Sam zbudował drogę. Sąsiad twierdzi, że jest jego
Pan Maciej od 2018 roku jest właścicielem działki i domu. Mężczyzna sam wybudował drogę dojazdową do swojej posesji. W 2019 roku przeżył szok - sąsiad przyszedł i oznajmił, że droga należy do niego. Pan Maciej drogę zagrodził, posadził tuje i postawił szlaban. W odpowiedzi na to, sąsiedzi ogrodzenie usunęli i sprzedali. Sprawa trafiła do sądu.
57-letni Maciej Rożek z miejscowości Bogoria w województwie świętokrzyskim jest właścicielem domu. Jego rodzice budowę ukończyli na początku lat 70. Aktem notarialnym, w 2018 roku, przepisali budynek wraz z działką na syna.
- Każdy z sąsiadów przystał na protokół graniczny i nikt nikomu w drogę nie wchodził. Jeden drugiemu pomagał, a nie szkodził. W całym protokole z 1971 r. jest zgodność granic, są sąsiedzi podpisani i nie ma żadnej drogi. Ja, budując płot po tej stronie, usunąłem się z płotem w głąb mojej działki i wybudowałem drogę na zewnątrz, i co jakiś czas tę drogę poprawiam - mówi mężczyzna.
W 2019 roku pan Maciej przeżył szok. Sąsiad, który ma działkę na końcu drogi, przyszedł i oznajmił, że droga jest jego.
- Wtedy zaczął się cały konflikt. W 2019 roku poszedłem do geodezji wyjaśnić, co jest z tą drogą. Okazuje się, że w geodezji zmniejszono mi działkę. I droga, według dokumentów z geodezji, nie jest moja, tylko pana Z. - opowiada.
- Nie jesteśmy w stanie udzielić odpowiedzi na pytanie, dlaczego ta droga została wyjęta z zakresu działki pana Macieja. Nie przedstawiono nam żadnej podstawy prawnej takiego przesunięcia. To, co jest w ewidencji gruntów i budynków, nie tworzy stanu prawnego. To jest tylko informacja. Także to nam nie mówi, kto jest właścicielem tej drogi - mówi dr Karol Flisek, adwokat pana Macieja.
ZOBACZ: Górski potok zalewa miejscowość. Notorycznie!
O tym, do kogo należy droga, będzie rozstrzygał sąd. To jeszcze potrwa. Do czasu rozstrzygnięcia sprawy pan Maciej postanowił, że zagrodzi drogę.
- Z przodu postawiłem szlaban, z tyłu zrobiłem ogrodzenie z elementów metalowych. Na przodzie tego ogrodzenia posadziłem 11 tui. Pan Z. wyrwał te tuje, sprowadził sąsiadów i wspólnymi siłami ogrodzenie usunęli i sprzedali - mówi.
Reporter: Zgodzi się pan na oficjalną rozmowę?
Pan Z.: Raczej nie. W tej chwili do kościoła idziemy. Czy ja chodzę do pani na działkę i stawiam słupki? Jest sprawa w sądzie.
- Są w polskim prawie odpowiednie tryby prawne, które pozwalają ustalić stan prawny tej działki. I zamierzamy z nich skorzystać - mówi adwokat.
- Doprowadźmy sprawę do końca. Po prostu chcę dojść do prawdy, bo ta gehenna już trwa cztery lata - mówi z kolei pan Maciej.