Rozstał się z żoną. Twierdzi, że bliźnięta nie są jego
39-letni pan Wiktor z Leszna w Wielkopolsce twierdzi, że płaci alimenty na nie swoje dzieci. Bliźnięta urodziły się długo po rozstaniu małżonków, ale ponieważ do tej pory sąd nie rozwiódł obu stron, to formalnie dzieci są jego. Mężczyzna stara się o zaprzeczenie ojcostwa, ale żona odmawia badań DNA.
Marzeniem pana Wiktora była własna, szczęśliwa rodzina. Kiedy poznał panią Beatę, wydawało mu się, że tak będzie. Ożenił się, 12 lat temu urodziła się pierwsza córka, 3 lata później druga.
- Zacząłem jeździć ciężarówką. Mieliśmy plany, że zaczniemy budować dom i wszystko było super. W 2017 roku zaczęliśmy budowę, ale już zaczęło się coś źle układać: rozrzutność pieniędzy, niegospodarność, dzieci były zaniedbywane. Ja chciałem zmienić pracę. Chciałem, po prostu, co weekend być w domu, nie co dwa tygodnie na weekend, tylko co weekend. No i odkryłem, że ma romans. Zorientowałem się po jej zachowaniu. Telefon ukrywała, założyła hasło na telefonie. Zaczęła jakieś takie tajemnicze życie. Dużo siedziała na Facebooku, przez który poznała obecnego partnera – opowiada pan Wiktor.
ZOBACZ: Krzysztof wymknął się w środku nocy. Szukają go od miesięcy
W 2019 roku pan Wiktor złożył pozew rozwodowy. Niestety sprawa trwa, bo małżonkowie walczą sądownie, z czyjej winny nastąpił rozpad związku. Sąd na pierwszej rozprawie zdecydował, że córki zostaną przy ojcu. Do matki jadą na dwa weekendy w miesiącu.
- Od kiedy żona odeszła, córki zostały ze mną i zmieniłem pracę, żeby poświecić im więcej czasu. Pracuję od godziny 8:00 do 16:00 – tłumaczy pan Wiktor.
- Tu jest normalnie, a nie tak jak u mamy. Mama przeklina, mama pali – mówi 9-letnia córka.
ZOBACZ: Cztery operacje po złamaniu nogi. Sprawności nie odzyska
Rozpad małżeństwa nie jest największym dramatem mężczyzny. W 2021 roku jego żona urodziła bliźnięta. Problem w tym, że dzieci dostały nazwisko pana Wiktora i musi on płacić 900 złotych alimentów miesięcznie na ich wychowanie.
- Ja z własną żoną nie byłem od grudnia 2018 roku, a bliźnięta mają 2 lata i 4 miesiące. Nie są to moje dzieci. Dwa razy stawiłem się na badania DNA, które zostały wyznaczone przez sąd. Druga strona nie przyszła w ogóle – podkreśla pan Wiktor.
- Przepisy prawa stanowią jasno: jeżeli jesteśmy w trakcie związku małżeńskiego, to poczytuje się, że dziecko pochodzi ze związku małżeńskiego, nawet jeżeli rodzice żyją osobno. W przypadku badań DNA, nie ma takiej możliwości, żeby doprowadzić kogoś poprzez policję lub inne organy na badania. I to jest problem tych spraw. W tych kwestiach wypowiada się już również rzecznik praw dziecka, który apeluje, żeby wprowadzić przepisy pozwalające doprowadzić siłą na badanie DNA – tłumaczy prawnik Bartosz Graś.
ZOBACZ: Do mieszkania po drabinie. Kuriozum na Pomorzu
Żona pana Wiktora nie chciała szerzej skomentować sprawy.
Reporter: On twierdzi, że to nie są absolutnie jego dzieci i fizycznie nie ma takiej możliwości, żeby były, prawda? A płaci alimenty. Zgodzi się pani na oficjalną wypowiedź?
Żona: Ale to sprawa się toczy w sądzie, więc...
Reporter: W sądzie, tylko pani się już dwukrotnie nie zgłosiła na badania genetyczne.
Żona: Tak, ale mąż wniósł sprawę i chce, żebym ja pokryła koszty. No to dlaczego, jeżeli on wniósł sprawę, to ja mam jeszcze koszty pokrywać?
Reporter: Płaci na nie swoje dzieci, tak pani Beatko?
Żona: Ja nie będę się tu wypowiadać. Sprawa jest w sądzie.
Pan Wiktor płaci 900 złotych alimentów na dwoje dzieci. – A ja mam 550 zł na dwie córki w wieku szkolnym. Tyle mi płaci żona od trzech lat, bo złożyła chorobowe i sąd jej zszedł z alimentami na 550 zł. I nikt się nie przejmuje, czy ona wróciła już do zdrowia, czy symuluje. A w trakcie tej choroby urodziła bliźniaki, normalnie funkcjonuje, wyjeżdżała na wakacje. Nic nie zrobiłem, a czuję się kozłem ofiarnym systemu – mówi mężczyzna.