Dostali mieszkanie, do szczęścia brakuje pieniędzy na remont

Dotknięta przez los rodzina w potrzebie. Irmina i Dariusz Wasilewscy urodzili się z porażeniem mózgowym. Mimo przeciwności losu, wychowują 10-letnią córkę. Niestety, musieli oddać wyremontowane mieszkanie miastu, bo prowadzą do niego schody, które coraz trudniej im pokonywać. W zamian dostali lokal na parterze, który znów muszą dostosować do swoich potrzeb.

43-letni pan Dariusz i 40-letnia pani Irmina urodzili się z porażeniem mózgowym. Już od dzieciństwa oboje napotykali na liczne trudności. Niepełnosprawni walczyli z chorobą i brakiem zrozumienia.   

Seria nieszczęść ojca z niepełnosprawnym synem

- Na początku mama była wytykana, słyszała teksty, że takie dzieci to się oddaje. Odpowiadała: to niech pani odda swoje – wspomina Irmina Wasilewska.

- Jak szedłem do liceum, to nie były jeszcze czasy szkół integracyjnych, społeczeństwo nie było jeszcze przystosowane, niektóre dzieci mi dokuczały – opowiada Dariusz Wasilewski.

Kilkanaście lat temu drogi pana Dariusza i pani Irminy połączyły się. Wzięli ślub i zamieszkali w Zduńskiej Woli. Dziesięć lat temu urodziła im się córka Natalia. 

Drogowy absurd. Małe ekrany przy obwodnicy, większe przy drodze gminnej 

- To było szczęście, na które warto było czekać i dla którego warto wszystko poświęcić. Mam dla kogo walczyć o każdy dzień, każdą minutę, każdą sekundę. Obawiam się, żeby nam jej nie zabrali, jeśli któreś z nas usiądzie na wózek – mówi pani Irmina.

- Cenię, że oni się troszczą i bardzo mnie kochają. Boję się, że mój tata i mama kiedyś będą tacy chorzy, że będą jeździć na wózku. Chciałabym, żeby tata mnie pierwszy raz podniósł na ręce i żeby mama mnie doganiała, jak jesteśmy w parku - opowiada 10-letia Natalia.

Państwo Wasilewscy przez kilka lat walczyli o mieszkanie komunalne. Cztery lata temu lokal dostali, wzięli kredyt i za około 40 tys. zł wyremontowali mieszkanie. Niestety ich stan zdrowia pogarszał się. Coraz trudniej było im wejść po schodach. Chcieli więc zamontować podjazd do mieszkania, ale nie zgodziła się na to wspólnota mieszkaniowa.

Zmarła trzy dni po wyjściu ze szpitala

- Jak ludzie mogli odmówić kawałka trawnika, którego w codziennym życiu nawet nie zauważają, nie korzystają z niego – mówi Michał Pietrzak, znajomy rodziny.

Państwo Wasilewscy byli bezradni. Nie chcieli być uwięzieni w domu. Znów więc starali się o mieszkanie. Kilka tygodni temu otrzymali dwupokojowy lokal na parterze i kolejny raz pojawiły się kłopoty. Lokal trzeba wyremontować, a łazienkę całkowicie dostosować do potrzeb osób niepełnosprawności.

- Teraz mieszkamy u teściowej na pierwszym piętrze, gdyby nie ta pomoc, to nie wiem, co by było – mówi pan Dariusz. 

Małżeństwo otrzymało dotację. To niewiele ponad 3 tysiące złotych, a potrzeba ponad 15 tysięcy. Pozostałe koszty remontu niestety muszą pokryć sami. Bez wsparcia innych, sami sobie nie poradzą.

Siłowe wejście policji po… meble

- Mam wrażenie, że przepisy nie przewidziały, że taka rodzina może istnieć, że czasami my naszemu państwu przeszkadzamy, że tylko generujemy koszty – podsumowuje pan Dariusz.  

-  Dzięki Bogu są takie programy, jak Interwencja, że mogą ci ludzie liczyć na pomoc innych wrażliwych osób – dodaje Michał Pietrzak, znajomy rodziny.

Jeżeli chcą Państwo pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją: 22 514 41 26  lub interwencja@polsat.com.pl

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX