Oskarża męża o znęcanie. On zajął jej mieszkanie
Dzieci boją się przemocy ze strony ojca, a żona mówi o nim "potwór". Pani Marlena założyła mężowi sprawę o znęcanie się nad rodziną, chce też pozbawić go władzy rodzicielskiej. Życie z nim wspomina jako koszmar. Paradoksem jest, że to właśnie matka z dziećmi musiała uciekać z własnego domu, a mężczyzna dalej w nim mieszka.
Nowa Kaletka, wieś w województwie warmińsko-mazurskim. 37-letnia pani Marlena właśnie z tym miejscem wiązała swoją przyszłość. W 2004 roku rodzice notarialnie przekazali córce połowę domu. Oni mieszkali na dole, góra budynku jest córki. Kilka lat później pani Marlena poślubiła pana Arkadiusza. Rodzina się powiększała i wydawało się że szczęście kwitnie.
- Na początku on naprawdę był dobrym facetem, kochającym, troskliwym, opiekuńczym – wspomina pani Marlena.
Później pojawiły się problemy.
- Ja nie mogłam nigdzie wyjść. Wychodziłam do koleżanki to telefon za telefonem. Gdzie ty jesteś, k*** wracaj i w ogóle. Dla mnie to nie był dom tylko więzienie. Tylko dom, gary i dzieci. Z pracy jak się spóźniłam pół godziny, to już był koniec świata. A przy ludziach był po prostu cudowny, do rany przyłóż, na pokaz – dodaje pani Marlena.
- Atakował córkę, bił ją, szarpał. Cuda niewidy robił. Jak ją walnął na górze w pokoju, to aż zemdlała – wspomina Halina Raczkowska, matka pani Marleny.
Inni budują, oni nie mogą. Walczą z urzędnikami
Z czasem atmosfera rodzinna stawała się coraz bardziej napięta. Kiedy pani Marlena wychodziła do pracy w domu rozgrywał się dramat dzieci. 11-letni Sebastian mówi, że jak widzi ojca czyje zazwyczaj strach. Fajnych chwil z nim nie pamięta. Pamięta za to inne.
- Na przykład jak mnie bił smyczą za to, że się ciągałem z bratem, bawiliśmy się – mówi.
- Bił mamę, mnie i brata. Ja byłem cały czas najgorzej traktowany, bo byłem najstarszy, ale Sebastian też dostawał ostro. Zawsze twierdził, że zasłużyliśmy. To się działo za każdym razem jak mama była w pracy, albo jej w domu nie było – dodaje 15-letni Patryk.
Chłopcy ukrywali swój dramat przed mamą. Do czasu.
- Później Sebastian mi już to powiedział, Patryk też. Kiedyś wybuchł takim płaczem i powiedział, co się dzieje w domu. Od tamtej pory zaczęło się piekło – twierdzi pani Marlena.
3 lata temu wraz z dziećmi uciekła z własnego domu. W Olsztynie wynajęła mieszkanie. Sprawę rozwodową wygrała dość szybko. Niestety, nie może wrócić do domu, bo były mąż dalej tam mieszka i nie zamierza się wyprowadzić.
Zatrudniała do sprzątania i zaciągała na ofiary kredyty
- Mieszkanie jest zamknięte. Są dwie pary drzwi. Metalowe drzwi i są drewniane drzwi. On tam wszystko powymieniał. Policja przyjeżdża i policja mu tłumaczy i mówi, że on nie ma prawa mi zamykać tego mieszkania, że ja mam wejść. Policja pojedzie, a on dalej robi swoje – opowiada pani Marlena.
Od ponad roku w Sądzie Rejonowym w Olsztynie trwa sprawa o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad dziećmi i panią Marleną. Kobieta chce również ograniczenia władzy rodzicielskiej dla byłego męża.
Mężczyzna nie zdecydował się na rozmowę z nami.