Ostrzegają przed komisem w Warszawie. Nie mogą zarejestrować auta

Samochody bez potrzebnych do rejestracji dokumentów, w złym stanie technicznym i z wadami prawnymi - tak auta kupione w jednym z warszawskich komisów opisuje grupa poszkodowanych klientów. Wybraliśmy się do komisu z rzeczoznawcą, byliśmy również na policji.

- Skończyliśmy jazdę próbną, przyjechaliśmy na plac. Ja udałam się zapłacić temu panu za samochód. Wypisał mi fakturę. Podał mi taką kopertę z dokumentami, na której widniała nazwa auta. Po otwarciu tej koperty okazało się, że nie ma dowodu rejestracyjnego, OC i przeglądu. Powiedziałam, że się rozmyśliłam i nie chcę tego auta. No i ten właściciel kazał nam się wynosić z placu. Powiedział, że on z nami nie będzie rozmawiać i żadnych wymian u nich nie ma - stwierdziła Wioleta Mućko, która samochód kupiła kilka tygodni temu.

Sprzedawca zwrotu nie przyjął, a pani Wioleta miała problem z zarejestrowaniem auta. Gdy te przeszkodę pokonała, okazało się że kupiony samochód jest w opłakanym stanie technicznym.

- Mechanik zrobił takie wielkie oczy po oględzinach i mówi: coś ty zrobiła. Włożyłam na te chwilę 3,5 tysiąca zł, do tego zbieżność kół, przegląd, ubezpieczenie OC 600 złotych. Myślę, że zamkniemy się w 5 tysiącach. A za auto zapłaciłam 4800 zł - powiedziała Wioleta Mućko.

Ostrzegają przed komisem w Warszawie. Policja pomoże?

Poszkodowanych klientów warszawskiego komisu jest wielu. Kilka osób zdecydowało się z nami porozmawiać. Pan Jacek - gdy próbował zarejestrować kupiony samochód, dowiedział się, że auto jest zabezpieczone na poczet długu w urzędzie skarbowym. Sprzedawcy musieli o tym wiedzieć, bo chwilę wcześniej na tej podstawie przyjęli zwrot auta od innej osoby.

- Na fakturze było 13 tysięcy zł, a zaproponowali nam mniejszą kwotę, że oni mogą przyjąć ten samochód z powrotem, ale w niższej kwocie - stwierdziła pani Patrycja, żona pana Jacka.

- Skontaktowaliśmy się z adwokatem. Powiedział, żeby brać te pieniądze, jakie dają, bo nawet jak wygramy tę sprawę, to będą nam płacić po sto złotych albo wcale. Po dwóch dniach auto sprzedali dalej. Będąc świadomym, że ten samochód jest zajęty przez urząd skarbowy - tłumaczył pan Jacek.

- Chciałem zgłosić sprawę, zadzwoniłem na policję. Policjant mi wytłumaczył, że oni mogą przyjechać, ale jak jest umowa podpisana, to nic nie mogą zrobić, tylko mandat nałożyć na właściciela komisu - zaznaczył pan Andrzej.

ZOBACZ: Zbrodnia miłoszycka. Coraz więcej pytań

Czy rzeczywiście policjanci nie chcą przyjmować zgłoszeń od poszkodowanych przez komisy samochodowe? Sprawdziliśmy to na pobliskim komisariacie.

Reporter: Sprzedawca mówił, że ma wszystkie dokumenty do tego samochodu, a po przekazaniu pieniędzy okazało się, że nie ma dowodu rejestracyjnego i tym podobnych.

Policjant: A spisaliście umowę albo faktura została wystawiona?

Reporter: Została wystawiona.

Policjant: No to droga cywilnoprawna.

Reporter: Okej, a nie można tutaj pójść w kierunku oszustwa?

Policjant: Ciężko, sprawa raczej zostanie umorzona.

Skargi na komis w Warszawie. Wizyta rzeczoznawcy

- Jeżeli sprzedawca bierze od nas pieniądze i mówi, że nie ma dokumentów, które pozwolą na zarejestrowanie pojazdu - to oczywiście nas nie oszukuje. Ale jeżeli bierze od nas pieniądze i mówi, że ten samochód jest zdatny do użytku, nie ma żadnych wad fizycznych, wad prawnych... W takiej sytuacji jesteśmy w prosty sposób oszukani i o tym stanowi przepis - tłumaczył prawnik Bartosz Graś.

Razem z rzeczoznawcą samochodowym odwiedziliśmy komis jako potencjalni klienci. Nasz ekspert ocenił stan techniczny aut i sprawdził dokumentację tych sprowadzonych z zagranicy.

- Stan techniczny tych samochód pozostawia wiele do życzenia. Są bardzo zmęczone, nie posiadają historii serwisowej. Były wątpliwości też co do dokumentacji, bo mówił nam sprzedawca, że ma tłumaczenia dokumentów na mailu i może nam wysłać.

- To zdecydowanie nie wystarcza do rejestracji auta. Musimy mieć dokumenty w oryginale, dowody rejestracyjne, badanie techniczne, tłumaczenie, jeśli jest wymagane. Ale przede wszystkim tłumaczenie musi być wykonane przez tłumacza przysięgłego i musi być w oryginale - powiedział Paweł Kwiatkowski, rzeczoznawca samochodowy.

ZOBACZ: W pułapce Mieszkania Plus. „Jestem oszukany przez państwo”

Kilka dni później wróciliśmy na plac z grupą klientów. Niestety pracownicy nie chcieli z nami rozmawiać. Na miejscu był natomiast kolejny poszkodowany i patrol policji.

- Kupiłem samochód, chciałem go zarejestrować u siebie i jest źle faktura wypisana. Na fakturze nie ma danych tego czegoś i się nie da zarejestrować. Tak jakby jednej umowy brak, brak ciągłości faktur - stwierdzi poszkodowany klient.

- To nie jest tak, że kupiliśmy auto i ono nam się znudziło. Tu jest masa problemów, która się ciągnie za zakupem tego auta, a oni śmieją się policji w twarz. I mówią, że my im nic nie możemy zrobić - podsumowała Wioleta Mućko.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX