Wielki odzew po reportażu. Koniec koczowania przed szpitalem
Trwa walka o zdrowie dwuletniej Róży z Brodnicy. Jej mama, będąc w drugim miesiącu ciąży, zachłysnęła się podczas snu i zapadła w śpiączkę. Zmarła kilka miesięcy po porodzie. U Róży zdiagnozowano białaczkę, jej tata spał w samochodzie przed szpitalem w Bydgoszczy, by być blisko niej. Jego historia poruszyła widzów Interwencji. Do rodziny napłynęło wsparcie.
- Większość czasu spędzamy w szpitalu, ale jak przyjeżdżamy do domu, to cieszymy się bardzo, bo Róża inaczej funkcjonuje, wczoraj aż skakała z radości. Wszystko zostało dostosowane do tej choroby. Trzeba sobie dawać radę, musimy przez to wszystko przejść. Jest ciężko – przyznaje Rafał Topolewski, tata Róży.
Dzielna dwulatka musi walczyć z białaczką. To dopiero początek drogi do wyzdrowienia. Dziewczynka jest w trakcie chemii.
- Róża musi przez to przechodzić i to jest dla mnie bardzo ciężkie. Boję się wszystkiego, każdej podwyższonej temperatury, każdego wyniku, nawet krwi… Teraz mamy 8 dni przerwy i drugiego dnia świat wracamy na chemioterapię. Córka dostała już 19 chemii. Wyniki są dobre, ale przed nami jeszcze długa chemioterapia, jesteśmy na jej początku – opowiada pan Rafał.
- Przyjęliśmy taka taktykę, że stwarzamy jej warunki, żeby ona czuła się bezpiecznie i w miarę możliwości szczęśliwa. Na ile może być szczęśliwe dziecko w szpitalu… - dodaje pani Magda, przyjaciółka rodziny.
ZOBACZ: Seniorka nie płaci za mieszkanie, komornik obciążył współlokatorkę
Drugim domem Róży jest szpital w Bydgoszczy. Róża ma tylko swojego tatę. Jej mama nie żyje.
- Zmarła 5 miesięcy po narodzeniu Róży, niestety przegrała walkę – mówi pan Rafał.
Domem pana Rafała także został szpital, oddalony ponad 100 kilometrów od Brodnicy, gdzie mieszkają. Mężczyzna, żeby odpocząć przez kilka chwil od szpitala, spał w samochodzie. Pokazywaliśmy to w październiku.
- Tutaj regeneruję siły, ale zaraz będzie trzeba uciekać, bo nie ma tutaj ogrzewania. Nie mogę sobie pozwolić na jakąkolwiek infekcję, bo wtedy nie zostanę wpuszczony na oddział – tłumaczył nam.
- Ostra białaczka limfatyczna jest chorobą szpiku, jest to najczęstszy nowotwór występujący u pacjentów pediatrycznych. Najczęściej przewidywana jest dwuletnia chemioterapia. Rokowania są dobre, ale są to dwa lata wycięte z życiorysu pacjenta, z życiorysu rodziny – tłumaczyła wówczas nadzorująca leczenie Róży dr Agata Marjańska ze Szpitala im. A. Jurasza w Bydgoszczy.
ZOBACZ: Chciał kupić puszkę lakieru. Został z kredytem na 30 tys. zł
Dramatyczną historię tej rodziny pokazywaliśmy już dwa lata temu. Wtedy pan Rafał pierwszy raz walczył o życie małej Róży, walczył też o życie jej mamy.
- Emi… superczłowiek, to anioł można powiedzieć... Dla wszystkich, dla mnie chyba najbardziej. Ona zadławiła się treścią żołądkową podczas snu, co zatrzymało akcję serca. Potem to serce stanęło w szpitalu po raz kolejny, nad ranem – opisywał Rafał Topolewski.
W chwili nieszczęśliwego wypadku pani Emilia była w drugimi miesiącu ciąży. Lekarze sugerowali jej przerwanie, ale na to, po konsultacji z rodziną, nie zgodził się sąd. W grudniu 2022 roku na świat przyszła Róża - 1690 gramów szczęścia.
- Mieliśmy spotkanie, sugerowali, że będą chcieli raczej usunąć ciążę, bo to zagrożenie dla córki, że dziecko muszą wspomagać oddechowo. I wystąpili do sądu. Ale napisali, że ciąża rozwija się prawidłowo i nie budzi zastrzeżeń. I sędzię to zaniepokoiło – tłumaczyła wówczas Elżbieta Makowska, matka pani Emilii.
ZOBACZ: Żyją bez toalety, w ruderze. Obiecane mieszkanie stoi puste
Rodzina pani Emilii rozpoczęła walkę o jej wybudzenie ze śpiączki. Niestety po kilku miesiącach od porodu kobieta zmarła.
- Tak mi brak Emilki. To był taki motor, tak nas dopingowała: cześć mamo, cześć tatko, jak spaliście… – wspominała Elżbieta Makowska.
Pan Rafał, żeby być cały czas przy dziecku w szpitalu, zrezygnował z pracy. Dlatego potrzebna była mu pomoc.
Widzowie Interwencji nigdy nie zawodzą! Po emisji reportażu pan Rafał i mała Roża otrzymali ogrom wsparcia i pomocy. Dzięki naszym widzom walka o zdrowie Róży będzie łatwiejsza. Rodzina mogła wynająć mieszkanie obok szpitala w Bydgoszczy.
- Pieniądze są ważne, w tym wszystkim bardzo dużo się wydaje, nie spodziewałem, że takie koszty są, mimo że terapia jest refundowana. Po waszym reportażu rozdzwoniły się telefony. Skontaktował się z nami m.in pan, który wynajął nam mieszkanie i opłacił. Chciał pozostać anonimowy. Naprawdę bardzo dużo ludzi zadzwoniło po reportażu i każdy chce pomagać w jakiś sposób. Chciałabym bardzo podziękować widzom Interwencji i życzyć im zdrowych i Wesoły Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku. Dziękuję za ogromne serducha – podsumowuje Rafał Topolewski.