Walczy z ZUS o emeryturę. Od 21 lat!
Jadwiga i Stanisław Krzykowscy z Ostrołęki na Mazowszu walczą o pieniądze. Najpierw były one potrzebne na leczenie syna, u którego zdiagnozowano nieuleczalną chorobę: dystrofię mięśniową. Teraz trwa batalia z ZUS-em, który odmówił przyznania matce emerytury z tytuł opieki nad niepełnosprawnym synem. Walka trwa 21 lat!
- Mam na imię Mariusz, mam 15 lat, chodzę do 3. klasy gimnazjum, już od 7 lat choroba pozbawiła mnie możliwości chodzenia. Chciałbym, jak moi rówieśnicy, chodzić i cieszyć się życiem – mówił przed kamerą Mariusz Krzykowski, gdy Fundacja Polsat organizowała pomoc w sfinansowaniu jego leczenia.
- Nasza sytuacja jest ciężka, bo jestem jedynym członkiem rodziny pracującym, żona nie może zająć się pracą, musi być cały czas przy dziecku – dodawał wówczas Stanisław Krzykowski, ojciec Mariusza.
- Były to bardzo duże środki, około 150 tysięcy dolarów, więc byliśmy zmuszeni wystąpić do Fundacji. Fundacja Polsat, to było w 2000 roku, przekazała ogromną kwotę, w tej chwili dokładnie trudno mi wskazać, ale to było ponad 100 tysięcy zł – wyjaśnia Jadwiga Krzykowska.
ZOBACZ: Wnuczka zdobyła jej dane z dowodu. Zaciągnęła kilkadziesiąt pożyczek
Gdyby nie pomoc ludzi, Mariusz nie przeszedłby leczenia, bo rodziny nie byłoby na to stać. Liczył się wtedy każdy grosz. W związku z tym pani Jadwiga w 2002 roku złożyła wniosek o wcześniejszą emeryturę z tytułu opieki nad niepełnosprawnym synem. Mariusz nie doczekał pozytywnej decyzji. Zmarł w 2008, ale walka jego matki z ZUS-em trwa do dziś.
- 10 września minęło 21 lat walki z urzędami. Wniosków, decyzji w tej sprawie mam ponad 30. Syn zmarł w grudniu 2008 roku, więc od chwili złożenia wniosku mógł z tych środków pieniężnych korzystać jeszcze przez sześć lat. Byłam uprawniona wiekowo i spełniałam wszystkie warunki, ale urzędnicy ZUS liczyli w taki sposób, żeby mnie pozbawić tego świadczenia – tłumaczy Jadwiga Krzykowska.
- Walka pani Jadwigi trwa ponad 20 lat, próbuje ona wykazać, że ten czas opieki nad synem jest okresem składkowym. W latach 2013, 2014 zostały wydane uchwały Sądu Najwyższego, które wyjaśniały, jak te przepisy powinny być interpretowane – wyjaśnia prawniczka Eliza Kuna.
- Okresy urlopów wychowawczych przebytych do grudnia 1998 roku należy - tak wynika z przepisów - liczyć w całości, a oni ograniczyli ten urlop wychowawczy do 1/3 okresów składkowych – dodaje pani Jadwiga.
Po ponad 20 latach batalii sądowej i urzędniczej, okazało się że ZUS popełnił błąd w wyliczeniach, a pani Jadwiga w 2002 roku miała wymagany staż pracy. Mimo to, świadczenie jej się nie należy.
- Obecnie sądy, które nie chcą wypłacić emerytury, powołują się na to, że wniosek został złożony po śmieci tego niepełnosprawnego, chorego syna, którym pani Jadwiga się opiekowała. W moim przekonaniu pani to świadczenie przysługuje i w ten sposób powinno to zostać zinterpretowane przez sądy po wyroku Sądu Najwyższego – podkreśla prawniczka Eliza Kuna.
- Gdy syn żył, mógł z tego korzystać, bardzo nam były potrzebne te środki – mówi Jadwiga Krzykowska.
ZOBACZ: Ciała noworodków w piwnicy. Jedna z córek uciekła, jej dzieci przeżyły
Pani Jadwiga ma żal do ZUS-u, że ten nieustannie odmawia jej przyznania świadczenia. Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym, aby dowiedzieć się, czy jest szansa na polubowne załatwienie sprawy. W odpowiedzi mailowej czytamy m.in.:
„Sprawa została skierowana do sądu apelacyjnego. W momencie otrzymania prawomocnego wyroku sądowego, ZUS wykona go zgodnie z orzeczeniem Sądu” – odpowiedział Wojciech Ściwiarski, regionalny rzecznik prasowy ZUS w województwie mazowieckim.
- Oczekuję sprawiedliwości, że w końcu opamiętają się i że poniosą konsekwencje tego, że nie przestrzegają przepisów prawa. Ja nigdy bym nie pomyślała, że człowiek człowiekowi może być taki - nie umiem tego określić - niemiły. Czy oni premie dostają jakieś za to, czy jak? – podsumowuje Jadwiga Krzykowska.