Żyją w koszmarnych warunkach. Rodzina w potrzebie

50-letnia pani Aldona Piotrowska z Chodzieży w województwie wielopolskim wraz z trójką dzieci i mamą mieszka w ponad stuletnim domu. 67-metrowy lokal należy do gminy. Mieszkanie jest wysokie, ma tylko dwa stare piece, którymi nie sposób ogrzać pomieszczeń, dlatego jest wilgoć i ogromny grzyb. Rodzina ma tylko zimną wodę, żyje skromnie oszczędzając na jedzeniu.

- Oni mówią, że nam dali mieszkanie wymalowane, że wszystko było zrobione, ale doczekaliśmy zimy i dopiero wszystko wyszło na wierzch. Całe ściany są w grzybie, a ja to wącham, najgorzej jeszcze jest w moim pokoju, bo tam nie ma ocieplenia żadnego – opowiada Teresa Szpringer, główny najemca lokalu.

- Kontrole, które były prowadzone od 2019 roku przez nasz mieszkaniowy zasób gminy miejskiej, stwierdziły, że to mieszkanie jest niedogrzane i mało tego suszy się w nim pranie, więc ta wilgoć nie ma jak z tego mieszkania wyjść – informuje Piotr Witkowski, zastępca burmistrza miasta Chodzieży.

ZOBACZ: Wakacje na płonącej wyspie. Polacy kontra biuro podróży

- Prądem nie ogrzejemy tego mieszkania, bo jest wysoko, 3,5 m wysokości. Co tu  mówić, jest zimno i zimą tu nie idzie wytrzymać do tego smród ze ścian, grzyb. My nie grzejemy wcale, bo nie stać nas na ogrzewanie prądem. Była sąsiadka obok za ścianą, to palili i było cieplej, bo 17 st. C, jak się wyprowadzili było 10 stopni. Zimno, brak ogrzewania i brak ciepłej wody. Tysiąc złotych będzie latem do zapłaty za dwa miesiące, ale płacę wszystkie rachunki i na życie nie pozostaje nic. Opieka dobrze o tym wie. Jestem na bieżąco ze wszystkim, nie mam żadnych długów – opowiada Aldona Piotrowska.

Jak przyznaje, rodzina oszczędza na jedzeniu.

- Syn pracuje, musi zjeść, no i Martyna, to oni są najważniejsi. Codziennie obiadu się nie robi, bo to nie ma szans – dodaje.

Martynka ma 9 lat, właśnie zaczęła chodzić do trzeciej klasy. Dziewczynka marzy o swoim pokoju i biurku, bo teraz nie ma gdzie nawet odrabiać lekcji. Jej starszy brat od dziecka ma zdiagnozowane schorzenie psychiczne, stale przyjmuje leki, mieszka w pokoju z babcią.

- Niefajne jest to, że nie mam swojego pokoju. Byłam u takiej jednej koleżanki, co ma taki bardzo ładny dom, taką willę, ma dwa samochody i każdy ma swój pokój, dwie łazienki – opowiada Martynka.

- Ogólnie tydzień już się nie myjemy praktycznie, bo nie ma gdzie. Basen zamknięty, bo tam jakaś bakteria czy coś, nie wiem i nie ma gdzie się umyć. A za złotówkę można było tam prysznic wziąć. Teraz została zimna woda albo znowu garnki, wróciły garnki i miski – zaznacza Aldona Piotrowska.

ZOBACZ: Przez błąd urzędników miał oddać 30 tys. zł. Pomogliśmy

Pani Aldona chciałaby znaleźć pracę, robi kursy, na które wysyła ją opieka społeczna, ale pracy nie ma. Uważa, że wpadła w błędne koło i nie widzi szansy na poprawę życia swoich bliskich. Burmistrz w rozmowie z nami zadeklarował lepsze warunki mieszkaniowe. Może chociaż o tyle poprawi się byt tej rodziny.

- Wiem, że oni chcą mieszkanie trzypokojowe, żeby ta mała dziewczynka miała swój pokój. Nie mamy na dzisiaj takiego mieszkania, czekamy aż się coś takiego zwolni. W tej chwili mamy jedno mieszkanie, gdzie toczy się sprawa o eksmisję, mamy wyrok już potwierdzony przez sąd, więc teraz kwestia tylko komornika, aby wyeksmitował tą rodzinę i zaproponujemy to mieszkanie trzypokojowe – zapowiada Piotr Witkowski, zastępca burmistrza miasta Chodzieży.

- Chcemy pracować, ale nas nikt nie chce. Chodzi o to, że porcelana była w Chodzieży i już nie ma, ja pracowałam tam 14 lat i nie ma tej porcelany, nie ma gdzie już iść do pracy – podsumowuje pani Aldona.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX