Fałszywe zaświadczenia. Oszuści zarabiają na pandemii

W związku z umożliwieniem podróży osobom posiadającym negatywny test na obecność Covid-19 w sieci pojawili się oszuści. Oferują już nie tylko negatywne wyniki testów, ale również zaświadczenia o szczepieniu. Transakcja trwa kilka godzin i odbywa się wyłącznie przez internet. Jak mówią eksperci - niestety takie dokumenty wciąż mogą być honorowane np. na lotniskach.

W związku z pandemią Covid-19, żeby wyjechać dziś do Włoch, Niemiec czy Chorwacji, trzeba posiadać negatywny wynik testu na koronawirusa, przeprowadzony do 48 godzin przed wylotem.

A to pole dla oszustów, którzy w internecie oferują fałszywe wyniki testów i zaświadczenia o szczepieniu. Znalezienie oferty zajmuje kilka minut.

Napisaliśmy do osoby oferującej fałszywe zaświadczenia.

Reporter: Jestem zainteresowany kupnem zaświadczenia o szczepieniu przeciw Covid-19. Jak przeprowadzimy transakcje?

Sprzedajacy: Koszt wykonania testu PCR to 150 złotych od osoby. Koszt wykonania kompletnego zaświadczenia o szczepieniu Covid-19 obejmującego obie dawki to 200 złotych.

Reporter: Czy takie zaświadczenie „przejdzie” w trakcie kontroli na lotnisku?

Sprzedajacy: Oczywiście, że przejdzie.

„Sprawca pandemiczny”. O przemocy w czasach koronawirusa

Po wymianie maili i przesłaniu danych, skierowano nas na stronę płatności przy pomocy kryptowaluty. Oba dokumenty otrzymaliśmy w wersji elektronicznej na skrzynkę mailową. Posiadają loga znanych firm, kody QR, a także pieczątki diagnostów i lekarza.

- Ktoś pobrał z internetu logo danej firmy medycznej. Osoba ta miała dostęp do dokumentu, na której są dość dobrej jakości naniesione pieczęci i nałożyła je, dopisując odpowiednią treść - mówi Mariusz Czarnecki, biegły sądowy z zakresu informatyki śledczej.

- Samo wygenerowanie kodu QR to żaden problem. W internecie istnieje dużo darmowych narzędzi, na których możemy zakodować dosłownie wszystko - dodaje.

- Myślę, że ten dokument na pewno przejdzie na lotnisku, dlatego że na lotnisku biorąc pod uwagę liczbę pasażerów oraz sam proces sprawdzania, każdy spojrzy tylko na to, rzuci okiem. Nikt nie będzie weryfikował - tłumaczy Wojciech Żerdka, biegły sądowy z zakresu informatyki śledczej.

Dokumenty uwiarygadniają logotypy znanych firm i pieczątki diagnostów oraz lekarza, który rzeczywiście prowadzi praktykę. Znajdujemy go w jednym z krakowskich szpitali.

- Moja pieczątka wygląda tak samo, jest może trochę większa. Nawet podpis jest zeskanowany. Każdy lekarz wydaje mnóstwo różnych dokumentów: karty informacyjne pacjenta, pobytu w szpitalu. Wejście w jej posiadanie to żaden problem - twierdzi lekarz.

Dotarliśmy również do firmy, która rzekomo wydała zaświadczenie o szczepieniu.

- Zaświadczenia są oczywiście podrobione. Pieczątki, które tam się znajdują, to są stare pieczątki naszych diagnostów, które w zasadzie można znaleźć na grupach internetowych, gdy pacjentki wymieniają się badaniami - tłumaczą jej przedstawiciele.

Co z małymi przedsiębiorstwami? Czy wytrzymają epidemię?

Wojciech Żerdka mówi, że „wklejanie” pieczątek to sposób na nanoszenie ich na oryginalne wyniki badań. – Przy czym ten pracownik swoim kwalifikowanym podpisem elektronicznym podpisuje ten dokument i wysyła go w formie elektronicznej np. na maila - dodaje.

Skontaktowaliśmy się z laboratorium, którego wzór został użyty do podrobienia zaświadczenia o negatywnym wyniku testu na Covid. Zdaniem jego przedstawiciela, to właśnie brak podpisu elektronicznego jest najbardziej wyraźną różnicą między oryginałem a fałszywką.

- Po podaniu numeru zaświadczenia, daty urodzenia pacjenta można sprawdzić, czy ten dokument jest w bazie „Diagnostyki”, czy go nie ma. Szkoda, że tego typu narzędzie nie jest wykorzystywane na co dzień, bo tego typu fałszerstwa byłby zablokowane - tłumaczy Tomasz Anyszek z laboratorium „Diagnostyka”.

- To jest ogromne ryzyko epidemiczne. Ja sobie wyobrażam, że jest samolot pełen ludzi i jedna, dwie osoby mają fałszywe zaświadczenia, to mamy bombę epidemiczną i to jest niestety problem dość duży - dodaje.

Błędna diagnoza i zakażenie koronawirusem. Służba zdrowia w dobie pandemii

Rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz zapewnia, że zaświadczenie o szczepieniu łatwo zweryfikować w systemie informatycznym. - Każda osoba zaszczepiona w tym kraju jest w systemie e-rejestracji po to chociażby, żeby nie zostać ponownie zaszczepionym. Więc każda służba w razie czego może to szybko sprawdzić. I tak za 100 złotych dorobimy się wyroku sądowego i możliwości zapłacenia odszkodowania, jeżeli wyjedziemy za granicę - mówi.

Tomasz Anyszek z „Diagnostyki” wskazuje jednak, że dokumenty są weryfikowanie pobieżnie.

- Praktycznie jest to pokazanie kartki i tyle. Natomiast jeszcze gorzej, gdy te dokumenty są weryfikowane dopiero na miejscu, czyli po przylocie do Anglii, do Afryki, do Azji. Bo tam szansa, że fałszywy dokument zostanie wykorzystany, jest niestety większa – podsumowuje.*

*skrót materiału

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX