Dekretem Bieruta zabrali im dom. Wygrywają ze stołecznym ratuszem

W kilka dni zabrali im dom, a teraz grożą im kary od nadzoru budowlanego za to, że popada on w ruinę. Pani Aldona, jej brat Janusz i szwagierka Teresa od lat starają się odzyskać nieruchomość, która była w ich rodzinie od pokoleń. Kamienicę odebrano im na mocy tzw. dekretu Bieruta. SKO przyznało rację rodzinie, ale warszawscy urzędnicy wciąż nie zmienili decyzji.

Decyzję o odebraniu nieruchomości podjęto nagle. Pod koniec 2020 r. bez uprzedzenia rodzinie odłączono prąd.

- 27 grudnia przyszliśmy z pracy i nie ma światła. Myśleliśmy, że to awaria, zadzwoniliśmy do elektrowni, a oni mówią, że nic nie wiedzą o żadnej awarii – opowiadała Teresa Krawczyńska, kiedy realizowaliśmy pierwszy materiał na ten temat.

- Dziadek nie doczekał, to jest jedno pokolenie. Mama nie doczekała, to jest drugie pokolenie. I teraz moja kolei? Mój mąż też już nie doczekał – zaznaczyła Aldona Olszewska, siostra pana Janusza.

Niedługo później, również bez jakiejkolwiek zapowiedzi, budynek został ogrodzony, a drzwi i okna zabito płytami. Ani pani Aldona, ani jej brat nie dostali informacji o wyłączeniu kamienicy z użytkowania. Nie pozwolono im również wejść, by zabrać swoje rzeczy z mieszkań.

Kiedy rodzina starała się o unieważnienie decyzji urzędników, do kamienicy włamali się bezdomni. Rodzeństwo  straciło całe wyposażenie domu, ubrania, rzeczy osobiste i rodzinne pamiątki. W budynku wybuchł pożar.

ZOBACZ: Górski potok zalewa miejscowość. Notorycznie!

Samorządowe Kolegium Odwoławcze w 2019 r. stwierdziło przewlekłość postępowania. Dwa lata później warszawscy urzędnicy wydali odmowną decyzję w sprawie reprywatyzacji. W lipcu tego roku uchyliło ją Samorządowe Kolegium Odwoławcze.

- W tej sprawie SKO podzieliło absolutnie rację potoków dawnych właścicieli, uznało rację potomków dawnych właścicieli i uchyliło decyzję prezydenta miasta st. Warszawy z lipca 2021 r. o odmowie ustanowienia użytkowania wieczystego na gruncie warszawskim następcom dawnych właścicieli – tłumaczy Tomasz Podlejski, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Warszawie.

ZOBACZ: Przed śmiercią zniknął z domu. Tajemnicza śmierć 17-letniego Sebastiana

Warszawski ratusz nie zgodził się na rozmowę z nami przed kamerą. W przesłanym oświadczeniu rzecznika prasowego miasta st. Warszawy czytamy:

„Samorządowe Kolegium Odwoławcze (…) po blisko dwóch latach orzekło o uchyleniu zaskarżonej decyzji i w sposób lakoniczny zobowiązało Warszawę do ponownego przeanalizowania sprawy. Postępowanie dotyczące ul. Krypskiej … jest więc obecnie (ponownie) w toku. Jego rozpoznanie nastąpi natychmiast po dopełnieniu obowiązku ustalenia wszystkich stron postępowania.”

- Pałeczka jest po stronie prezydenta miasta st. Warszawy i on musi teraz ponownie rozpoznać sprawę wniosku o ustanowienie użytkowania wieczystego. Biorąc pod uwagę te dylematy, które Samorządowe Kolegium Odwoławcze wykazało w uzasadnieniu swojej decyzji – mówi Tomasz Podlejski, prezes Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Warszawie.

ZOBACZ: Sam zbudował drogę. Sąsiad twierdzi, że jest jego

Tych dylematów nie mają urzędnicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, którzy wzywają panią Aldonę i jej brata z żoną jako właścicieli do zabezpieczenia wyłączonego z użytkowania budynku. To fragment rozmowy z urzędniczką nadzoru budowlanego.

Reporterka: Dlaczego państwo wzywacie osoby, które do tej pory mają problem z miastem w sprawie ustalenia praw własności?

Pani Aldona: Dla mnie to jest nękanie. (…)

Urzędniczka: Ale kominy, gzymsy, to wszystko jest ten sam stan.

Pani Aldona: Czy pani wie, że te kominy, te gzymsy został zrujnowane przez państwa bezprawną decyzję, gdy dwa lata temu wyrzuciliście nas na ulicę?

ZOBACZ: Ogromny hałas, nocne pobudki, kłęby kurzu. "Tu nie da się żyć"

Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego do tej pory nie odpowiedział na naszą prośbę o wypowiedź. Pani Aldona i pani Teresa obawiają się kary finansowej. Tracą nadzieję na odzyskanie praw do rodzinnego domu.

- Został wydany tytuł wykonawczy w stosunku do pani Aldony Olszewskiej, w którym PINB chce rozpocząć egzekucję z jej emerytury. Chodzi o kilka tysięcy złotych – informuje Karol Nurkowski, pełnomocnik pani Aldony.

- Czuję się okradziona. Uczciwie pracowałam przez całe życie, a teraz zostałam po prostu bezdomna – mówi pani Teresa.

- Sprawa własności budynku cały czas pozostaje w wydziale dekretowym. Nie mają już argumentów, żeby nam odmówić. A odmawiają cały czas – dodaje Teresa Krawczyńska.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX