Fuszerki budowlańca. Do tego znika z pieniędzmi
Do naszej redakcji zgłosiło się kilkanaście osób poszkodowanych przez budowlańca z okolic Radomia. Mateusz B. oferuje swoje usługi przy budowie domów. Pobiera zaliczki, rozpoczyna prace, ale ich nie kończy. Poszkodowani są w kilku województwach.
- No i wszytko jest w takim stanie, że rzeczoznawca budowlany nie widział czegoś podobnego. Odchyły w murowaniu, że na metrze to są 2 centymetry, brak zagęszczenia stropu, słupów, dziury były w słupach. Bardzo dużo poprawek – mówi Bartłomiej Walczyński.
U państwa Walczyńskich rozpoczął pod Kielcami budowę domu i nagle ją porzucił. Pracy wykonał niewiele, a nieprawidłowości niezgodnych z projektem było sporo. Zapomniał zrobić odpływu w pralni czy komin wentylacyjny znalazł się w innym miejscu niż był na planach. Do tej pory nie rozliczył się z otrzymanych pieniędzy.
- Jest to kwota 23 tysięcy, którą pobrał na poczet zaliczek na roboty, których nigdy nie wykonał – przyznają Dominika i Bartłomiej Walczyńscy.
ZOBACZ: Nie ma gdzie mieszkać, śpi w piwnicy
Małżeństwo musiało wynająć inną firmę, aby dokończyła budowę. Przy okazji okazało się, że Mateusz B. ukradł materiał z placu budowy, co zarejestrował monitoring.
- Okradł nas przy ostatniej wizycie, zakręcił się na budowie i ukradł bańkę oleju do szalunku.
Jej koszt to około 200 zł. Efekt tego jest taki, że otrzymał wyrok za kradzież – mówi Bartłomiej Walczyński.
ZOBACZ: Tartak zmorą mieszkańców. Hałas, kurz i drgania!
Mateusza B. odwiedzamy w jego domu, gdzie ma zarejestrowaną działalność gospodarczą. Nie zgadza się jednak na rozmowę przed kamerą.
U pani Sandry z Warszawy budowlaniec również nie wybudował domu. Kobieta musiała wynająć kolejną firmę, która dokończyła częściowo budowę. Jednak prace stanęły, bo potrzebne są pieniądze. Dopóki Mateusz B. ich nie odda – nie ma możliwości zakończenia prac.
- Początkowo szło fajnie, przez 3-4 miesiące, a potem zaczął olewać moją budowę.
Mężczyzna czuję się bezkarny, bo prokuratury w różnych rejonach Polski, do których trafiają zawiadomienia, umarzają postępowania. Nie wiedzą wzajemnie o prowadzonych postępowaniach w innych jednostkach i ilości poszkodowanych osób. Zdarzenia traktują incydentalnie.
- W ocenie prokuratora tu nie doszło do znamion przestępstwa oszustwa. Doszło tutaj, co najwyżej, do nie zrealizowania umowy cywilno-prawnej między stronami – informuje Daniel Prokopowicz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach.
ZOBACZ: Budowlaniec wyszedł z aresztu. Znów oszukuje klientów
Podobnie tłumaczy przedstawiciel Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba: - Uznaliśmy, że używanie prawa karnego w tej sprawie nie jest wskazane. Nie mieliśmy informacji o innych przypadkach, gdybyśmy mieli, być może miałoby to inne znaczenie.
- Miał u nas wybudować dom rodzinny. Zostawił nas na etapie postawienia ścian zewnętrznych, nie zabezpieczył tego szalunkami, ani nic. Przyszła wichura, ściany nam się przewróciły. Przeciągał, że spadł ze stropu, miał wypadek samochodowy, a to ktoś mu z rodziny zmarł. Zalega nam 50 tys. zł – przyznaje Grzegorz Podenas.
- Złe opinie na jego temat krążą już po całej Polsce, byłem wczoraj u klienta w Radomiu, pochodzi z Szydłowca i też go zna z tego incydentu, że potrafi wziął zaliczkę i uciec – mówi Grzegorz Kosmala, poszkodowany przedsiębiorca.