Pył, kurz i hałas. Uciążliwy zakład na osiedlu
- Sąsiedztwo jest uciążliwe, pył, kurz, wibracje, drgania. Trwa to kilkanaście godzin dziennie - mówi Edward Szlejter, jeden z mieszkańców Gdańska, którzy napisali do Interwencji ws. uciążliwego sąsiedztwa. W willowej dzielnicy miasta, tuż obok domów funkcjonuje firma handlująca kruszywami.
- Piękna okolica, piękna dzielnica, wille budowaliśmy, a mamy za płotem uciążliwego sąsiada. Miała być cisza i spokój, bo tak zakłada plan miejscowy, a tu działalność niezgodna z niczym. Sąsiad handluje kruszywem, piaskiem i żwirem. Zdarza się, że słyszymy takie hałasy i w sobotę, i w niedziele. Od 6 rano jest „łudubudu”, spychacz jeździ po górze gruzu – mówią okoliczni mieszkańcy.
Ich domy stoją zaledwie 5 km od centrum miasta. Jak mówią, problemem jest wszechobecny pył, a także hałas. Przyznają, że kiedy budowali swoje domy, to firma sąsiada już prosperowała, jednak według nich nie była wówczas tak uciążliwa.
- My jak kupowaliśmy kilkanaście lat temu działki, to za płotem było pole. Mija 3-4 lata i za płotem zaczyna się rozbudowywać firma. Sąsiad miał skromną działalność, później ją rozbudował i zbliżył się do domów. Hałas jest bardzo słyszalny - ja mieszkam 500 metrów dalej i też słyszę. Nasilenie hałasu z roku na rok jest większe. Rozdrabnianie gruzu, zwalanie wielkich kamieni to wszystko koncentruje się przy granicy z naszym osiedlem – opowiadają mieszkańcy.
Pan Edward twierdzi, że w przeszłości został pobity przez jednego z właścicieli firmy. I jako dowód pokazuje prawomocny wyrok.
- Fotografowałem uciążliwą działalność, uderzył mnie w ucho, wargę i brzuch. Oddałem sprawę do sądu. Dostał karę 5 tysięcy złotycy – mówi Edward Szlejter.
Zakład produkcyjny, co jakiś czas odwiedzają kontrolerzy z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku. Okazuje się, że podczas poprzedniej kontroli odkryto, że prowadzona jest tam działalność niezgodna z prawem. Podczas ostatniej wizyty towarzyszyliśmy im z kamerami. Udało nam się porozmawiać z przedstawicielem zakładu.
Przedstawiciel firmy: Brak możliwości porozumienia, konflikt jest od wielu lat.
Reporter: Mieszkańcy twierdzą, że firma pyli i kurzy?
- To jest oparte na domysłach mieszkańców. Były badania robione i one nie pokazały żadnego przekroczenia norm. Stąd jest prowadzony handel detaliczny, ktoś, kto przyjeżdża po tonę piasku nie pojedzie na żwirownię 30 km od Gdańska, bo go „zje” transport.
- Rozpoczęliśmy kontrolę i oględziny terenu – mówi Beata Cieslik z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku, gdy towarzyszymy jej z kamerą. Jak przyznaje, podczas wczęśniejszej kontroli, wykryto nieprawidłowości, „przetwarzano odpady, a podmiot nie miał zezwolenia na ich gromadzenia”.
- Problem jest ze składowaniem materiałów przywiezionych z rożnych budowli, zdajemy sobie z tego sprawę. Ta firma nie powinna tam być, nie powinna funkcjonować, ale nie można jej zamknąć, taka jest sytuacja prawna. Przepisy są ułomne – przyznaje Emilia Lodzińska, radna miasta Gdańska.
Wyniki kontroli, w której uczestniczyły nasze kamery znane będą po badaniach – najwcześniej za kilka tygodni. Wszystko wskazuje na to, że zarówno mieszkańcy, urzędnicy z magistratu, jak i radni są bezsilni w tej sprawie.
- Mamy do czynienia z sytuacją, którą można nazwać impasem, bo niewiele możemy zrobić. Według planu zagospodarowania przestrzennego z 2010 roku taka firma nie powinna tam funkcjonować. Natomiast firma funkcjonuje tam o wiele dłużej, więc może funkcjonować dopóki się nie wyniesie – informuje Jędrzej Sieliwończyk z Urzędu Miejskiego w Gdańsku.
- Próbowaliśmy, jako miasto zaproponować inne lokalizacje, aby nastąpiłą relokacja firmy, ale właściciel odrzucił propozycję – dodaje Emilia Lodzińska, radna miasta Gdańska.*
* skrót materiału
aborzęcki@polsat.com.pl