Zamknął biznes i nie zapłacił niepełnosprawnym. Wyroki nie pomogły

Niepełnosprawne szwaczki walczą o odzyskanie pieniędzy. Kobiety pracowały w Spółdzielni Inwalidów w centrum Szczecina i zostały oszukane przez swojego pracodawcę Klemensa R. O pieniądze walczą od kilku lat. Mają wyroki sądowe, ale są bezradne. Mężczyzna prowadzi już inny biznes.

Wśród poszkodowanych jest pani Danuta Jasińska z Polic. W spółdzielni pracowała sześć lat.

- Nasz były prezes nie wypłacił nam pieniędzy, jest nas pokrzywdzonych osiem osób. Mi zalega 8400 zł plus odsetki. Ja mam orzeczenie o niepełnosprawności ruchowej, spółdzielnia zatrudniała tylko osoby niepełnosprawne. Głównie były to osoby intelektualnie upośledzone. To była ciężka praca, nie rozumiem, jak mógł nazwać nas darmozjadami - mówi.

- Ja pracowałam 32 lata. Szyłam tam rękawice, rzeczy dla statków, zasłony – wspomina inna poszkodowana Wioletta Majchrzak.

ZOBACZ: Ich biznes upadł, gdy zabrano część działki. Winią urzędników

W podobnej sytuacji jest pani Elżbieta Falińska  ze Szczecina. Kobieta zrezygnowała nawet z trzymiesięcznej odprawy, aby tylko otrzymać należną jej pensję. Bez skutku.

- Czekam na około sześć tysięcy. Nie płaci i świadectwa pracy nie dostarczył. Nawet w ugodzie jest napisane, że ma je zwrócić - mówi.

- Te osoby pracowały na jego dobrobyt, a on używa słowa, że to darmozjady. Narusza dobra tych kobiet. Państwo nie powinno na to pozwalać. One zostały wyzyskane, dla nich ta praca była wszystkim – podkreśla Aleksander Bolko, radca prawny.

56-letnia pani Wioletta mieszka z mamą, która od urodzenia jest jej opiekunką. Kobieta nie jest w pełni samodzielna. Praca w spółdzielni inwalidów była sensem jej życia. Według kobiet w 2021 roku z pracy odeszła kierująca szczecińską  spółdzielnią zarządczyni. Od tego czasu pojawiły się problemy.

- Pracodawca nie chciał zapłacić za dwa miesiące. To w sumie pięć tysięcy zł. Duża jest kwota, to jest dużo pieniędzy – mówi Wioletta Majchrzak.

- Oni byli dwa lata bez nikogo. Tam były nożyczki, maszyny. Nie było pielęgniarki, bo wcześniej była pielęgniarka. Bałam się, żeby moja Wioletta komuś coś nie zrobiła. Bo to chorzy ludzie – dodaje Helena Trocewicz, mama pani Wioletty.

ZOBACZ: Księgowa działała z rozmachem. Wielu poszkodowanych, ogromne straty

Pracodawcą niepełnosprawnych kobiet był Klemens R. Jak podkreślają, mężczyzna brał dofinansowania z PFRON-u za zatrudnianie ich. Mimo to dotąd nie wypłacił im należnych pieniędzy. Siedem poszkodowanych szwaczek poszło do sądu.  

- W 2022 r. wpłynęło siedem spraw z powództwa pracowników spółdzielni inwalidów, zakończyły się one nakazami zapłaty bądź wyrokami zaocznymi zasadzającymi zaległe wynagrodzenie. Te orzeczenia są prawomocne, strona pozwana nie odwołała się – informuje Tomasz Szaj z Sądu Okręgowego w Szczecinie.

- Był nakaz zapłaty, nie zapłacił. Oddalam sprawę do komornika, ale są puste konta, nie może ściągnąć pieniędzy – komentuje Danuta Jasińska, poszkodowana szwaczka.

- Powinno się złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa niewypłacenia wynagrodzenia. Powinna wkroczyć prokuratura, nie można zostawić bezbronnych kobiet samych sobie. Państwo powinno zadziałać w sposób stanowczy. Prokuratura po materiałach telewizyjnych powinna zainterweniować – uważa radca prawny Aleksander Bolko.

Postanowiliśmy porozmawiać z Klemensem R. Teraz prowadzi on firmę produkującą odzież ochronną i roboczą w Lidzbarku koło Działdowa. Niestety mężczyzna nie odpowiedział na żadne pytanie naszego reportera.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX