Wanna, z której nie spływa woda. Fala skarg na firmę

Wanna, z której nie spływa woda, porysowana i wyglądająca na zniszczoną. Zgłosili się do nas klienci rozpoznawalnej w internecie firmy Wioletty B. i Józefa W., która handluje tymi wyrobami. Twierdzą, że dostali towar fatalnej jakości i nie mogą go zwrócić. Bartosz Bigaj opowiada, że zmówił wannę za pobraniem, ale zanim zdążył ją obejrzeć, odjechano z „piskiem opon”.

Firma Wioletty B. i Józefa W. produkuje i sprzedaje wanny. Od wielu lat działa w całej Polsce. 

- Przy remoncie chcieliśmy zakupić wannę wolnostojącą. Natrafiła nam się akurat bardzo często wyskakująca firma, jakby pozycjonowana na pierwszym miejscu. Przelaliśmy pieniądze na konto i oczekiwaliśmy na potwierdzenie oraz wannę, która miała przyjść w przeciągu pięciu dni – powiedziała Karolina Szkatulska.

- W internecie ich znalazłam. Szukałam wanny, wyświetlili mi się. Pięknie wszystko wyglądało. Okazało się, że wanna jest źle wyprofilowana, w drugą stronę i woda nie schodzi. Zgłosiłam reklamację do firmy, odebrała pani, która w bardzo miły sposób powiedziała, że wszystko się zgadza. To był jedyny kontakt i nigdy więcej już ode mnie nie odebrano telefonu – opowiadała Donata Woźniakowska.

ZOBACZ: Rodzina bez dostępu do garażu. Gmina rozbudowuje drogę

- Tego dnia była promocja do końca dnia, że zamiast 2500 zł ta wanna kosztowała 1699 zł. Wziąłem dostawę za pobraniem, stwierdziłem, że nie ma opcji, żeby coś poszło nie tak. W niedzielę około 18:00 dostałem telefon, że dojeżdżają do mojego domu i czy mógłbym ją odebrać. Pani Wioletta otworzyła drzwi od samochodu, pokazała mi tę wannę. Dałem pieniądze, wannę przeniosłem na podwórko i poprosiłem, żeby poczekali na mnie, żebym sobie sprawdził, czy wszystko jest ok. Pani Wioletta powiedziała, że idzie tylko po rachuneczek do samochodu. Wróciła do auta i z piskiem opon odjechała spod mojego domu – relacjonował Bartosz Bigaj.

Reklamują nowe wanny. Wielu poszkodowanych

Gdy zobaczyliśmy dostarczoną wannę, musieliśmy się upewnić, czy sprzedano ją jako nową.

-Tak, to jest sprzedane jako nowe. Tu jest niedorobione, tu jest porysowane. Tutaj są jeszcze ślady jakieś czarne. Tu jest zmatowione, tu jest śliskie. Nie ma nóżek, tu jest całe popękane – pokazywał Bartosz Bigaj.

- Wanna była uszkodzona, bez odpływu. Rozmawiałam jeszcze z panią Wiolettą, że nie przyjmuję towaru i oczekuję zwrotu pieniędzy. Państwo, którzy przywieźli wannę, zabrali ją. Pani Wioletta powiedziała „ok” i dostałam SMS-a od pana kierowcy, że za produkcję i dostarczenie obciążą mnie kwotą 2500 zł – powiedziała Ewa Wiraszka.

ZOBACZ: Zamiast magazynu, odlewnia żeliwa. Bunt w Dąbrowie Górniczej

Firma należąca do Wioletty B. i Józefa W. w ciągu ostatnich pięciu lat trzykrotnie zmieniła nazwę. Osób, które czują się pokrzywdzone, może być nawet kilkaset.

Wioletta B.: Wie pan co, powiem panu tak: to są wanny ręcznie robione, nie przez maszyny. Jakieś niedociągnięcia mogą być, jakieś ryski. To już się ludziom nie podoba.

Reporter: Ale podobno w nocy je przywozicie, zostawiacie, żeby ktoś przypadkiem nie obejrzał?

Nie.

A czemu ta nazwa firmy się zmieniała tyle razy?

Bo to była spółka.

A pani dalej handluje tymi wannami?

Wanny są nadal produkowane, tak.

ZOBACZ: Ryzykowny dojazd do domu. Mostki mogą nie wytrzymać

- To są jakieś sprowadzone z Chin szablony i z tego są odlewane wanny i jedzie do klienta. I wiem, że produkowali tych wanien dziennie 30-40. Oni dalej je rozwożą – skomentował Bartosz Bigaj, jeden z poszkodowanych klientów.

Pokrzywdzeni nie mają już nadziei na odzyskanie swoich pieniędzy. Wioletta B. i Józef W. od lat skutecznie unikają wierzycieli i wymiaru sprawiedliwości. W jednej z grup zrzeszających poszkodowanych Józef W. opublikował nawet film, w którym opowiada o tym, co myśli o prowadzonych wobec niego egzekucjach komorniczych.  

 „To są, k***, twoje zabezpieczenia komornicze. O, jedno! Nie palą się coś. Drugie. To są twoje zabezpieczenia komornicze. A ta się ładnie pali, zobacz! To są twoje zabezpieczenia komornicze” – mówił.

– Jest pozew zbiorowy, sprawę prowadzi prokuratura w Częstochowie. No i czekamy po prostu, co dalej się z tym wydarzy – podsumowała klientka Karolina Szkatulska.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX