Patrole obywatelskie nad morzem. Ludzie musieli zareagować

Fala przestępstw nad morzem sprawiła, że na północy Polski zaczęły działać patrole obywatelskie. Odwiedziliśmy trzy gminy, w których strzegą one porządku. To odpowiedź lokalnych społeczności na napady i włamania do domów.
Kilka miesięcy temu w trzech nadmorskich gminach pojawiły się patrole obywatelskie. Pani Ewelina zarządza grupą kontrolującą dwie sąsiadujące ze sobą gminy: Mielno i Będzino. Wszystko zaczęło się od brutalnego napadu na kobietę.
- Było takie zdarzenie w Sarbinowie - dokonano napadu na jedną z mieszkanek. Ktoś wszedł do domu, uderzył ją w głowę i okradł. Jeden z chłopaków powiedział, że można by zacząć patrolować okolicę, bo dziwne rzeczy zaczynają się dziać, było tego więcej i chłopaki się skrzyknęli – opowiada Ewelina Stepek, koordynatorka patrolu obywatelskiego.
- Do zorganizowania się w takie grupy nieformalne zmusili nas złodzieje, którzy zaczęli grasować po całej okolicy. Przeważnie tak jest, że nasza jedna grupa w dzień obserwuje okolicę, robi zdjęcia, nagrywa, a druga przyjeżdża na wieczór. Jesteśmy w stałym kontakcie ze sobą, na grupie wszyscy wiedzą, gdy coś się dzieje. W razie czego wszyscy ruszają – słyszymy od członków patrolu obywatelskiego z gminy Mielno.
ZOBACZ: Tajemnica zaginięcia Karoliny Wróbel
Nieznane mieszkańcom osoby, które kręcą się po okolicy, są przez patrole kontrolowane. Według nich, niektóre z takich osób wcześniej obserwowały lokalne nieruchomości. Następnie dokonywały kradzieży.
- Udało się kilka osób zatrzymać, na budowie tutaj, później Ukraińca złapaliśmy, który obserwował dom mieszkalny. Policja przyjechała i okazało się że nie ma prawa jazdy, ubezpieczenia, przeglądu. Znaleźliśmy sponsora, który sfinansował nam latarki i krótkofalówki, żebyśmy mieli kontakt, bo nie zawsze jest zasięg telefonów, a na paliwo wciąż szukamy, bo gmina nic nie chce sponsorować – opowiadają członkowie patrolu obywatelskiego.
Te uwagi przekazujemy burmistrzowi Mielna.
- Otwarty jestem na każdą prawną możliwą pomoc – zapewnia Adam Czycz.
Ktoś wszedł pod koniec lutego na teren 80-letniej pani Teresy. Gdy spostrzegła niebezpieczeństwo, wezwała patrol obywatelski i policję. Dzięki sąsiadom czuje się bezpiecznie.
- O 8:00 wieczorem robiłam obchód gospodarstwa, na tym terenie nikt nie ma prawa się pokazać - teren fermy, teren ogrodzony. Spotkałam zamaskowaną osobę. Wyszłam i wtedy z tym osobnikiem się spotkałam, mówię: „strzelam”. Osobnik zwiał. Szybko zadzwoniłam po policję i patrol. Pojawił się błyskawicznie, wszystko obstawiali młodzi chłopcy, bardzo operatywni, oni znają teren – mówi pani Teresa.
- Nie możemy tego negować, że takie patrole oczywiście podnoszą bezpieczeństwo. My rozmawialiśmy z nimi, przestrzegaliśmy ich przed konsekwencjami, które mogą ponosić. Nie mają uprawnień do stosowania środków przymusu bezpośredniego. Nie mogą tak działać jak policja – zaznacza Monika Kosiec z policji w Koszalinie.
ZOBACZ: Oszust w koloratce. Uciekł z milionami
Członkowie patroli sprawdzają w ogólnodostępnych systemach, czy samochód jeżdżący po okolicy ma ubezpieczenie. Kiedy np. tablice rejestracyjne nie pasują do auta lub pojazd nie ma ubezpieczenia, dokonywane jest zatrzymanie obywatelskie i wzywana jest policja. Kilka dni temu, kiedy patrol obywatelski chciał zatrzymać samochód, ich auto zostało staranowane. Sprawa trafia do sądu.
- Rzeczywiście tych zdarzeń jest znacznie mniej, nie tak jak miało to miejsce na początku roku, gdy co chwilę była informacja o jakimś włamaniu, o podejrzanych osobach, które kręciły się na terenie gminy – przyznaje Sylwia Halama, wójt gminy Będzino.
W gminie Biesiekierz koło Koszalina również działa straż sąsiedzka, jednak na innych zasadach. Wyjeżdża dopiero, gdy któryś z mieszkańców zauważy coś lub kogoś podejrzanego. Jedna informacja powoduje alarm. Sąsiedzkie pospolite ruszenie zaczęło się od zuchwałej kradzieży w domu pana Romana.
- Żona była w domu, jadła śniadanie, a on sobie grasował po pokojach. Wszedł przez uchylone okno. Obszukał wszystkie szafki, żonie ukradł portfel, pierścionki, łańcuszki złote, srebrne. W tym dniu był u sąsiadki też, psy go pogoniły – opowiada Roman Gadomski.
- Inicjatywa pokazuje, że nasi mieszkańcy dbają o siebie nawzajem i angażują się w rozwój gminy. To budujące, cieszę się, że to powstało – komentuje Tomasz Hołowaty, wójt Biesiekierz.
ZOBACZ: Ojciec zniszczył mu dzieciństwo, teraz rujnuje dorosłość
Jeden z członków patrolu obywatelskiego, były zawodowy żołnierz, wstąpił nawet specjalnie do straży gminnej. Nawet po służbie wspiera kolegiów. Radiowóz i mundur pomagają w kontroli osób kręcących się po okolicy.
- W przeciągu 10 minut jestem w każdym miejscu tutaj w gminie. Patrol nie ma prawa legitymować, bardzo pomaga obecność munduru na miejscu zdarzenia – przyznaje Karol Rosowski ze straży gminy Biesiekierz.
- Zostały rozbite trzy grupy przestępcze i sprawcy zostali doprowadzeni do sądu. W pewnym sensie patrole się przyczyniły do tego, ale rozpracowywania, czynności operacyjne, udowodnienie, to już leży po stronie policji – zaznacza Monika Kosiec z policji w Koszalinie.