Mroczny pamiętnik zaginionej 16-latki. „Wykorzystał mnie”
Sprawa 16-letniej Katarzyny dla organów ścigania jest jak wyrzut sumienia. Od maja 2000 roku nie potrafią one bowiem wyjaśnić, co się z nią stało. - Im głębiej się wchodzi w tę sprawę, tym bardziej staje się ona zagmatwana, mroczna i przytłaczająca – mówi Robert Ziębiński, dziennikarz, autor powieści inspirowanej historią 16-latki. W tle sprawy pojawia się znajomość z mieszkającym po sąsiedzku mecenasem.
W 2000 roku Katarzyna miała 16 lat. Mieszkała w Warszawie razem z bratem i matką.
- Była to dziewczyna bardzo lubiana, bardzo pracowita i bardzo urodziwa. I ta uroda ją zgubiła – opowiada sąsiadka zaginionej.
- Jej ojciec zmarł, bodajże na zawał serca, gdy miała 9 lat. Jego śmierć, to był na pewno gigantyczny przełom w życiu dziecka. Szukała kogoś, kto wejdzie w buty tego mężczyzny, który się nią opiekował. Na swoje nieszczęście, trafiła na człowieka, który zaczął widzieć w niej obiekt seksualny – mówi Robert Ziębiński, dziennikarz, autor powieści inspirowanej historią Katarzyny.
To fragment pamiętnika zaginionej Katarzyny:
„Ludzie nie wiedzą, co czuje samotne drzewo, nie rozumieją jego myśli, wydaje im się, że ono nie żyje – dlatego stałam się nieszczęśliwa. Człowiek jest istotą beznadziejną. Spróbuj być innym niż wszyscy, to zobaczysz jak szybko cię zniszczą.”
ZOBACZ: Kupował koparko-ładowarki, stracił 140 tys. zł
- Pewnie tak psychologicznie można do tego podejść, że poszukiwała później takiego trochę zastępczego ojca. Pan Mecenas mieszkał kilka domów obok, tak naprawdę na sąsiedniej ulicy. Na początku to był taki dobry wujek, zabierał na lody, itd., potem już opowiadała koleżankom, że pan Mecenas się z nią całuje i tak rozwijała się ta relacja – mówi Bartłomiej Mostek, dziennikarz kryminalny.
- Jeśli wierzyć zapiskom, które Kasia zostawiła po sobie, to stosunki płciowe z człowiekiem, który był dla niej jak ojciec, nastąpiły, gdy miała 13 lat. Czyli to jest de facto dziecko – dodaje dziennikarz Robert Ziębiński.
Warszawa: Tajemnicze zaginięcie 16-latki
W 1992 roku ojciec Katarzyny zmarł. Jej matka musiała poradzić sobie z samotnym wychowaniem dwojga dzieci. Pomagać zaczął jej sąsiad i przyjaciel rodziny. 43-letni wówczas warszawski adwokat.
„Kasia zwierzyła mi się, że jest taki pan, przyjaciel rodziny, który pozbawił ją dziewictwa. (…) Wiem, że z mężczyzną tym nadal się spotykała. Mówiła, że dawał jej pieniądze i kupował jej ubrania oraz kosmetyki” - zeznała jedna z koleżanek Katarzyny.
ZOBACZ: Bój o Jowitę. Studenci bronią akademika
„Mówiła, że spotykali się w hotelach w czasie trwania zajęć szkolnych i po nich. Spotykali się również na mieście. Mówiła o szczegółach ich pożycia” – dodała przed śledczymi kolejna.
- Kasia otrzymywała prezenty, ale otrzymywała też pieniądze i to wcale nie takie małe, jak na tamte czasy. To były kwoty około 300 złotych miesięcznie – mówi prof. Monika Całkiewicz, była prokurator, wykładowca Akademii Leona Koźmińskiego.
- Jeżeli cofniemy się w czasie, to okazuje się, że za 300-400 złotych, to się wynajmowało kawalerkę w Warszawie. Czyli to były całkiem spore pieniądze – dodaje dziennikarz Robert Ziębiński.
ZOBACZ: Winda jest, ale nie wolno nią jeździć. Niepełnosprawny więźniem mieszkania
Rozmawiamy z jedną ze znajomych zaginionej: - Niejednokrotnie ją widziałam… wiesz, kasa, perfumy, jakieś naszyjniki, ciuchy, co takiej 16 latce potrzeba? Lans. Może ją gdzieś do burdelu odstawili, może on ją gdzieś wywiózł, cholera wie.
„Człowiek jest tym, o czym cały dzień myśli. A czym ja dzisiaj byłam? (…) Wykorzystał mnie, zeszmacił, (…) czuję się jak gówno najgorszej jakości. (…) Muszę sobie wyobrazić, że to fikcja. Że ten związek, to tylko wymysł mojej fantazji” – notuje w swoim pamiętniku Katarzyna.
„Mówiła, że mecenasowi na niej nie zależy, że czuje się jak dziewczyna do towarzystwa i do seksu. Mówiła o nim, że to pedofil, że lubi małe dziewczynki” – brzmi fragment zeznań koleżanki Katarzyny.
„Zawsze źle wyrażała się o żonie mecenasa. Mówiła, że jest brzydka, głupia i stara. (…) Kiedyś wysłała mu kartkę na adres domowy z podpisem Twoja Misia, ale kartkę tę przechwyciła jego żona. Kasia mówiła, że to dobra metoda, aby oni się rozeszli” – dodała inna znajoma zaginionej.
ZOBACZ: Atak nożem na żonę. Rodzinny dramat przerodził się w piekło
W kolejnym fragmencie zeznań czytamy: „Powiedziała mu, że niedługo skończy osiemnaście lat i będzie musiał wybierać między swoją żoną a nią. Wyrzucił ją wtedy z samochodu. (…) Przy innej okazji dowiedziałam się, że Mecenas ją uderzył”.
- Opowiada koleżance, że jak spotkała go następnego dnia, to on był zmieniony na twarzy. Wyglądał zupełnie inaczej, jakby się postarzał - mówi Bartłomiej Mostek, dziennikarzy kryminalny.
- Na koniec tego wszystkiego Kasia dała mu ultimatum: Jeżeli do dnia 14, czy 15 maja nie wynajmiesz mieszkania i nie wyprowadzisz się od żony wszystko upublicznię i wszystko pójdzie w świat. Kasia zaginęła 9 maja – dodaje dziennikarz Robert Ziębiński.
Zaginięcie Katarzyny. Powiedziała, że jedzie nad Zegrze
Jest 9 maja 2000 roku. Wczesnym rankiem, Katarzyna wychodzi z domu. W szkole ma wolny dzień. Mówi, że idzie spotkać się z przyjaciółmi. To jest ostatni moment, kiedy ktokolwiek widzi ją żywą.
- Oświadczyła mi, że jedzie do Śródmieścia spotkać się z koleżanką i mają jechać nad Zegrze. Razem jechałyśmy autobusem, ja wysiadłam, a ona pojechała dalej. Była w spódniczce i takiej jasnej bluzce. Żadnego plecaka, żadnej większej torby – wspomina sąsiadka.
ZOBACZ: Oferuje nowoczesny sprzęt do salonów kosmetycznych. Później są problemy
Mecenas zaprzeczył, by łączyły go z Katarzyną głębsze relacje:
„Ja traktowałem Katarzynę jak córkę przyjaciela. Była dla mnie tylko dzieckiem sąsiadów, znajomych. (…) W mojej ocenie, Katarzyna była dzieckiem zamkniętym, z niewielkim kontaktem z matką, lubiła grać małą damę. Lubiła się strasznie stroić w ozdobne rzeczy, co rzucało się w oczy” – zeznał.
Zaprzeczył wówczas też tezom, jakie przedstawiły w zeznaniach koleżanki Katarzyny:
Prokurator: Czy świadek wiedział, że Katarzyna prowadzi pamiętniki, notatki?
Mecenas: Nie wiedziałem, gdyż nie znam jej trybu życia.
Prokurator: Czy kiedykolwiek świadek uderzył Katarzynę?
Mecenas: Nie, nigdy tego nie zrobiłem.
Prokurator: Czy świadek współżył z nią seksualnie?
Mecenas: Nie.
Prokurator: Czy świadek ma coś wspólnego z jej zaginięciem?
Mecenas: Nie, nie mam nic wspólnego. Zaginięcie Katarzyny jest dla mnie zaskoczeniem. Nie umiem sobie wytłumaczyć tego zdarzenia.
ZOBACZ: Ostrzegamy przed oszustem budowlanym. Działa również poza Polską
- Dał się złapać na kłamstwie odnośnie tego, że zaprzeczał, żeby przelewał jakiekolwiek pieniądze na jej konto – zaznacza Prof. Monika Całkiewicz, była prokurator, Akademia Leona Koźmińskiego.
- On dzwonił, ja nie pamiętam dokładnie, to było chyba 177 połączeń telefonicznych między mecenasem a Kasią tuż przed jej zaginięciem. Nie wiem, jak często rozmawiał z żoną, ale wydaje się, że 177 połączeń oznacza, że ktoś bardzo, ale to bardzo potrzebował kontaktu – komentuje Robert Ziębiński, autor powieści inspirowanej historią Katarzyny.
ZOBACZ: Bezduszne przepisy. Musi pracować, by przeżyć, ale traci szansę na zasiłek
Ciała Kasi nigdy nie odnaleziono. Pan Mecenas nigdy nie usłyszał w tej sprawie żadnych zarzutów. Nadal pracuje w zawodzie. Mieszka po sąsiedzku z rodziną zaginionej. Kilka miesięcy temu, akta sprawy przejęło tzw. prokuratorskie Archiwum X.
- Jest prawnikiem. Jeżeli dokonał zabójstwa, to wiedział, jak to zrobić, żeby ta sprawa nie wyszła na jaw. Myślę, że ten ciąg poszlak, który w tej chwili nie zamyka się i nie pozwala postawić mu zarzutów, się domknie. Jedna z podstawowych kwestii, to znaleźć szczątki. A myślę, że one są do znalezienia – prognozuje Bartłomiej Mostek.
- Dobrze byłoby, gdyby prokuratura dysponowała dowodami, które są w stanie sprawić, że ten człowiek zacznie mówić. Ale obawiam się, że bez dowodów, ta sprawa umrze razem z nim – uważa Robert Ziębiński.
Matka zaginionej Katarzyny nie zgodziła się na ujawnienie w reportażu wizerunku jej córki. Nie zgodziła się również na żadną wypowiedź. Jeżeli Katarzyna padła ofiarą zbrodni, za siedem lat sprawa ulegnie przedawnieniu. Jej zabójca na zawsze pozostanie wtedy bezkarny.