Sądowy spór wstrzymała pandemia, teraz nie można go wznowić

Państwo Osewscy kupili od kuzyna zrujnowane gospodarstwo, za które w ramach umowy dożywocia płaciło mu 500 zł miesięcznie. Równolegle inwestowało w nieruchomość. Po pewnym czasie kuzyn zdecydował się wycofać z umowy, a po jego śmierci sprawę w sądzie przejęli jego krewni. I wygrali. Małżeństwo chciało się odwołać, ale procesy wstrzymano przez pandemię. A teraz, według sądów, jest na to za późno.

Małżeństwo państwa Osewskich w 2012 roku kupiło od kuzyna Mirosława zrujnowane siedlisko z polem pod Sejnami na Podlasiu. Spisano akt notarialny – kuzyn miał możliwość dożywotniego mieszkania, a wartość transakcji, czyli 15 tys zł, miała być mu wypłacana w miesięcznych ratach po 500 zł.

- Nas nie przerażało to, że w takim stanie to kupimy. Wiedzieliśmy, że mamy siły, mamy możliwości i przede wszystkim chęci, żeby to doprowadzić do stanu użytkowego. Tu nie było nic, nie było wody, nie było prądu, nie było szamba – wspomina Dorota Osewska.

- W 2015 roku, kiedy już tutaj włożyliśmy tu masę pieniędzy, kiedy to wyremontowaliśmy, kiedy doprowadziliśmy do jako takiego stanu, mój brat cioteczny za namową swojej siostry rodzonej postanowił, że jednak nie sprzeda nam tego i wystąpili na drogę sądową, żeby to od nas z powrotem wyciągnąć – dodaje Zbigniew Osewski.

Sądowy spór przerwała pandemia. Nie mogą apelować

Kuzyn Mirosław zmarł, wtedy siedlisko postanowiła odzyskać jego siostra i inni krewni. Jednym z nich jest 41-letni Zbigniew Koronkiewicz. Teraz on walczy w sądzie o odzyskanie posiadłości.

- Wujek, trudno mi to przejdzie przez gardło, ale już niech będzie, że wujek... Pan Osewski postawił sobie dom holenderski, do momentu sprzedaży nieruchomości wszystko było perfekcyjnie. Zaraz po sprzedaży, w 2012 roku działka została wystawiona na sprzedaż za 90 tys. zł – twierdzi Zbigniew Koronkiewicz.

- Wyrok z 2019 roku zobowiązuje moją żonę do złożenia oświadczenia woli, że z powrotem przekazuje tę nieruchomość na rzecz już wtedy spadkobierców Mirka. W tej chwili mamy roszczenie do tych spadkobierców na poziomie przynajmniej nie mniejszym niż 110 tys. zł, za tą całą nieruchomość – zaznacza Zbigniew Osewski.

- Najpierw trzeba wydać nieruchomość, potem można iść do sądu. Jeżeli przedstawią swoje nakłady, to my możemy te nakłady zapłacić, jeżeli to udokumentują – podkreśla Zbigniew Koronkiewicz.

ZOBACZ: Wanna, z której nie spływa woda. Fala skarg na firmę

By wnieść apelację, państwo Osewscy musieli mieć uzasadnienie wyroku. Warunkiem jest wpłacenie do sądu sto złotych, które opłacili tuż przed zakończeniem pandemii. Jednak sąd nie uznał tej opłaty. Małżeństwo czeka ponad tysiąc dni na to uzasadnienie, by móc złożyć apelację.

- 18 maja Dorotka wpłaca 100 zł. Do 23 maja nie liczyły się terminy sądowe, a więc myśmy wpłacili przed upływem tego 23 maja – tłumaczy Zbigniew Osewski.

 „Wezwanie w tym zakresie zostało doręczone pełnomocnikowi pozwanej w dniu 4 kwietnia 2020 roku. Postanowieniem z dnia 20 kwietnia 2020 roku Sąd Rejonowy w Olecku wniosek odrzucił wobec jego nieopłacenia” – brzmi fragment oświadczenie Sądu Okręgowego w Suwałkach.

- Tak jakby tej wpłaty dla sądów nie było. I dla Sądu w Olecku, i dla sądów w Suwałkach. Sądy te celowo to pomijają, bo ta wpłata implikuje sporządzenie uzasadnienie wyroku. Według nas i według prawa, ten wyrok nie jest prawomocny do dzisiaj, a według sądu uprawomocnił się z dniem 21 lipca 2020 roku – mówi Zbigniew Osewski.

ZOBACZ: Zwieźli mu niebezpieczne odpady na działkę. Potrzebne są ogromne pieniądze

Spór o siedlisko zamienił się w spór o wykładnię prawa. Państwo Osewscy cały czas domagają się uzyskania uzasadnienia wyroku, by złożyć apelację. Tymczasem terminy sądowe biegną i małżeństwo może stracić siedlisko.

- W okresie tym terminy, wszelkie terminy sądowe i procesowe ulegają, te które rozpoczęły się, zawieszeniu, a inne terminy nie rozpoczynają swojego biegu. I tu trzeba uznać, że nieprzypadkowo mówimy o terminach, bo terminy, ich realizacja związana jest z funkcjonowaniem poczty, a poczta także dostała dotknięta co najmniej chaosem. Uważam, że jest spełniony warunek opłaty i w związku z tym to powinno spowodować, że oto obywatelowi przywrócono znowu prawo do sądu – komentuje radca prawny Lech Obara.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX