynek nie stoi na działce, którą kupili Dźwierzyńscy. Bacówkę przejęły Lasy Państwowe. Zamiast zamienić się działkami, leśnicy rozebrali budynek.
Rodzina państwa Dźwierzyńskich z Przemyśla w połowie lat 90. kupiła bacówkę na terenie pobliskiego Nadleśnictwa Krasiczyn. W budynku prowadziła pensjonat.
- Wybudowali to górale z Zakopanego dla komitetu wojewódzkiego w 1976 roku. W 1995 roku wygraliśmy przetarg kopertowy i kupiliśmy tę bacówkę. Przyjmowaliśmy głównie gości zagranicznych, myśliwych. Miejsce było piękne, niedaleko miasta, a w środku lasu położone. Cały czas inwestowaliśmy w ten obiekt. Wnętrze było modernizowane i cały teren. I tak świetnie to funkcjonowało - wspomina Barbara Dźwierzyńska.
- Cudowne drewniane meble, rzeźbione. Sala przepiękna z kominkiem – pokazują nam zdjęcia państwo Dźwierzyńscy.
ZOBACZ: Pod Łodzią drążą ogromny tunel. Kamienice mogą runąć
Niestety w 2008 roku wyszła na jaw pomyłka, do której doszło przy budowie bacówki. Obiekt powstał na innej działce, niż planowano. Okazało się, że ten teren należy do Nadleśnictwa Krasiczyn.
- Realizacja inwestycji została rozpoczęta na zupełnie innym terenie. Bacówkę wybudowano w miejscu, które odpowiadało prominentom w latach 70. – mówi Bogusława Fac, geodeta powiatowy w Przemyślu.
- Nie będąc w terenie wytyczyli działki na mapach, po latach się okazało, że budynek nie jest na tych działkach, które były kupione. Wytłumaczono nam, że zdarzają się takie błędy i można to załatwić na drodze takiej, że będzie wymiana działek – tłumaczy Józef Dźwierzyński, syn pani Barbary.
- Mam tutaj akt notarialny z 1995 roku. Wynika z niego, że Skarb Państwa sprzedał nam ośrodek, ale leśnicy podważają ten akt notarialny. Przyjechał geodeta z nadleśnictwa, który stwierdził, że budynek nie leży na działce przekazanej nam w użytkowanie wieczyste, tylko na działce Lasów Państwowych. Był to dla nas szok. Powinno to zostać załatwione na drodze administracyjnej, między lasami a starostwem. Bo błąd został popełniony przez urzędników państwowych, pracujących w urzędzie rejonowym, którego następcą jest starostwo – podkreśla Barbara Dźwierzyńska.
ZOBACZ: Dramat Polaków pracujących w Czechach. Zamknęli przejście graniczne
- My jako starostwo usilnie chcieliśmy doprowadzić do wyeliminowania zaistniałego błędu. Czuliśmy, że błąd dotknął ludzi niewinnych. No bo cóż... ufali. Jeżeli byśmy dokonali zamiany, to wszystko by było w porządku. Do ugody z Lasami Państwowymi jednak w ogóle nie doszło – informuje Bogusława Fac, geodeta powiatowy w Przemyślu.
- Było to jak najbardziej do załatwienia, czyli wydzielenie terenu pensjonatu, natomiast lasy poszli va banque i nas pozwały – dodaje Barbara Dźwierzyńska.
Cztery lata temu sąd nakazał przekazanie bacówki leśnikom. Dalsze losy tego budynku zaskoczyły wszystkich.
- Nie wiem, co w tej bacówce dziś jest – przyznaje Bogusława Fac. Geodeta od nas dowiaduje się, że Lasy Państwowe zburzyły Bacówkę.
- O matko! To już tego to zrozumieć nie mogę. Odebrać po to, żeby zburzyć ludzki dorobek – komentuje.
ZOBACZ: Zbudowali trasę, ekranów brakuje. Koszmar pod Łodzią
O bacówkę chcieliśmy zapytać w Nadleśnictwie Krasiczyn. Poinformowaliśmy wcześniej leśników o naszym przyjeździe. Niestety we wskazanym dniu wszyscy akurat wyjechali w teren.
Rodzinie Dźwierzyńskich pozostaje walka o odszkodowanie. W sądzie toczy się sprawa o 3 miliony złotych.
- W dzisiejszych czasach sądownictwo boi się takich spraw, bo wyrok korzystny dla mnie, to jest wyrok przeciwko państwu – podsumowuje Józef Dźwierzyński, syn pani Barbary.