Zapłacili za remonty, ale wykupu nie będzie. Mieszkańcy są wściekli
Mieszkańcy kamienicy komunalnej przy ul. Nowej 26 w Łodzi zainwestowali setki tysięcy złotych, remontowali bez wsparcia miasta, a teraz słyszą, że … wykup mieszkań został w ostatniej chwili zablokowany przez prezydent Łodzi. Lokatorzy podejrzewają, że powodem jest fakt, że mieszkają na atrakcyjnej dla deweloperów działce.
Zapłacili za remonty, ale wykupu nie będzie. Mieszkańcy są wściekli
Mieszkańcy kamienicy komunalnej przy ul. Nowej 26 w Łodzi zainwestowali setki tysięcy złotych, remontowali bez wsparcia miasta, a teraz słyszą, że … wykup mieszkań został w ostatniej chwili zablokowany przez prezydent Łodzi. Lokatorzy podejrzewają, że powodem jest fakt, że mieszkają na atrakcyjnej dla deweloperów działce.
Lokatorzy komunalnego budynku z 1890 roku w łódzkiej dzielny Widzew protestują. Od kilku lat walczą o możliwość wykupu mieszkań. Urzędnicy obiecali im to już ponad 13 lat temu.
- Tyle mieszkań jest sprzedawanych w Łodzi, ponoć 400 rocznie, a my dotąd nie mogliśmy wykupić. Myślą chyba, żeby pan deweloper to wykupił, bo będzie mieć cały kwadracik. Obok ma 6 parcel – informuje Małgorzata Uptas.
ZOBACZ: Musi zwracać 800+. Choć ZUS dalej wypłaca świadczenie
Mieszkańcy dbają o swoje mieszkania. Remontują je, na własny koszt zrobili w lokalach toalety, centralne ogrzewanie, wymienili okna. Tak właśnie jest u pani Małgorzaty.
- Mieszkam tutaj 33 lata. Dostałam lokal w stanie strasznym, same ściany. Nie było nawet szyb, a wejście dyktą zabite. Całość nam wyszła około 160 tysięcy zł. Mieliśmy obiecane, że będziemy mogli wykupić mieszkania – podkreśla Małgorzata Uptas.
- Od 2016 roku kiedy zostały robione wyliczenia, miasto zawładnęło 600 tysięcy zł z czynszów. Nie dając nic, złotówki na remont. A nasza parcela jest droga, działki inwestycyjne są niesamowicie drogie. Mamy 900 metrów, więc kilka milionów jest to warte – dodają inni mieszkańcy.
Sporo pieniędzy w remont mieszkania komunalnego włożyli także państwo Szczawińscy. Kiedy otrzymali przydział, mieszkanie było ruiną.
Pierwsze wrażenie to masakra: zwisające fragmenty sufitu trzcinowego. W 2007 roku na ówczesne pieniądze remont kosztował nas 60 tysięcy. Zostało zrobione wszystko, wszystkie instalacje, stolarka. Inwestujemy w mieszkanie cały czas, bo się zużywa. To jest nasze miejsce, to jest nasze życie – przyznają Jacek i Wioletta Szczawińscy.
Aby móc zamieszkać 17 lat temu w kamienicy, Krzysztof Rękawiecki musiał dodatkowo spłacić długi poprzedniego lokatora.
ZOBACZ: Kosztowna renowacja aut. Stracili ogromne pieniądze
- Z administracji je wykupiliśmy za długi, bo była taka możliwość. Mówiono, że jak się spłaci zadłużenie mieszkania, to dostaje się przydział na nie. Tam było zadłużenia 50 tysięcy zł. Spłaciłem. Remont wyceniono mi na kolejne 60 tysięcy zł. Złożyliśmy papiery na wykup, skrzyknęliśmy się z sąsiadami. Trwa to 13 lat - podkreśla.
Mieszkańcy narzekają, że łódzki magistrat nie dba o komunalny budynek. Sami remontują i sprzątają klatkę schodową. Nie mogą się doprosić nawet o domofon lub nową bramę wejściową.
- Okna wymienialiśmy na własny koszt, nikt nam nie dopłacał. Od 2009 roku nie było nic robione w tym budynku przez urząd miasta. Tylko interwencyjnie. Cały czas my utrzymujemy ten budynek sami – tłumaczy Małgorzata Uptas.
ZOBACZ: Zdana na pomoc taksówkarza. Nie ma nikogo bliskiego
Lokatorzy mają wrażenie, że to celowe działanie łódzkiego magistratu.
- Remontów nie przeprowadzają, myślą, że to w ruinę popadnie, przyjdzie komisja i stwierdzi, iż budynek nie nadaje się do użytkowania i nas wyprowadzą – komentują.
- Jest to położenie strategiczne, między dwoma dużymi deweloperami i mamy przypuszczenia, że ktoś bardzo walczy nie o sam budynek, ale o miejsce, działkę. Klatka od 25 lat nie była remontowana, czekamy na naprawę dachu, bo nam zacieka w sypialni. Komuś zależy, żeby to popadło w ruinę, żeby nas usunąć – uważają Jacek i Wioletta Szczawińscy.
- Budynek przy Nowej 26 to klasyczny przykład, że gdyby nie inwestycje mieszkańców, to ten obiekt by się rozpadł. Jest to budynek komunalny i miasto powinno o niego dbać, ale przez cztery dekady nie poczyniło nic – mówi Liliana Bogusiak-Jóźwiak, dziennikarka Expressu Ilustrowanego.
Ostatnio urzędnicy komisji mieszkaniowej zgodzili się wreszcie na sprzedaż mieszkań lokatorom z ulicy Nowej 26. Ale weto zgłosiła osobiście prezydent miasta Łodzi blokując procedurę wykupu.
- Naszą decyzję zawetowała pani prezydent. Pytam: ona jest dla nas czy dla deweloperów? – słyszymy od lokatorów.
ZOBACZ: Odcięli im ogrzewanie i ciepłą wodę. Dramat w prywatnej kamienicy
Decyzja prezydent zaskoczyła wszystkich. Bo urzędnicy wcześniej wycenili mieszkania i podzielili grunt, na którym oprócz budynku z nr 26 stoi inna historyczna kamienica. Jak się dowiedzieliśmy, magistrat chce ją zburzyć i w tym miejscu postawić inny dom. Nie wiadomo, jak prace budowalne wpłyną na konstrukcję budynku przy ul. Nowej 26.
- Te mieszkania powinny zostać odsprzedane mieszkańcom – potwierdza Jacek Tokarczyk, rzecznik urzędu miasta Łodzi.
Reporter: To dlaczego tak się nie dzieje?
Rzecznik: Na tym etapie mamy na sąsiedniej działce inną inwestycję, na razie przejęliśmy działkę, chcemy tam wybudować mieszkania dla Łodzian, będzie tym zarządzał TBS. Te mieszkania chcemy im sprzedać.
Reporter: Ale kiedy?
Rzecznik: Będziemy chcieli poczekać na decyzję dotyczącą pobocznej inwestycji, o której wspomniałem.
Reporter: To potrwa lata, nie ma projektu. Projekt, prace… to trwa latami.
Rzecznik: Z całą pewnością tak.
ZOBACZ: Szpital odwiózł, chory został bez opieki. Losem 72-latka nikt się nie przejął
- Oczywiście jest to niezrozumiałe, dlaczego na Nowej 24 ma inwestycja powstać. W samym Polesiu, Śródmieściu, Bałutach jest mnóstwo opuszczonych działek. Chętnie mieszkańcy pokażą adresy, w każdej z dzielnic jest miejsce, gdzie taki budynek może powstać. Tutaj miasto zafiksowało się na tej lokalizacji. Dlaczego? To wiedza pomysłodawcy – komentuje Liliana Bogusiak-Jóźwiak, dziennikarka Expressu Ilustrowanego.
Oburzeni są też mieszkańcy z kamienicy obok – tej, którą chce zburzyć miasto. To od nas dowiedzieli się o planach urzędników. Twierdzą, że jest ona w dobrym stanie i potrzebuje jedynie konserwacji. Działania mające na celu wyburzenie historycznego budynku i wybudowanie w jego miejscu nowego nazywają niegospodarnością.
- Nie wiem nic na temat wyburzenia. Tamten budynek nie ma fundamentów, a nasz ma i się nie sypie. Jest w dobrym stanie – mówi jeden z lokatorów.
- Ten budynek obok wydaje się jak na standardy łódzkie wręcz w rewelacyjnym stanie – dodaje Liliana Bogusiak-Jóźwiak.