Zbrodnia miłoszycka. Coraz więcej pytań

Kilka dni temu Tomasz Komenda zmarł na nowotwór. Miał 47 lat. Do dziś nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności za jego krzywdę. Nie udało się też odnaleźć wszystkich morderców 15-letniej Małgosi - dwaj skazani w tej sprawie mężczyźni nadal twierdzą, że są niewinni. A z biegiem kolejnych lat liczba pytań wokół sprawy wciąż rośnie.

Miłoszyce to niewielka wieś koło Wrocławia. Prawie 30 lat temu doszło tu do potwornej zbrodni. Wszystko wydarzyło się w noc sylwestrową 1996 roku. Ofiarą padła 15-letnia Małgosia.

- Małgosia pojechała na dyskotekę w Miłoszycach. To był jej taki pierwszy duży Sylwester - mówi Ewa Wilczyńska, autorka książki o zbrodni miłoszyckiej.

Reporter: Czy ona dużo wypiła tego wieczoru?

Jerzy Kamiński z „Gazety Powiatowej - Wiadomości Oławskich”: Nie. Ona dużo nie wypiła. Tylko wiemy już dzisiaj, że jej podano środek chemiczny, który w połączeniu z alkoholem działa tak, jak współczesna tabletka gwałtu.

- Znajomi wychodzili z nią na zewnątrz. Wychodził z nią też Krzysztof, którego tej nocy poznała. Razem tańczyli, a później to on właśnie przejął nad nią opiekę - mówi Wilczyńska.

ZOBACZ: Zaufał córce. Teraz może trafić na bruk

- Podszedłem do Gośki, żeby złożyć jej życzenia, a ona, że chce wyjść na dwór, bo źle się czuje. Wyszliśmy na dwór, tam wymiotowała i nie wiem, skąd podszedł Irek. Twierdził, że jest jej bratem – mówił podczas przesłuchania Krzysztof K.

- Pamięta pan dokładnie, co powiedział?

- To pamiętam i tego nie zapomnę chyba już do końca życia. „Co ty, nie poznajesz mnie? To ja, Irek – twój brat”.

- Co potem się dzieje?

- Mówi, że on ją zabiera gdzieś do ciotki, to ja się wróciłem i poszedłem na świetlicę.

- Postać Krzysztofa jest taka dosyć niejasna. Biegła, która przesłuchiwała go pierwszy raz, określiła, że on jest niewiarygodny. On się przyznał, że się całował, nawet że odbył też jakiś stosunek z Małgosią, więc to wszystko było, potem się z tego wycofywał - mówi Jerzy Kamiński.

To kolejny fragment przesłuchania Krzysztofa K.:

- Podobała się panu Gosia?

- Czy mi się podobała… Nie pamiętam w ogóle jej twarzy.

- Czy w trakcie tej dyskoteki doszło między wami do zbliżenia seksualnego?

- Nie.

- To proszę powiedzieć: skąd takie informacje znalazły się w pana zeznaniach?

- Ja nie byłem świadkiem! Tylko ja byłem mordercą! Tak mnie traktowali!

- Za każdym razem Krzysztof K. mówił coś zupełnie innego, teraz tłumaczy, że jego do tych zeznań zmuszano i mówił to, co oni chcieli usłyszeć, żeby dali mu spokój - twierdzi Ewa Wilczyńska.

ZOBACZ: Sądowy spór wstrzymała pandemia, teraz nie można go wznowić

Następnego dnia po południu Małgosia zostaje odnaleziona martwa. Jej ciało leży na posesji obok dyskoteki. Sekcja zwłok wykazuje, że dziewczyna została wielokrotnie zgwałcona. Sprawców było prawdopodobnie czterech. Kiedy skończyli ją katować, zostawili ją nagą na śniegu. Kilka godzin później zmarła w wyniku wychłodzenia.

- Stwierdzono, że sprawca zostawił po sobie czapkę z kilkoma włosami. Były też ślady zębów na Małgosi - mówi Ewa Wilczyńska. - Znaleziono tam jakieś resztki ubrań, znaleziono linkę, ale nie znaleziono butów - dodaje Jerzy Kamiński.

Reporter: Na tej imprezie są sami miejscowi. Skąd w tej sprawie pojawia się Tomasz Komenda? Przecież nikt nie mówi o żadnym Tomku.

Wilczyńska: Nikt nie wspomniał o żadnym Tomku, nikt Tomasza Komendy nie widział. Nigdy nie pojawił się w żadnych zeznaniach, a było ich mnóstwo.

ZOBACZ: Interwencja policji oburza. 18-latek wrócił ze wstrząsem mózgu

Trzy lata po zbrodni policjanci z Wrocławia trafiają na „przełomowy trop”. Pewna kobieta mówi im, że na opublikowanych w mediach portretach pamięciowych rozpoznała 25-letniego Tomasza Komendę. To syn jej znajomej. Znajomej, z którą ma konflikt. Mężczyzna ma alibi, ale dla ówczesnych śledczych to żaden problem.

- Od tego wszystko się zaczęło, zaczął się mój horror. 18 kwietnia 2000 roku zostałem aresztowany na podstawie zeznań tej kobiety - mówił sam Komenda.

Komenda zostaje zatrzymany i oskarżony o udział w zabójstwie Małgosi. Organy ścigania ogłaszają długo wyczekiwany sukces. Wyroki w kolejnych instancjach zapadają błyskawicznie. Ostatecznie Tomasz Komenda zostaje skazany na 25 lat więzienia.

Reporter: Jakie dowody przemawiały za winą Tomasza Komendy?

Jerzy Kamiński: Trzy podstawowe dowody. Odcisk szczęki, który się okazał potem nie tym odciskiem. Ślad zapachowy - pies wskazał na Tomka, że to on. Trzeci to było DNA, które było prawdopodobne. Nie w stu procentach, tylko prawdopodobne, że on ma podobne.

- Ja się nigdy nie przyznam do czegoś, w czym nie miałem ani jednego procenta udziału. Dlatego nie będę się przyznawał do czegoś, czego nie zrobiłem - mówił Tomasz Komenda.

W 2017 roku do sprawy wkraczają nowi śledczy. Na nowo badają zabezpieczone na miejscu zbrodni ślady. Okazuje się, że żaden z nich nie należy do Tomasza Komendy. Mężczyzna zostaje uniewinniony. Wychodzi na wolność. Otrzymuje też odszkodowanie w wysokości prawie 13 milionów złotych.

- Mówił, że on chętnie odda te pieniądze w zamian za 18 lat na wolności, normalnego życia. Tak że nigdy nie miał poczucia, że to mu cokolwiek w całości zrekompensowało - mówi Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik Komendy.

Po ponownym przebadaniu śladów odnaleziono nowe próbki DNA. Znajdowały się na ubraniu zamordowanej Małgosi. Pomimo upływu lat, dwie z nich wciąż były dobrej jakości. Okazało się, że należą do Ireneusza M. – wielokrotnie karanego mieszkańca pobliskiej wsi - oraz Norberta Basiury – szanowanego w okolicy strażaka. W noc zbrodni był ochroniarzem w dyskotece w Miłoszycach.

- Ja jestem oskarżony, że ja ją zgwałciłem, gdzie ja naprawdę nie zrobiłbym takiej rzeczy nigdy. Jestem w stanie swoje życie poświęcić, żeby drugą osobę uratować. I to niejednokrotnie udowodniłem – mówił podczas przesłuchania Basiura.

- Ja mam cały czas wątpliwości w tej sprawie, bo tu nie ma świadków. Udowodniono tak naprawdę tylko tyle, że na ubraniu Małgosi, ofiary, jest ślad DNA tej, tej, czy tej osoby. Koniec i kropka - mówi Jerzy Kamiński.

ZOBACZ: Zwieźli mu niebezpieczne odpady na działkę. Potrzebne są ogromne pieniądze

Dwa lata temu Norbert Basiura i Ireneusz M. zostali skazani. Sąd uznał ich za winnych udziału w zbrodni. Basiura usłyszał wyrok 15, a Ireneusz M. 25 lat więzienia. Wyrok utrzymały wszystkie instancje. Mężczyźni nadal twierdzą jednak, że są niewinni. Kilka tygodni temu Norbert Basiura złożył skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

- Tamta sprawa też była poszlakowa i wiemy, jak się skończyła. Czy my jesteśmy gotowi na to, żeby za 20 lat wymiar sprawiedliwości miał taką samą historię? Tylko ja nie wiem, czy mój klient dożyje uniewinnienia - twierdzi Renata Kopczyk, obrońca skazanego strażaka.

Kilka dni temu Tomasz Komenda zmarł na nowotwór. Miał 47 lat. Do dziś nikt nie poniósł żadnej odpowiedzialności za jego krzywdę. Nie udało się też odnaleźć dwóch pozostałych morderców Małgosi. Szanse na to z każdym dniem stają się coraz mniejsze.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX