Wprowadziła się i nie płaci za najem. Właściciele bezradni
Nieuczciwa najemczyni od czerwca ubiegłego roku okupuje mieszkanie w Warszawie, nie płacąc za nie. Właściciele lokalu twierdzą, że stracili przez nią 18 tys. zł. Muszą regulować opłaty, a zysku nie mają żadnego.
46-letnia pani Aleksandra i jej mąż mieszkają w małej miejscowości Kawęczynek, w województwie mazowieckim. Mają też 37-metrowe mieszkanie na warszawskim Targówku. Wynajem lokalu był dodatkowym źródłem dochodu dla małżeństwa.
- Wynajęła to mieszkanie 3 maja 2022 roku. Dobrze było przez rok. Miała płacić do dziesiątego dnia każdego miesiąca, ale spóźniała się trochę z tymi opłatami. Rożnie te pieniądze przychodziły. Pisała mi, że źle się czuje, a to że zapomina. Jak ją ponaglałam o te opłaty, to ignorowała. Nieraz wcale nie odpisywała. Tylko pisała, że ureguluje. Miała ustalony czynsz 2 tys. zł, z tych pieniędzy ja musiałam regulować czynsz. Czyli to, co wpłacam do spółdzielni – opowiadała Aleksandra Ziemska.
- Jak wynajmowaliśmy, to miała mieszkać z córką. A jak okazało się, to jest jeszcze prawdopodobnie syn 5-letni. Nie powiedziała nam – dodał mąż Karol Ziemski.
ZOBACZ: Decyzja urzędników oburzyła mieszkańców. Nie chcą drogi dla tirów
Legalna umowa najmu była zawarta na rok. Skończyła się w czerwcu ubiegłego roku. Najemczyni przestała płacić za wynajem. Nie chciała również spokojnie porozmawiać z właścicielką mieszkania.
- Chcieliśmy się po prostu się dogadać. I nie wpuściła nas do mieszkania. Trzasnęła drzwiami. Jak uderzyła drzwiami, to dobrze, że żona nie przekroczyła progu, bo tak to by jej krzywdę zrobiła. Powiedziała, że jej pierwszy mąż nie chce na dziecko płacić alimentów i przez to ją nie stać – wspominał Karol Ziemski. Jak wyliczył, małżeństwo straciło przez nieuczciwą najemczynię około 18 tys. zł.
Razem z panią Aleksandrą pojechaliśmy do jej mieszkania.
- Nic. Jak zwykle drzwi zamknięte. Nikt nie otwiera. I jedyne wyjście, to pojechać do niej do pracy. Jestem po prostu bezsilna już. Co dalej robić? Nie wiem. Po prostu płakać się chce na taką kobietę. Na takich ludzi, którzy wykorzystują swoją sytuację, bo mają dzieci. Nie mają gdzie mieszkać. Po prostu przyjdą mieszkać do obcego mieszkania za darmo i nie chcą się wyprowadzić – skomentowała Aleksandra Ziemska.
ZOBACZ: Dramatyczna walka o synka. Lekarze są bezradni
Nieuczciwa najemczyni pracuje w jednym z urzędów w Warszawie. Razem z panią Aleksandrą pojechaliśmy tam.
Reporterka: Dzień dobry, pani Małgorzato.
Pani Aleksandra: Dzień dobry.
Reporterka: Poznaje pani tę panią?
Najemczyni: Poznaję, tak. Jestem w pracy.
Reporterka: No i co z tego, jak pani drzwi nie otwiera w domu?
Najemczyni: Jestem w pracy, nie mogę teraz rozmawiać. Pracuję do godziny 16:00.
Reporterka: Będziemy przed urzędem czekać na panią do godziny 16: 00. Nie ma pani nic tej pani do powiedzenia?
Najemczyni: Teraz nie mogę rozmawiać, jestem w pracy.
Pani Aleksandra: Ta pani ucieka. Nie chce ze mną rozmawiać.
Reporterka: I zawsze się tak zachowuje jak tutaj?
Pani Aleksandra: Zawsze się tak zachowuje, tak.
Reporterka: A to, że jesteśmy u niej w pracy, to już jest krokiem desperacji u pani?
Aleksandra: Tak. Bo nie mam już po prostu innego wyjścia. W listopadzie skierowałam sprawę do sądu i czekam na dalszy rozwój.
ZOBACZ: Obracał miliardami, nagle zaginął. Tropem „polskiego króla bitcoinów”
Po godzinie 16:00 urzędnicy wyszli z urzędu, ale najemczyni nie zauważyliśmy.
- Urzędnicy już wszyscy wyszli. Pani nie wyszła tymi drzwiami. A czy są inne, to nie wiem – podsumowała Aleksandra Ziemska.