Żyją przy Północnej Obwodnicy Krakowa. Domagają się ekranów dźwiękochłonnych

Tego nie da się wytrzymać. Na osiedlach w kilku gminach położonych przy Północnej Obwodnicy Krakowa nie sposób otworzyć okien. Hałas dobiegający z trasy ekspresowej słychać nawet w zamkniętych domach. Wszystko przez brak ekranów dźwiękochłonnych. Drogowcy tłumaczą, że pomiary zrobią dopiero za rok.
Pod koniec ubiegłego roku otworzono prawie 15-kilometrową Północną Obwodnicę Krakowa. To droga ekspresowa S52: trzypasmowa arteria z kilkoma tunelami łączy drogę S7 z autostradą A4. Problem w tym, że przy kilku osiedlach brakuje ekranów chroniących mieszkańców przed hałasem.
- Ja się bardzo cieszę z tej obwodnicy, mieszkam w Modlnicy, pracuję w Krakowie, ta obwodnica pomaga nie tylko mnie, ale wielu mieszkańcom. Dojeżdżamy o wiele szybciej na północną stronę Krakowa – zaznacza Mateusz Ciuraszkiewicz, mieszkaniec gminy Wielka Wieś.
- Kupiłem nieruchomość kilka lat temu, wiedziałem, że będzie obwodnica, natomiast spodziewałem się, że będą ekrany. W XXI wieku jak powstaje trasa w terenie zurbanizowanym, to ekrany są naturalnym elementem – dodaje pan Dariusz.
ZOBACZ: Pielęgniarki dyscyplinarnie zwolnione. Same nie wiedzą za co
Trasa ma w sumie sześć pasów ruchu.
- Ten ruch nie jest jeszcze optymalny, bo ring Krakowa nie jest domknięty w okolicach Mistrzejowic. Wówczas ruch się zwielokrotni, z analiz wynika, że czterokrotnie – podkreśla Mateusz Ciuraszkiewicz.
Już teraz mieszkańcy sąsiadujących z Krakowem miejscowości nie mogą otworzyć okien w domach. Hałas jest nie do wytrzymania. Narzekają na niego m.in. mieszkańcy gminy Wielka Wieś, którzy mieszkają od lat w tym miejscu i nie rozumieją, jak urzędnicy mogli tego nie zauważyć.
- Wzdłuż domów są „dziury”, a pięćset metrów dalej, gdzie są łąki i las, to ekrany są. Brak logiki w ustawianiu ich. Przy tym wypoczywać się nie da. To jest cały czas uciążliwe: czy budzi nas ten hałas, czy chcemy wypić kawę na tarasie, to nam to przeszkadza – mówią.
ZOBACZ: Tuż przed terminem odwołano operację. Chora na raka pozwie szpital
Pan Mateusz znalazł w urzędzie gminy dokumenty sprzed lat, gdzie Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad była informowana, że powstaje osiedle dwieście metrów od planowanej wówczas obwodnicy. Urzędnicy przez lata nie uwzględnili w planach tej informacji.
- Autostrada została oddana w grudniu, to świeży temat, w tym momencie się nie da funkcjonować. Według nas to jest niedopatrzenie urzędników, którzy akceptowali takie projekty. Zdawaliśmy sobie sprawę, że będziemy mieć obwodnicę blisko, ale nie zdawaliśmy sobie sprawy, że ekranów nie będzie. Komfort życia spadł bardzo, rozważaliśmy nawet zmianę miejsca zamieszkania. Jest to bardzo uciążliwe – słyszymy podczas spotkania z mieszkańcami gminy Wielka Wieś.
Protestują także mieszkańcy sąsiedniej gminy Zielonki. Ich domy również nie mają żadnej ochrony akustycznej przed hałasem.
- Mieszkaliśmy na uboczu, a teraz wychodząc do ogrodu słyszymy szum, bo mamy za niskie ekrany. Ja widzę szoferki od tira. To jak mnie mają te ekrany chronić? A ja nie mam żadnych ekranów, w domu przy zamkniętych oknach i spuszczonych roletach ten szum jest cały czas, notorycznie 24 godziny na dobę. Sytuacja nasila się niesamowicie po deszczu - jak tylko spadnie ułamek deszczu, to tak jakbyśmy mieszkali na autostradzie – mówią.
ZOBACZ: Tajemnica zaginięcia Karoliny Wróbel
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zasłania się przepisami. Twierdzi, że po roku przeprowadzi badania hałasu. Jeżeli będą przekroczone normy, urzędnicy zdecydują, czy postawić ekrany koło budynków. Do tego czasu ludzie będą musieli się męczyć.
- GDDKiA ma przepisy, które pozwalają zrobić pomiar po roku od zakończeniu inwestycji. Budowę rozpoczęliśmy w 2020 i badania były wykonane przed tą datą. One wskazywały, w których miejscach należy ekrany zbudować i one zostały tam zbudowane. Wiele domów powstało później – tłumaczy Kacper Michna z GDDKiA w Krakowie.
Reporter: Widziałem pisma z 2017 roku do GDDKiA od mieszkańców, wójta informujące, że tam powstaną budynki.
Kacper Michna: Wiedzieliśmy, że w planie zagospodarowania mają być budynki, ale nam nie wolno budować na zapas.
ZOBACZ: Miasto zbudowało drogę. Mieszkańcy mają płacić
- Urzędnicy powinni mieć na względzie zmieniające się realne warunki. Warto by było aktualizować plany, w takich sytuacja oprócz przepisów, urzędnicy, którzy realizują prace przy obwodnicy, powinni mieć na względzie interes mieszkańców i zdrowy rozsadek – komentuje adwokat Aleksandra Cempura.
- Nie jesteśmy w stanie zaakceptować, że ktoś wydaje miliardy złotych i chce zaoszczędzić na naszym zdrowiu i życiu. Jeżeli nie rozwiążemy tego problemu, będziemy żyli w hałasie. Z problemami zdrowotnymi, które będą kosztowały państwo więcej niż zamontowanie ekranów - dodają poszkodowani mieszkańcy.
Ofiarą absurdalnych przepisów jest też pani Beata z Krakowa. Przez pięć lat walczyła o zdemontowanie ekranów, które postawili drogowcy przy jej domu, obok zjazdu z obwodnicy. Bez skutku. Ekrany postawiono wybiórczo, bo przy sąsiednich domach ich nie ma.
- My kwestionowaliśmy ekrany od samego początku. Nie chcieliśmy ich. Te ekrany przeszkadzają nam w codziennym życiu, jak wychodzimy na pole, musimy je oglądać. Zaciemniają obraz w domu, psują całe walory krajobrazu. Aby się ich pozbyć, przeszliśmy całą ścieżkę od odwołania do ministra, przez NSA, WSA. Jest ewidentnie napisane w wyrokach, że sąd nie jest od tego, żeby to weryfikować, że jest przepis, to należy go przestrzegać. Nie rozumiem tego, że nie mogę nic z tym robić. Umiem ocenić, co jest dla mnie dobre, a co nie – podkreśla Beata Wróblewska-Świeboda.