Pieniądze na dach przepadły w hurtowni. Odkładali wiele lat
Hurtownia budowlana spod Bydgoszczy wzięła 20 tys. zł za dachówkę, ale towaru nie dostarczyła. Materiał miał trafić na przeciekający dach domu pani Małgorzaty, która opiekuje się mężem z niepełnosprawnościami. Rodzina wydała na ten cel oszczędności zbierane przez lata.
Pani Małgorzata i pan Mieczysław są małżeństwem od 37 lat. Mieszkają w małej miejscowości Nowy Dwór niedaleko Bydgoszczy. Dwa lata po ślubie urodził się syn Łukasz. Niestety rodzinę w tym samym czasie dotknęła też tragedia. Pan Mieczysław zaczął ciężko chorować.
Stan pana Mieczysława pogarszał się, przeszedł cztery udary, kilka operacji. Od kilku lat jest przykuty do wózka inwalidzkiego i wymaga stałej opieki. Obecnie po raz kolejny przebywa w szpitalu.
- Ile będę miała sił, będę wspierała, jak tylko będę mogła. Ja muszę być przy nim, bo on mnie potrzebuje – mówi Małgorzata Ledzińska.
- Tata nie poradzi sobie z niczym, po prostu ktoś musi być stale przy nim – tłumaczy syn Łukasz.
ZOBACZ: Ciała noworodków w piwnicy. Jedna z córek uciekła, jej dzieci przeżyły
Rodzina mieszka w starym domu. Powoli go remontowała. Trzeba było wymienić także dach, który przeciekał i zagrażał zdrowiu mężczyzny z niepełnosprawnością. W zeszłym roku pani Małgorzata zamówiła w hurtowni dachówkę za 20 tysięcy złotych. Za towar zapłaciła z góry.
- Mówił tak: wiecie, że idzie inflacja w górę, więc jak wpłacicie mi całość, to macie gwarancję, że ta dachówka nie podrożeje. Te pieniądze odkładaliśmy nie kilka lat, nie kilkanaście, ale całe swoje życie – podkreśla Małgorzata Ledzińska.
- Profesjonalna obsługa, widać było, że zna się na tym, co robi, zdobył nasze zaufanie – dodaje syn Łukasz.
Jednak już po krótkim czasie pojawiły się problemy. Dachówki nie dostarczono i miesiącami zbywano rodzinę.
- W końcu powiedział, że na milion procent będziemy mieć towar 1 czerwca. Dzwoniłam tego dnia i już nie odbierał. Powiadomiłam policję, bo przeczuwałam, że zostałam oszukana – mów pani Małgorzata.
Z pomocą policji znikomą część materiałów udało się odzyskać. Podpisane zostało nawet zobowiązanie, że do czerwca zostanie rodzinie oddana reszta dachu lub 12 tysięcy. Niestety do dziś nie ma ani towaru, ani pieniędzy.
ZOBACZ: Walczy z ZUS o emeryturę. Od 21 lat!
Pani Małgorzata musiała się zapożyczyć i wykorzystać wszystkie pieniądze przeznaczone na rehabilitację i leczenie męża. Musiała bowiem szybko zapłacić za nową dachówkę i ekipę budowlaną. Kobieta zawiadomiła prokuraturę. Ta jednak na razie odmówiła wszczęcia postępowania.
- Często są to spory cywile, gdzie osoby dochodzą swoich roszczeń na drodze cywilnej poprzez zapłatę. Być może nowe okoliczności rzucą nowe światło na tę sprawę w kierunku udowodnienia zamiaru sprawcy – informuje Adam Lis z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Północ.
- Według mnie jest to cel zamierzony. Hurtownia, która nas oszukała, wisi około 10 tysięcy złotych za faktury, za materiały, które pobrała z innej hurtowni, która zrealizowała to zamówienie – mówi pan Łukasz.
ZOBACZ: Szukali pracy, teraz dostają wezwania do zapłaty
Hurtownia jest zamknięta i żadna próba kontaktu nie przyniosła skutku. Nam udało się dodzwonić do właściciela - Mariusza G.
- Wszystko jest w rękach prawnika.
- To jest w rękach pana, a nie prawnika, bo to państwo nie przywieźliście dachówki, a teraz nie zwracacie pieniędzy. Ma pan zamiar oddać te pieniądze?
- Ja z panią nie muszę rozmawiać, ja ze swoimi wierzycielami będę w odpowiednim czasie rozmawiał i ze wszystkimi się rozliczę.
- Rozumiem, że jest ich więcej?
- Tak, dziękuję, do widzenia