Pod Łodzią drążą ogromny tunel. Kamienice mogą runąć

Ta budowa wstrząsnęła Łodzią, dosłownie! PKP PLK drążą pod miastem tunel średnicowy. Tarcza właśnie ruszyła w kierunku zabytkowych i zrujnowanych kamienic w centrum, które mogą runąć. W mieszkaniach już pękają ściany, a lokatorzy słyszą rady, by… dla bezpieczeństwa odsunęli łóżka na środek pokojów. Na czas drążenia ludzie mają zostać przeniesieni, ale nie wiedzą gdzie i kiedy.

Łódź - miasto setek rozpadających się kamienic. Historyczne budynki często są burzone. Ich słabe konstrukcje zagrożone są teraz dodatkowo przez dwie tarcze drążące pod miastem tunele dla kolei. Z powodu zagrożenia już ponad 100 osób z ulicy Mielczarskiego dostało informacje o tymczasowym przeniesieniu do hoteli.

- Czasowa zmiana zamieszkania obejmie mieszkańców ponad 100 kamienic znajdujących się na trasie – przyznaje Rafał Wielgusiak z PKP Polskie Linie Kolejowe.

- U nas pękła ściana nośna, a tarcza jest daleko, bo przecznicę stad, przy Manufakturze. Obawiam się, czy będę miała do czego wrócić – mówi Urszula Cieślak.

- Łódzkie kamienice maja słabe fundamenty albo ich nie mają wcale. Jest ryzyko, chodzi o igranie z bezpieczeństwem ludzi. Oni mają prawo mieć obawy, czy będą mieli do czego wrócić – podkreśla Agnieszka Wojciechowska van Heukelom z Europejskiego Centrum Inicjatyw Obywatelskich.

ZOBACZ: Zbudowali trasę, ekranów brakuje. Koszmar pod Łodzią

Rozpoczęło się właśnie drążenie tunelu pod historycznym centrum Łodzi. Ze swoich mieszkań ma być czasowo przeniesionych ponad dwa tysiące osób. Jak sprawdziliśmy u wielu lokatorów, w mieszkaniach już pękają ściany i szyby, mimo że tarcza nie dotarła jeszcze bezpośrednio pod ich domy.

- To jest skandal, państwo widzicie za moimi placami kamienicę, jest rewitalizowana za publiczne pieniądze. Stoi na ulicy, z której trzeba relokować ludzi, ponieważ robiony jest tunel. Kładziona jest nawierzchnia, która może ulec degradacji. Należało poczekać – pokazuje nam jeden z budynków Agnieszka Wojciechowska van Heukelom.

Pan Roman porusza się na wózku inwalidzkim. Mieszka w kamienicy, gdzie również popękały ostatnio ściany. Tymczasowe wykwaterowanie jest dla niego uciążliwością, ponieważ jego specjalistyczne łóżko nie nadaje się do rozkręcenia i przeniesienia.

- Kto mnie wniesie na łóżko? Jak będę chciał się załatwić, kto mnie zniesie z łóżka? – pyta Roman Garczyński.

- Obawiamy się, co będzie. Jak teraz się budynki nie zawalą, to z czasem co będzie? Wszystko zostawiamy pod czyjąś opieką i na jak długo? Wątpię, żeby była tu ochrona, że wszystkiego dopilnuje – zauważa Anita Konecka.

- Chodzą, informują, ale lakonicznie, że nie wiadomo, o co chodzi. Mamy zdjąć ze ścian obrazy. Co z tego, że ja z szafek wyciągnę szkło, talerze, jak mi szafka spadnie – dodają inni mieszkańcy.

ZOBACZ: Matka porzuciła go, gdy miał 12 lat. Teraz pogrążyła w sądzie

Lokatorzy podkreślają, że nikt im nie zaproponował żadnych odszkodowań za utrudnienia. A czynsze będą musieli płacić urzędowi miasta także wtedy, kiedy zostaną tymczasowo przeniesieni w inne miejsca. Skarżą się, że kolejarze ich lekceważą, nawet po zgłoszeniu szkód. U pani Urszuli mieli pojawić się rzeczoznawcy, aby oszacować straty.

- Są ogromne pęknięcia, ścian, szyb, wielokrotnie zgłaszałam to i nie ma odzewu ze strony kolei. Łóżko jest odsunięte od ściany, stwierdzili, że najlepiej będzie, jak pani z łóżkiem wyjdzie na środek. Będzie bezpiecznie – mówi Urszula Cieślak.

Tymczasowe wykwaterowanie ma trwać maksymalnie dwa tygodnie. Ale łodzianie obawiają się, że do domów już nie wrócą. Dziewięć miesięcy temu odwiedziliśmy z kamerami mieszkańców innej kamienicy przy tej samej ulicy. Wówczas lokatorzy otrzymywali zapewnienia, że będą tam mieszkać latami. Dziś po historycznym budynku i jego dwóch oficynach została sterta gruzu i pusty plac.

- To dla mnie szok, bo ta pani wiedziała, że nie będzie wysiedlana i wyremontowała sobie mieszkanie. Jeszcze wzięła kredyt - 60 tysięcy. I ona musiała się wynieść – mówi Roman Garczyński.

- To szybko poszło, jak tylko się dowiedzieli, szybko zaczęto ich wyprowadzać i do rozbiórki – dodaje Anita Konecka.

ZOBACZ: Dostała 26 mandatów z zagranicy. Auto dawno sprzedała

Łodzianom obiecywano przeniesienie do hoteli. Sprawdzamy, czy kolejarze wywiążą się z obietnic. Podajemy się za mieszkańców i udajemy się do punktu informacyjnego PKP Polskich Linii Kolejowych. Pracownicy sami przyznają, że panuje chaos. A konkretów nie ma żadnych, tylko oględne informacje.

Reporter: Gdzie będzie relokacja?

- Dostałyśmy informacje, że to są akademiki.

Reporter: Akademiki? Miał być hotel.

- No właśnie… Okazało się, że hotel, który miał być opcją pewną nie ma miejsc.

Reporter: Chcieliście umieścić mieszkańców w hotelu nie rezerwując miejsc?

- Ta data się wahała, była niepewna, były zmiany wprowadzane. Jeden wielki chaos.

- Jeżeli nie będzie możliwy powrót, wykonawca zapłaci za lokale zastępcze – zapewnia Rafał Wielgusiak z PKP PLK.

- Nawet na zawsze? – dopytujemy.

- Każda sprawa będzie rozpatrywana indywidualnie – pada odpowiedź.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX