Przychodzą do domów i oferują „niższy” rachunek za gaz…

Wracamy do sprawy namawiania seniorów na zmianę firmy pośredniczącej w dystrybucji gazu. Po tym jako pokazaliśmy osoby, którym rachunek wzrósł, mimo że miał zostać obniżony, zgłosili się do nas byli pracownicy firmy z Katowic. Twierdzą, że byli szkoleni, jak namówić klienta do podpisania umowy i nie przekazać mu pełni wiedzy o niej. Pokazali krok po kroku, jak to się dzieje.

Historię Zdzisławy Piwowar i Kazimiery Grądek z Sosnowca pokazaliśmy na początku czerwca. Seniorki zostały wprowadzone w błąd przez przedstawiciela firmy pośredniczącej w dystrybucji gazu. Po emisji reportażu zajęliśmy się też problemem 72-letniej pani Marii i 81-letniego pana Stanisława z Żor. Seniorzy twierdzą, że w zamian za podpis pod umową, ich rachunki miały być niższe. Ostatecznie wzrosły nawet trzykrotnie.

- Wszedł, zaczął pisać i poszedł. Mówi: pani chodzi o zmianę umowy gazowej. No i tyle mi powiedział. Przedtem płaciłem około 40 złotych, a teraz płacę 80 – powiedział Stanisław Ziarkowski.

- Miała zostać zachowana niższa kwota opłaty za gaz. Przedstawiciel nic nie mówił na temat dodatkowych opłat. O tym, że rachunek tak wzrósł, dowiedziałam się, jak przyszły pierwsze faktury. Po prostu mnie oszukał. Teraz mogę odstąpić od umowy, ale muszę ponieść koszty. 30 złotych razy 60 miesięcy, czyli 1800 złotych – opowiadała Maria Jóźwik.

Bezradni w starciu z urzędniczą machiną. Pomogliśmy

W czerwcu przedstawiciele firmy twierdzili, że ich działania są zgodne z prawem, a proponowana oferta korzystna dla klienta. Dotarliśmy do byłych pracowników katowickiej spółki. Pani Dominika przez półtora miesiąca była w niej handlowcem. Pokazała nam, na czym polega metoda działania firmy i co trzeba zrobić, by senior podpisał umowę.

Reporter: Czy rozpoznaje pani któregoś z bohaterów naszego reportażu?

Pani Dominika: Tak.

Reporter: A osoby, które spotkałem pod siedzibą, pod budynkiem firmy? Również?

Pani Dominika: Wiem, kto to jest. To te osoby uczyły nas tego schematu. To wszystko kadra, która szkoli każdego nowego pracownika.

- Zrobili taką wizję, że pomagamy tym ludziom. Że będą mieli mniejsze rachunki. A jednak okazało się jedną wielką ściemą. Kazali nam mówić, że było wysyłane do nich pismo w celu zatwierdzenia warunków gazowych lub na prąd - w zależności, jak aktualnie działaliśmy. Jeżeli zliczyć liczbę osób, do których doszłam… myślę, że to będzie około 70 – opowiada pani Martyna, była pracownica firmy.

Pani Dominika mówi, że „w ciągu półtora miesiąca była przynajmniej u dwusetki klientów”. Z jej pomocą przygotowaliśmy dziennikarską prowokację, by pokazać, jak firma pozyskiwała klientów.

Zamiast pracować, musi opiekować się synami. Urzędnicy nie pomogą

Pani Dominika odwiedziła jednego z nich w Pszczynie, w rozmowie uczestniczył również jego syn. Zapis przebiegu prowokacji został uzupełniony o komentarz pani Dominiki, która po wszystkim wyjaśniła, co robi się, by pozyskać klienta:

- Przyszło do państwa pismo związku z tym, że wchodzi w życie nowa taryfa. Taryfa nazywa się numer 10. Jest to taryfa, która wprowadza nowe warunki rozliczeniowe.

- Ja nie wiem, żona mi zmarła. Sam jestem teraz. Ja nawet nie wiem, kiedy to przyszło.

- Na podstawie faktury robiło się prezentację, czyli po mojemu robiło się ludziom kisiel z głowy – wyjaśniała pani Dominika już po prowokacji.

To dalszy fragment rozmowy z klientem.

- Wasza taryfa to W 2.1. Czyli średnie zużycie. I to jest taryfa, która na tę chwilę wymaga zatwierdzenia. Po zatwierdzeniu ZA zniknie, zatwierdzicie sobie swoją cenę początkową za paliwo gazowe. Korzystając z gwarancji – to jest gwarancja - bezpiecznego rachunku za gaz. Na okres 5 lat.

- A tak naprawdę to ZA oznacza, że ich oddział mieści się z Zabrzu – dopowiedziała pani Dominika.

- Dystrybutor zostaje ten sam. Jedyne, co się zmienia to dział sprzedaży. Jeżeli wcześniej – pan na pewno to pamięta – wcześniej sprzedażą zajmował się Górnośląski Zakład Gazowniczy w Zabrzu, po tych wakacjach działem fakturowania, czyli działem sprzedaży zajmować się będzie oddział Grupy (…) i macie siedzibę w Katowicach – mówiła podczas prowokacji.

Jak nam później tłumaczyła, seniorowi trudno jest później zerwać umowę bez konsekwencji, ponieważ „autoryzacja, która jest na infolinii, jest bardzo niekorzystna dla każdego klienta”

- Oczywiście senior nie wie, że dzwonimy na infolinię firmy (…), a nie jego dotychczasowego dystrybutora gazu – dodała.

- Zadzwonimy na infolinię w celu potwierdzenia mojej tożsamości. I ostrzegam. Język, którym tam pani się będzie posługiwać, jest to język administracyjny, ale oznacza on to samo, co ja panu wytłumaczyłam. Jeżeli ta pani zapyta, czy panu wszystko wytłumaczyłam, pan potwierdzi, że tak.

- W tym momencie mamy patenty, by zagłuszyć, odwrócić uwagę seniora: szeleszczenie, nagle coś pokazać klientowi, żeby on nie zwrócił uwagi na to, co się mówi – wyjaśniła nam pani Dominika.

- Jakbym mogła poprosić o potwierdzenie odbioru. I to wszystko.

- Czyli ja rozumiem, że ta umowa jest podpisana już?

- Podpisana, ale bez autoryzacji.

- Dobra, przerywamy to wszystko. Drodzy państwo ja jestem dziennikarzem Telewizji Polsat. Program Interwencja. Przygotowujemy reportaż o tym, jak łatwo jest ludzi wkręcić w takie rzeczy. Jest pan świadomy, że pana tata podpisał umowę? Jeżeli doszłoby do autoryzacji, ona byłaby zawarta. Pan, młody człowiek… również dał pan się zagadać koleżance.

- No tak, to trzeba przyznać.

Wyrok sobie, a ZUS sobie…

Ponownie udaliśmy się do siedziby firmy w Katowicach. Mężczyzna, który miesiąc temu twierdził, że jest zwykłym pracownikiem, okazał się dyrektorem spółki. Tomasz Z. według byłych pracowników jest jednym z autorów tzw. metody dotarcia do klienta. Nie chciał z nami rozmawiać. Dlatego swoje pytania przesłaliśmy do prezesa firmy. 

- Tutaj stricte pod kątem prawnym jest wszystko prawidłowo. To jest odsetek ludzi (którzy mają pretensje – red.). To nie jest tak, że sto procent czy pięćdziesiąt. I ciężko jest też każdego zadowolić, bo każdy ma swoje przyzwyczajenia też – usłyszeliśmy w nieformalnej rozmowie od kierownictwa firmy.

A to już formalne oświadczenie firmy.

„Niektórzy nasi Klienci wprost mówią, że pomimo braku wyraźnych różnic w cenie gazu cenią sobie poziom obsługi Klienta oraz cenę pakietów dodatkowych. Z radością dostrzegam fakt, iż największe państwowe przedsiębiorstwa energetyczne oferują również podobne pakiety usług dodatkowych, jednak zdecydowanie mniej korzystne niż nasze.”

Koszmarny wypadek w szkole. Kto odpowie?

- Nie jest dopuszczalne, żeby tacy przedstawiciele namawiali na podpisanie umowy nie przedstawiając wszystkich kosztów. Możemy nawet zweryfikować, czy dane postępowanie takiego przedstawiciela nie wyczerpuje znamion przestępstwa. Przestępstwa intencjonalnego wprowadzenia w błąd tudzież oszukania, takiego naciągactwa – ocenił adwokat Krzysztof Klimkowski.  

Byli pracownicy spółki z Katowic też czują się poszkodowani. Twierdzą, że byli okłamywani przez dyrekcję firmy, a tym samym nieświadomie działali na szkodę klientów. Za swoją pracę mieli też nie otrzymać wynagrodzenia. Teraz rozważają kroki prawne przeciwko byłemu pracodawcy. A poszkodowani seniorzy liczą, że sprawą niebawem zajmie się prokuratura.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX