Okupuje cudze warsztaty, auta zamienia w złom. Mechanik z wyrokami

Mechanik Daniel Sz. wynajął warsztat samochodowy w Zielonej Górze, ale właścicielowi nie płaci. Pan Mariusz szacuje straty na 50 tys. zł. Mechanik jest znany organom ścigania. Ma wyroki, zakaz prowadzenia pojazdów, który łamie, a śledczy poszukują go, by postawić mu kolejne zarzuty. Poszkodowani opowiadają o szokującym zachowaniu mężczyzny.
Pan Mariusz z Zielonej Góry na początku roku wynajął budynek z warsztatem samochodowym Danielowi Sz. w gminie Zabór. Mężczyzna początkowo podpisał umowę na miesięczny okres próbny, a kiedy najemca się z niej wywiązał, podpisano umowę do końca roku.
- Warsztat na dole z trzema garażami, trzy stanowiska, około stu metrów. Cały budynek ma trzysta metrów kwadratowych. Jak umowa została podpisana, tak kaucja nie została wpłacona, kolejne miesiące nie zostały podpisane. Postanowiłem zastosować według umowy wypowiedzenie – powiedział Mariusz Markiewicz.
- To jest ewidentny sposób na życie: wynająć i nie płacić. Powołuje się na koneksje w policji, potem mówi, że jest tajnym agentem Interpolu, potem straszy mafią – stwierdził pan Marek, znajomy właściciela warsztatu.
- Dzierżawiący budynek twierdzi, że nie jest tam działalność prowadzona. Jednak reklamuje się na Facebooku, znamy osoby, które nabyły u tego pana opony i nie chce on wystawić faktury. Zamierzamy opodatkować tego pana, zostanie poinformowana Administracja Skarbowa – zapowiedział Robert Sidoruk, wójt gminy Zabór.
ZOBACZ: Złożył doniesienie na matkę i ojczyma. Trafił do domu dziecka
Mężczyzna twierdzi, że zaległości w czynszu to już prawie 50 tysięcy złotych. Daniel Sz. wymienił zamki w budynku i nie wpuszcza właściciela. Kiedy z panem Mariuszem byliśmy przed warsztatem, drzwi nam nie otworzono, ale wyrzucono kartkę z informacją: „bierzcie go stąd, jest nieobliczalny”.
Żona Daniela Sz. przekazała nam, że jej mąż chciał zapłacić czynsz, ale „był problem z ustaleniem terminu, aby właściciel odebrał pieniądze”. Zaproponowaliśmy, że może to zrobić od razu, w naszej obecności, ale odparła, że obecnie Sz. nie ma pieniędzy.
- Wynajmujący nie ma prawa wyrzucić takich osób, nie ma prawa wynieść na przysłowiowy bruk rzeczy, nawet kiedy nie płacą. Na skutek wyroku eksmisyjnego można wyrzucić go przez komornika i to jest jedyne wyjście, które chroni wynajmującego od najemnicy. Jest to długotrwałe i kosztowne – przekazała adwokat Anna Wichlińska.
- Przepisy bardziej chronią przestępcę, który okupuje budynek, niż mnie. To jest budynek warsztatowy i wynajęty jako użytkowy. To nie jest budynek mieszkalny, tu nie wchodzą sprawy lokatorów. A że ktoś tam nocuje to inna sprawa – skomentował Mariusz Markiewicz.
Okazuje się, że to nie pierwszy raz, kiedy Daniel Sz. mieszka bez płacenia czynszu. Identyczną sytuację miała pani Sabina w zeszłym roku. Wówczas umowę na najem domu podpisała żona mężczyzny. I to na rok.
- Nie płacili, zaczęły się pogróżki, zaczął być agresywny. Cały czas historie były opowiadane, że księgowa nie zaksięgowała, a to z Holandii nie przewalutowano mu pieniędzy. Tam się wiecznie coś działo, tam wiecznie przyjeżdżała policja czy inni ludzie, których oszukał – powiedziała pani Sabina.
ZOBACZ: Kiedyś zalewało łąkę księdza, dziś domy. Mają dość
Miesiącami kobieta usiłowała pozbyć się Daniela Sz. Kiedy po roku wyprowadził się z rodziną, pozostawił po sobie górę śmieci i porzucone, nienaprawione samochody klientów.
- Kiedy odzyskaliśmy lokal, szedł przez ulicę z bronią. Podszedł do mojego auta, wymierzył w oponę, potem się odwrócił przeładował. I krzyczał: „dopiero poznacie handlarza, pozabijam”. Ja byłam przerażona, nie byłam w stanie nawet zadzwonić na 112 – wspominała.
W prokuraturze usłyszeliśmy, że mężczyźnie nie można postawić zarzutów, bo podobno zapadł się pod ziemię. Okazuje się, że w przeszłości był też karany. Między innymi był czterokrotnie złapany przez policję za prowadzenie samochodu po pijanemu.
- W prokuraturze w Zielonej Górze prowadzone są dwa postępowania. Oba są zawieszone ze względu na ukrywanie się sprawcy. W takiej sytuacji prokurator wystawia zarządzenie o poszukiwaniu i doprowadzeniu do prokuratury. Postepowania dotyczą dwóch aspektów: gróźb karalnych oraz prowadzenia pojazdów mimo zakazu – mówi Ewa Antonowicz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze.
- Sąd okręgowy rozpatrywał trzy sprawy apelacyjne. W dwóch przepadkach były to przestępstwa oszustwa, a jeden z tych wyroków dotyczył powrotu do oszustwa, czyli tzw. recydywy. To były typowe oszustwa internetowe - niezrealizowanie zobowiązania do zbycia samochodu. W sprawie prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu orzeczono osiem lat pozbawienia wolności i dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, bo nie był to pojedynczy przypadek – poinformował Bogumił Hoszowski z Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.
ZOBACZ: Nowa lokalizacja, stare problemy. Auta z komisu nie nadają się do jazdy
Prokuratorzy z Zielonej Góry nie potrafią namierzyć Daniela Sz. A my spotkaliśmy go przed warsztatem, kiedy ponownie pojechaliśmy tam z panem Mariuszem. W momencie kiedy Daniel Sz. nas zobaczył, odjechał.
Pan Paweł z Poznania w samochodzie miał uszkodzony silnik. W internecie znalazł ogłoszenie Daniela Sz. Mężczyzna zapłacił mechanikowi z góry 6900 zł. za naprawę. Samochodu nie widział dwa lata. Odebrał wrak.
- Dogadaliśmy się, że samochód zostanie naprawiony na dniach. Okazało się, że sprzęgło jest do wymiany i coś ze skrzynią biegów. Poprosiłem o zdjęcie, jak wygląda sprzęgło po wyjęciu. Powiedział że nic nie wyśle, bo zabiera telefony pracownikom na wejściu. Odbijałem się, nie mogłem auta obejrzeć, sam szukałem samochodu i znalazłem. Miał wybitą szybę, przebite opony. W środku śmietnik, opony. Auto oddałem na złom – relacjonował pan Paweł.
Daniel S. odebrał od nas telefon. Rozmowa nie trwała długo:
- Gdzie pan jest? To ja podjadę do pana.
- Na drodze jestem, naprawiam samochody, bo mam serwis mobilny. Przejdźmy do konkretów.
- Kiedy pan rozliczy się z panem Markiewiczem?
- Dawno bym się rozliczył, gdyby odbierał telefony.
- Do rozliczenia nie potrzeba odbierać telefonu, wystarczy przelać.
- Ja muszę mieć dokument.
- Przelew bankowy, pocztowy będzie dokumentem.
- Wcale nie.
ZOBACZ: Przyjechał ratować życie w szpitalu. Dostał plik mandatów
- Mam bardzo zaburzone poczucie bezpieczeństwa. Jeżeli mężczyzna może chodzić z bronią, a powodem nieujęcia go jest to, że nie odbiera poczty, to nie wiem, jak w tym kraju można czuć się bezpiecznie – podsumowała pani Sabina.