Atakował, by zabić? 17-letni Ukrainiec może być sądzony jak nieletni

Wszczynał awantury na dyskotece, a później bez cienia skrupułów zadał ochroniarzowi trzy ciosy nożem. 17-letni Ukrainiec, mimo że omal nie zabił Pawła Stępnia, może być sadzony jako nieletni, czyli przed sądem rodzinnym. Poszkodowany jest tym oburzony. Niezależny prawnik komentuje: - Sądy muszą dać sygnał, że tego typu czyny będą karane z pełna surowością.
Paweł Stępień, 40-letni ochroniarz został 2 czerwca 2024 roku brutalnie zaatakowany nożem w jednej z dyskotek w Szczecinie. Powodem napaści było kilkukrotnie wyproszenie dwóch agresywnych nastolatków z imprezy.
- Obok siebie odbywały się dwie imprezy: nasza techno, z drugiej ukraińska. Spotkało się około 700 osób - samych Ukraińców, a na drugiej może z 200 osób. Te imprezy były obok siebie. Trzy razy ich wyganiałem, bo nie zachowywali się dobrze, zaczepiali innych ludzi, wyzywali, byli nieprzyjemni. Wyganiałem, ale wracali - mówi Paweł Stępień, napadnięty ochroniarz.
ZOBACZ: Bez wypłat, odpraw i dokumentów. Nagle zamknęli zakład
W pewnym momencie jeden z wyprowadzanych nastolatków ponownie wrócił i zaczął skakać po olbrzymich głośnikach. Pan Paweł znów zainterweniował. Gdy wyprowadzał nastolatka z lokalu, drugi zza pleców zaatakował go. Dotarliśmy do kadrów z monitoringu. Widać na nich jak niespełna 17-letni obywatel Ukrainy - Yehor S. rzuca się na ochroniarza.
- W momencie kiedy go wyprowadzałam, zaczął się szarpać. Ja trzymałem tego jednego, a jego kolega podbiegł zza pleców z nożem i zaatakował. Zemdlałem. Przyjechała karetka, straciłem dwa i pół litra krwi – wspomina pan Paweł.
- Zobaczyłem, że Paweł się osuwa na ziemię, zobaczyłem w rękach chłopaka nóż. Z drugim ochroniarzem za nim ruszyliśmy, to z nożem wyskoczył też do nas. Kolega miał gaz, spryskał go i ten nóź mu wypadł. Obezwładniliśmy go. Był agresywny i pod wpływem narkotyków – mówi inny ochroniarz.
- Pierwsze uderzenie w bark, drugie na mostek wraz przekręceniem i ręka – opisuje rany pan Paweł.
ZOBACZ: Nie może wejść do swojego mieszkania. Lokator nie pozwala
Ranny ochroniarz przeszedł kilka operacji. Czeka go wielomiesięczna rehabilitacja.
- Lekarz robiący przeswietlenie stwierdził, że cudem przeżyłem. Ostrze zatrzymało się na mostku, dwa milimetry od serca. On zaatakował bojowym nożem - 21 centymetrów – zaznacza Paweł Stępień.
- On się tłumaczył tym, że wypił dwa piwa i nie ogarniał, był nieświadomy. Nieświadomie pewnie wziął też nóż z domu. Wiemy, że miał konflikt z policją, chodzi o znieważenie policjanta czy czynną napaść. Dodatkowo przestępstwa z substancjami psychoaktywnymi. Mówi po polsku. Oni mieszkają w Szczecinie 2-3 lata, przyjechali z Niemiec – opowiada Katarzyna Prokurat, partnerka pana Pawła.
Decyzją sądu rejonowego w Szczecinie młody bandyta miał odpowiadać jak dorosły. Prokuratura postawiła mu zarzuty, przesłuchała świadków, powołała biegłych, jednak sąd okręgowy zmienił decyzje sądu pierwszej instancji.
- To postępowanie zostało zaskarżone i sprawa cofnięta do ponownego rozpatrzenia, bo sąd zbyt pochopnie podjął decyzję. Mamy do czynienia ze zbrodnią usiłowania zabójstwa. Pozostała kwestia wyboru trybu postępowania, musimy ustalić stopień rozwoju sprawcy, warunki osobowe, ustalić, czy w przeszłości były stosowane środki poprawcze, żeby mieć pełny obraz jego osoby – mówi Michał Tomala z Sądu Okręgowego w Szczecinie.
- Mam obawy, że może być ona prowadzona i zakończyć się przed sądem rodzinnym i ten sprawca będzie karany jako nieletni. Wówczas można orzec znaczenie łagodniejsze środki niż pozbawienie wolności – zaznacza Jędrzej Łopatto, pełnomocnik pana Pawła.
- Czujemy się jak bezbronne dzieci. Nic nie możemy, jeżeli sprawę prowadzi sąd dla nieletnich, to Paweł nie jest nawet stroną – wskazuje Katarzyna Prokurat, partnerka pana Pawła.
ZOBACZ: Do mieszkania przez balkon. Uratował dziecko z rąk zabójcy
Zdaniem niezależnych prawników badanie przeszłości sprawcy w tym przypadku nie ma sensu. Nawet gdyby była krystaliczna, nie powinna mieć w tym przypadku znaczenia, bo atak był brutalny. Co istotne - po osiągnięciu pełnoletności skazany wyrokiem karnym mógłby zostać deportowany z Polski.
- Czyn ten był bardzo drastyczny. Mamy tutaj do czynienia z usiłowaniem zabójstwa, zatem przeszłość oskarżonego może mieć wpływ na wymiar kary, a nie na sam fakt, że powinien być sądzony jako osoba dorosła. Raczej bym przyjął, że nie trzeba badać przeszłości osadzonego. Sądy muszą dać sygnał, że tego typu czyny będą karane z pełną surowością – uważa prawnik Adam Ostaszewski.
- Dla mnie to jest absurd… Człowiek wchodzi do pomieszczenia z nożem i wie, co robi. A teraz co? Ma odpowiadać jak dziecko? – pyta Katarzyna Prokurat, partnerka pana Pawła.
Yehor S. przebywa w Polsce z matką Oleną. Chcieliśmy z nią porozmawiać. Pojechaliśmy pod adres, który w aktach sprawy został przez nich podany jako miejsce zamieszkania.
- Tu nie mieszka pani Olena, ja tu mieszkam od 33 lat. Nigdy tu nie mieszkali żadni Ukraińcy. Dostaję korespondencję z poprawczaka, teraz dzięki wam wiem, dlaczego mam te listy – słyszymy od lokatorki.
ZOBACZ: Poszedł na rezonans magnetyczny. Zmarł od wstrząsu anafilaktycznego
Z powodu ataku pan Paweł nie może pracować jako ochroniarz. Nie może też realizować swoich pasji.
- Stracił wszystko, swoją pasję… Jest lakiernikiem, jest motocyklistą, ma lewą rękę niesprawną, nie ma czucia. Do tego dochodzą bóle związane z tym, że został przecięty nerw. Odbiło się to na jego zdrowiu psychicznym, potrzebuje terapii, jest na lekach – przyznaje Katarzyna Prokurat, partnerka pana Pawła.
- Mam zapadniętą klatkę piersiową. Jego matka wydzwania, że chce się dogadać. Proponowali mi 20 tysięcy zł, powiedziałem: w żadnym wypadku. Co się dogadywać, masz w domu mordercę, to się pogódź, że nie wróci do domu. Z taką nadzieją żyłem, a teraz może go zaraz wypuszczą – podsumowuje Paweł Stępień.