Przestępca wtargnął do internatu. Szokująca decyzja kuratorium

Wychowawca internatu w Koszalinie musiał stawić czoła przestępcy, który wtargnął na teren placówki i zachowywał się agresywnie. Sytuacja trwała godzinę, bo policja dotarła na miejsce dopiero po trzecim telefonie. Po nagłośnieniu sprawy, zainteresowało się nią kuratorium oświaty. Ocena zdumiewa. Uznano, że Piotr Sklenarski nie dopełnił obowiązków i naraził uczniów na niebezpieczeństwo.

- Dziwnie to wygląda, bo pan Piotr stanął na wysokości zadania i nie dopuścił do eskalacji całego zdarzenia. Starał się za wszelką cenę uchronić młodzież przed tym mężczyzną – komentuje Anna Buluk, kierownik internatu.

Pod koniec ubiegłego roku do internatu koszalińskiego technikum samochodowego wdarł się agresywny mężczyzna. Były więzień groził uczniom i zaatakował wychowawcę internatu. Tę historię pokazaliśmy w grudniu. 

- Nogawkę miał podciągniętą. Widać było opaskę dozoru służb więziennych, więc od razu jak zszedłem, to wiedziałem, że będą problemy. Twarz miał jakąś taką pod wpływem jakichś narkotyków. Źrenice miał dosyć mocno rozszerzone. I to dało mi do myślenia. Wiedziałem, że będą problemy z wyprowadzeniem tego pana. Ponad godzinę musiałem się z facetem szarpać, rozmawiać, byłem i duszony, i przyjmowałem ciosy. Cały czas grałem na czas, żeby oddalić go od młodzieży – opowiadał wówczas Piotr Sklenarski.

ZOBACZ: Zabójstwa kobiet w Brójcach. Jest zwrot w sprawie

51-letni wychowawca przez wiele tygodni dochodził do siebie. W tym czasie kuratorium oświaty prowadziło w internacie kontrolę. Jej wyniki szokują.

- Rodzice oddając dziecko do internatu do szkoły powinni mieć pewność, że są tam przestrzegane zasady bezpieczeństwa. Takie powinny być zabezpieczenia, by osoby postronne nie znalazły się ani godzinę wcześniej, ani godzinę później na terenie tej placówki - tłumaczy Bogusław Ogorzałek, wicekurator oświaty w Szczecinie.

- Mnie zarzucono niedopełnienie obowiązków jako wychowawca, niezapewnienie bezpieczeństwa zdrowia i życia młodzieży. Po zdarzeniach z napastnikiem jakoś się pozbierałem i nie potrzebowałem wizyty u psychologa. Po wizycie pań z kuratorium następnego dnia się tak rozpadłem, że musiałem skorzystać z naszego szkolnego psychologa. I do dzisiaj chodzę – przyznaje Piotr Sklenarski.

ZOBACZ: Kupili meble w internecie. Stracili pieniądze

Bohaterska postawa pana Piotra przysporzyła mu dużych kłopotów. Kuratorium zamiast nagrodzić pedagoga, chce jego ukarania. Nikt już nie pamięta nagrań ze zdarzenia. Widzimy na nich, jak wychowawca walczy z nieobliczalnym napastnikiem.

- Zmiany były potrzebne, ale potraktowanie pana Piotra jako winnego całego zdarzenia uważam, że nie było potrzebne. Z bohatera stał się sprawcą całego zdarzenia – ocenia Anna Buluk, kierownik internatu.

- Wypomniano, że nie zamknąłem równo o 21, a napastnik wszedł 21:02. Tylko że te panie nie rozumieją, że my zamykamy internat ostatecznie o 22, bo młodzież ma bezwzględny obowiązek przyjścia do 21. Nie ma nigdzie zapisane w regulaminie, że drzwi muszą być zamknięte o 21. W stwierdzeniach pokontrolnych są punkty, które same sobie zaprzeczają. Wniosek pierwszy jest: system pracy w internacie uniemożliwia wychowawcy prawidłowe funkcjonowanie. A punkt niżej zarzuca mi się niedopełnienie obowiązków, więc to jest jakaś paranoja – zaznacza Piotr Sklenarski.

- Nasza interwencja nie miała na celu oceny zachowania wychowawcy… W tych wnioskach został stwierdzony fakt – wyjaśnia Bogusław Ogorzałek, wicekurator oświaty w Szczecinie.

ZOBACZ: Twierdzą, że kierowca po metamfetaminie mógł ich zabić. Śledczy mają inne zdanie

Władze kuratorium stwierdziły, że pan Piotr nie dopełnił swoich obowiązków, a bezpieczeństwo przebywających w internacie uczniów było zagrożone. Tym samym zobowiązano dyrektora szkoły do wyciągnięcia konsekwencji wobec wychowawcy.

- Nie widzę powodu, dla którego miałbym karać pana Piotra. Ja nie dyskutuję z opinią kontrolujących. To jest formalizm zerojedynkowy – mówi Tomasz Lampkowski, dyrektor Zespołu Szkół nr 10 w Koszalinie.

- Sam ten zapis, który został wystawiony przez kuratorium, to jest dla mnie największa potwarz i już kara – zaznacza Piotr Sklenarski.

Szkoła zastosowała się do zaleceń urzędników. Poprawiono bezpieczeństwo. Teraz pan Piotr zamierza walczyć o swoje dobre imię. Ma żal do kontrolujących go urzędników. Po naszej interwencji sytuacja się zmieniła.

- To był akt heroizmu z jego strony, my nie będziemy mogli tego oceniać. Mogę powiedzieć, że zachował się z klasą. Pan dyrektor może tego pracownika nawet nagrodzić. Moglibyśmy taki wniosek rozpatrzyć – mówi Bogusław Ogorzałek, wicekurator oświaty w Szczecinie.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX