Interwencja policji oburza. 18-latek wrócił ze wstrząsem mózgu
Oburzające nagranie z policyjnego zatrzymania 18-latka w dzielnicy Rembertów w Warszawie. Policjanci powalili nastolatka na ziemię i skuli go kajdankami, bo ten podczas przeszukania chciał zadzwonić do mamy. W czasie interwencji funkcjonariusze siadali na nim, dociskali kolanem i spryskali gazem. Piotr twierdzi, że brutalnie był traktowany również na komisariacie.
18-letni Piotr nigdy nie zapomni tych drastycznych scen. Policjanci poprosili go o wylegitymowanie. Chcieli go przeszukać. Nastolatek rozmawiał na ławce na skwerku w warszawskiej dzielnicy Rembertów z dwoma kolegami. Kilka minut wcześniej wyszedł ze szkolnych praktyk. Było południe 29 stycznia tego roku.
Interwencja policji w Warszawie. "Panowie, nie bijcie mnie”
- Chcieli mnie wziąć do radiowozu i przeszukać. Ja się zgodziłem, dlatego bo nie miałem sobie nic do zarzucenia. Kiedy ten jeden policjant skanował mój dowód, kazał mi zdjęć kurtkę, żeby sprawdzić, czy nic w niej nie mam. Zgodziłem się, zdjąłem ją i w tym czasie zaczął się horror. Usłyszałem słowo, komendę: skuj go. A ja nie wiedziałem dlaczego! Co ja zrobiłem? Chciałem tylko zadzwonić do mamy. I też im to mówiłem, że chciałem tylko zadzwonić „30 sekund, proszę pana…” - opowiada Piotr.
- Ja odebrałam ten telefon i usłyszałam tylko jedno zdanie: „Panowie, nie bijcie mnie”. I koniec? Połączenie się przerwało – relacjonuje matka Piotra.
- Jeden z policjantów wepchnął mnie do bagażnika, co widać na nagraniu. (…) Już w bagażniku miałem założone duszenie przez policjanta, kiedy ten drugi nieudolnie próbował mi założyć kajdanki. Ten drugi złapał mnie za nogę i wypchnął mnie na ziemię, wtedy ten jeden z policjantów, usiadł mi kolanem, docisnął mnie na kręgosłupie, wtedy drugi policjant kolanem na moim karku uklęknął i próbowali dalej mnie zakuć – relacjonuje 18-latek.
- Głównie chodziło o to, że on chciał zadzwonić do mamy, a oni mu nie pozwolili. Ja się bałem w ogóle podejść, byłem zmieszany, bałem się coś zrobić, żeby mnie nie zrobili tak samo. Obawiałem się, że ja będę kolejny - mówi kolega Piotra i świadek zdarzenia.
ZOBACZ: 600 zł na życie po ciężkim pobiciu. Walczy o powrót do sprawności
Zachowanie policjantów widać na publikowanych przez nas nagraniach.
- W pewnej chwili policjant podniósł moją głowę i zaczął mnie obiema rękoma dusić. Po prostu, żeby ja nie mógł nic mówić. Czułem, że tracę przytomność, że mam mroczki przed oczami. (…) Kiedy już byłem zakuty w kajdanki (…)wepchnęli mnie tak, że moje nogi wystawały z progu drzwi. Policjant zaczął kopać w te nogi, żeby one wpadły do środka radiowozu, dalej nie wpadły, więc podszedł drugi funkcjonariusz otworzył drzwi, wyjął zza paska gaz pieprzowy i mnie nim spsikał, kiedy ja już byłem skuty w kajdankach i byłem w radiowozie – dodaje Piotr.
Warszawa. Są nagrania z interwencji policji
O tym, że obok miejsca zatrzymania jest prywatny monitoring osiemnastolatek dowiedział się kilka godzin później. Tylko dzięki tym nagraniom jego rodzina mogła zobaczyć, co tak naprawdę wydarzyło się podczas rutynowej policyjnej kontroli.
- Na komisariacie zostałem na początku popchnięty na taką drewnianą skrzynkę. Kolanami w nią uderzyłem i w ścianę. Policjant znowu mnie wziął za fraki, rzucił mną o taki fotel biurowy, co ma pięć kółek, jeżdżąc. Ten fotel pękł w pół i całe oparcie zaczęło mi się wbijać w żebra. Potem policjant mnie rozkuł, kazał mi się rozebrać do naga. Grzebali mi nawet w majtkach. Szukali jakiegoś drugiego dna. Oczywiście nic nie znaleźli – mówi Piotr.
- Pierwszy raz widziałam osobę tak bardzo pobitą. Jego ręce, były bardzo sine, zakrwawione przez kajdanki. Bardzo zaniepokoiły mnie jego kolana, które były bardzo fioletowe, stłuczone i biodra. Oczywiście był cały porysowany na ciele. Uskarżał mi się, że nie widzi na prawe oko, że ma za mgłą. Lekarz w szpitalu praskim stwierdził, że ma wstrząs mózgu – opisuje matka 18-latka.
Lekarz medycyny sądowej, który badał Piotra przez trzy godziny, opisał ponad dwadzieścia uszkodzeń ciała. Dokumenty z obdukcji i nagranie monitoringu Piotr i jego mama przekazali do Biura Spraw Wewnętrznych Policji. Sprawą zajmuje się także warszawska prokuratura. Policja w tej chwili sprawy komentować nie chce.
ZOBACZ: Oddał klacz do krycia. Skończyło się dramatycznie
W przesłanym nam mailu przekazano, że „z uwagi na to, że zarówno prokuratura, jak i służby kontrolne policji nie zakończyły jeszcze swoich postępowań i mając na względzie ich dobro, nie możemy na ten moment odnieść się bardziej szczegółowo do powyższej sprawy.”
- Prokuratura na podstawie dotychczas zgormadzonego materiału dowodowego wszczęła 15 lutego śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnieniń przez funkcjonariuszy policji i spowodowania lekkich obrażeń ciała u pokrzywdzonego – informuje Katarzyna Skrzeczkowska z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
- Osoby, które widziały nagranie z monitoringu, najbardziej oburzone są powodem, dla którego policjanci użyli przymusu bezpośredniego oraz pewną nieporadnością, ponieważ policjanci próbowali skuć 18-letniego Piotra przez dwie minuty – komentuje Michał Żyłowski z Gazety Stołecznej.
- Bardzo jestem rozczarowana pracą naszej polskiej policji. Uwierzyłam w to, co mówią media. To, co było we Wrocławiu rok temu. To, co było miesiąc temu w Markach, w styczniu, jak skatowali Bartosza, lat 23. Zaczęłam w to wszystko wierzyć, to co nagłaśniają media, prasa, bo spotkało to moje dziecko – podsumowuje matka Piotra.