Ucieka od męża. Prosi o nowe mieszkanie dla siebie i córki
Do naszej redakcji zgłosiła się pani Urszula z Mazowsza. Kobieta twierdzi, że ona i jej 11-letnia córka z poprzedniego związku boją się spać w swoim domu. Powodem mają być awantury z mężem. Od kilku tygodni pani Urszula wraz córką nocuje u sąsiada, by uniknąć agresji. Boi się, że jeśli nic się nie zmieni, sąd odbierze jej dziecko.
Małżeństwo pani Urszuli trwa od dwóch lat, kobieta już wniosła o rozwód.
- Były wyzwiska, wypędzanie mnie, mojego dziecka, robienie na złość, przychodził pijany. Ubliżał sąsiadom, jak mi pomagali, wyzywał sąsiadkę – wyliczyła pani Urszula.
To fragment nagrania z jej mieszkania:
Maż pani Urszuli: Bo ja kobiety nigdy nie uderzę, tak?
Pani Urszula: No, patrz...
Maż pani Urszuli: Niech wyjdzie, niech k*** wyjdzie raz.
Pani Urszula: A ktoś mnie uderzył, zobacz. Nigdy kobiety nie uderzysz, no patrz jaki zbieg okoliczności.
Maż pani Urszuli: Dostałaś trzy razy z „Plaskacza”.
Pani Urszula: Ile?
Świadkiem awantur była sąsiadka - pani Barbara. - Godzina dwunasta czy wpół do pierwszej w nocy, jest interwencja policji. Jak dziecko krzyczy: ratunku, to jest obowiązkiem moim wyjść, prawda? – mówi.
Sąsiad blokuje im wykup mieszkania
To kolejny fragment nagrania z mieszkania pani Urszuli:
Pani Urszula: Śpij, nie chcę wojny, nawaliłeś się, śpij.
Maż pani Urszuli: Porozmawiaj z Dominiką.
Pani Urszula: Nie, nie chcę wojny, śpij. Naprawdę.
Maż pani Urszuli: A ja nie lubię k***. Bo jest taka k***
Pani Urszula: Nie krzycz, bo ludzie śpią. Jest godz. 24, ludzie śpią.
- Policja nigdy w życiu nie kazała mu opuścić mieszkania, mi powiedzieli, żebym wyszła z dzieckiem. Tłumaczyli, że nie mają prawa mu nakazać, że nie widzą powodów – opowiadała pani Urszula.
Policja odmówiła komentarza w tej sprawie. Od kilku tygodni pani Urszula i jej córka spędzają noce u sąsiada. Kobieta mówi, że tylko tak może uniknąć kolejnej awantury w domu.
- Przylatują tutaj i kładą się spać, ja idę na podłodze rozkładam sobie. Jakie ona miała wyjście? Gdzie ona pójdzie? Nigdzie nie pójdzie – powiedział Adam Palimąka, sąsiad pani Urszuli.
11-letnia córka pani Urszuli woli takie rozwiązanie. – U sąsiada jest spokój, cisza. Oglądamy telewizję, jemy, rozmawiamy – opowiadała.
Mąż pani Urszuli nie chciał z nami rozmawiać. W imieniu mężczyzny spotkała się z nami jego siostra.
Buraki jak znaki zapytania trafią do sklepów. Pomogła Interwencja
- Pani Urszula wchodząc w związek małżeński z moim bratem zaczęła stosować przemoc.
To ona wszystko prowokuje. On ma pierwszą grupę inwalidzką, on ma sztuczne serce. Powiem szczerze: wyjście z sytuacji jest takie, że oni muszą się rozstać – oceniła.
- Jak mnie ktoś bije, to ja nie będę stała, tak? Bo ja nie jestem workiem treningowym – odpowiedziała pani Urszula.
Policja i straż miejska często bywają w mieszkaniu. Strażnik miejski pojawił się tam też w dniu naszej wizyty.
- To pewnie kolejne wezwanie, bo się nie stawił gdzieś, już raz była straż miejska po niego – skomentowała pani Urszula.
Kobieta i jej mąż mieszkają w lokalu komunalnym. Pani Urszula postawiła więc starać się o inne mieszkanie od gminy dla siebie i córki. O takie mieszkanie dla pani Urszuli wnioskował też kurator sądowy. Jak na razie bezskutecznie.
Auta przepadły w komisie w Warszawie. Rzesza poszkodowanych
- Za mną świadczą dokumenty, więc pozwolę sobie je przedstawić. Gminna komisja mieszkaniowa nie jest organem rozstrzygającym o konfliktach rodzinnych i to jest oczywiste. Możliwości mieszkaniowe gminy nie pozwalają zabezpieczyć potrzeb wszystkich zainteresowanych wynajmem lokalu z zasobów gminy, co też jest oczywiste. Komisja mieszkaniowa zajmuje się sprawą – przekazał Paweł Kanclerz, burmistrz Ożarowa Mazowieckiego.
Podczas spotkania z burmistrzem obecna była również pani Urszula. – Błagam, panie burmistrzu, niech mi pan pomoże, moja córka się dobrze uczy, jest naprawdę inteligentną dziewczynką. Kuratorka mi powiedziała, że jeśli nie mam warunków, to sędzia może oddać córkę ojcu. Na takiej podstawie ja mam mieć odebraną córkę?
- Niekończąca się opowieść, niekończąca się narracja dotycząca przemocy domowej – odparł burmistrz.
- Każą mi oddać córkę ze względu na to, że nie mam warunków, pani kurator powiedziała, że tak może się stać, jeżeli się nic nie zmieni – podsumowała pani Urszula.