W jej zaparkowane auto uderzył radiowóz. Odszkodowania nie ma
Auto Agaty Makowskiej od pół roku stoi zniszczone po wypadku w Świebodzinie. Nie ma pieniędzy z odszkodowania na jego naprawę, ponieważ ubezpieczyciele czekają na ustalenie sprawcy. W zaparkowany samochód kobiety uderzył radiowóz. Policjant wini innego kierowcę, który miał wymusić pierwszeństwo, a ten uważa, że nie zawinił.
Jest 30 czerwca tego roku. Pani Agata przyjeżdża swoim autem do ośrodka zdrowia w Świebodzinie w województwie lubuskim i parkuje prawidłowo. Wchodząc do środka kobieta nie spodziewała się, jakie następstwa przyniesie zostawienie auta przed budynkiem. Chwilę później doszło do wypadku w wyniku którego radiowóz uderzył w jej samochód.
Samochód pani Agaty miał być szybko naprawiony. Niestety tak się nie stało. Auto od pół roku jest w serwisie, ponieważ żaden z kierowców nie przyznał się do spowodowania wypadku. A co za tym idzie, nie wiadomo czyj ubezpieczyciel ma zapłacić za szkody.
- Obie ubezpieczalnie zrobiły oględziny samochodu, były przygotowane kosztorysy z salonu i obie ubezpieczalnie przychyliły się do wypłaty odszkodowania. Wystąpiły jednak również do policji o wskazanie sprawcy i policja odpowiedziała, że sprawcy nie ma. W związku z tym musieli wstrzymać całą procedurę i czekają na informacje – tłumaczy Agata Makowska.
- To przerażające, że nie można znaleźć osoby winnej wypadku. Policjant się nie przyznaje do winy, ponieważ ktoś mu zajechał drogę. Ten co miał mu zajechać drogę, też nie przyznaje się do winy. Starty są ogromne, tak jak wycenili w serwisie w Zielonej Górze, to coś około 80 tys. zł – mówi Bogusław Jackiewicz, ojciec pani Agaty.
- Nie posiadam takich pieniędzy. Auto było w leasingu, w sierpniu musieliśmy je wykupić, ponieważ takie były zapisy w umowie. Wyszło około 50 tysięcy zł brutto. Wykupiliśmy, a samochodu nie posiadamy – dodaje pani Agata.
ZOBACZ: Ostrzegamy przed oszustem budowlanym. Działa również poza Polską
Choć kobieta nie ponosi żadnej winy za wypadek, to do dziś odczuwa jego konsekwencje. Uważa, że stała się ofiarą walki dwóch kierowców, którzy chcą uniknąć odpowiedzialności za całe zdarzenie i nikt jej nie chce pomóc.
- Policjanci są stróżami prawa, powinni w pewnym sensie pomagać ludziom, a tu wychodzi odwrotnie. To nie jest porządku – uważa Bogusław Jackiewicz, ojciec pani Agaty.
- W dostępnym filmie ze zdarzenia jasno widać udział każdego z pojazdów w tym wypadku. Jeśli chodzi o pojazd uprzywilejowany, w momencie kiedy pojazd przed nim zbliżał się do skrzyżowania, w momencie, kiedy zasygnalizował skręt w lewo, on powinien poczekać i nie wyprzedzać tego pojazdu. Zakład ubezpieczeń jest sam w stanie ocenić swoją odpowiedzialność i odpowiedzialność swojego klienta. Wystarczyłaby dobra wola, ponieważ kwestia odpowiedzialności wydaje się widoczna na pierwszy rzut oka, mamy przecież nagranie ze zdarzenia – komentuje adwokat Krzysztof Dadura.
- We mnie uderzył radiowóz policyjny i ja powinnam mieć naprawiony samochód z polisy policji, a później, jeżeli faktycznie nie będzie winien policjant tylko ten drugi sprawca, to już powinny ubezpieczalnie między sobą dochodzić – wskazuje pani Agata.
ZOBACZ: Niepełnosprawny ma 150 tys. zł długi. Wini matkę
Skontaktowaliśmy się z komendą policji w Świebodzinie, aby dowiedzieć się jakie działania podejmuje, by pomóc pani Agacie. Odesłano nas do jednostki prowadzącej postępowanie, ale tu też nie poznajemy szczegółów. W otrzymanym mailu czytamy, m.in.:
„Na obecnym etapie prowadzonego postępowania wyjaśniającego, materiały zostały przekazane do niezależnego biegłego z dziedziny ruchu drogowego (…). Z powodu trwającego postępowania, na obecnym etapie nie ma możliwości udzielenia bardziej szczegółowych informacji (…)” – informuje młodszy aspirant Mateusz Maksimczyk z Komendy Powiatowej Policji w Międzyrzeczu.
- Gdy rozmawiałam z biegłym z Gorzowa, to powiedział mi, że to będzie trwało dobre parę miesięcy, zanim wniosek trafi do sądu. W sumie wszystko może trwać latami – komentuje pani Agata.
- Przecież jak policjanci przyjeżdżają nieraz do wypadku, to potrafią stwierdzić kto ponosi winę. Druga sprawa, to dlaczego ten rzeczoznawca potrzebuje taki długi okres czasu do stwierdzenia faktu, jak to się stało. I trzecia sprawa do ubezpieczycieli, którzy się wypieli na córkę i nie chcą nic zrobić – dodaje Bogusław Jackiewicz, ojciec pani Agaty.