Straciła dom. Emerytka walczy o sprawiedliwość
Pani Jolanta to była księgowa, która marzyła o spokojnej emeryturze. Niestety, dziś nie ma gdzie się podziać i to mimo, że odziedziczyła po rodzicach duży dom pod miastem. Kobieta twierdzi, że wszystko to przez Zbigniewa W., który ją oszukał.
W 2012 roku Zbigniew W. wynajął parter domu pani Jolanty, a kilka miesięcy później zaproponował kupno. Kobieta miała mieszkać na piętrze, dopóki Zbigniew W. nie odkupi od niej górnej części domu.
- Ciężko mi było, ja się rozchorowałam, wtedy zapadła decyzja o sprzedaży domu. Ciężko go było sprzedać, bo to była posesja dla dwóch rodzin, ale trafił się taki pan, biznesmen, który mnie oszukał - opowiada pani Jolanta Skotowska.
- Mówił, że jest inżynierem na S8. Żwir i piasek chciał wydobywać. Był bardzo grzeczny, nie sądziłam, że to oszust. Dlatego mu uwierzyłam - żali się kobieta.
Kilkadziesiąt kontroli u rolników. Przeszkadzają sąsiadce
Po podpisaniu umowy przedwstępnej pani Jolanta wyjechała do dzieci do Anglii. Wtedy jej mieszkanie zostało zajęte przez Zbigniewa W. i zrujnowane.
- To jest właśnie moje wejście, które mi wydzielono. Wyrwana jest futryna i obecnie jest sprawa w prokuraturze. Oni powiedzieli, że tych drzwi tu nie musi być - mówi kobieta.
Pani Jolanta nie ma ogrzewania, bo Zbigniew W. zamurował wejście do piwnicy, gdzie stał piec. Kobieta nie ma też prądu.
- On dostał nakaz eksmisji z tych górnych pomieszczeń, ale kiedy tam weszłam z komornikiem, to tam były tylko mury. Nie było nic, ani talerza, ani łyżki, ani sprzętu, mojej garderoby. Mieszkania były zniszczone, okna były gwoździami pozabijane - opisuje.
Pani Jolanta twierdzi, że została oszukana już na etapie umowie przedwstępnej. Dała ona Zbigniewowi W. prawo do dysponowania jej domem. Zanim pani Jolanta się zorientowała i wypowiedziała umowę, Zbigniew W. sprzedał dom… samemu sobie. Dziś oficjalnie należy on już do jego konkubiny.
Są w tragicznej sytuacji. Nie mają za co żyć
Ani Zbigniew W., ani jego konkubina Magdalena Ś. nie odebrali też od nas telefonów. Kobieta wezwała za to policję.
- Jeżeli chodzi o media, to jej odłączyliśmy, ale jak będzie sobie opłacała, to nie ma problemu. Ja jej niczego nie obiecywałam i ja jej nie będę opłacała. Nie ma takiego prawa, żebym ja jej za to płaciła - powiedziała policjantom Magdalena Ś.
Pani Jolanta twierdzi, że w okolicy Karszewa są inni oszukani przez Zbigniewa W. Mężczyzna w tej okolicy podawał się za inżyniera i szukał ziemi. Z kilku poszkodowanych osób, do których dotarliśmy, na rozmowę zgodził się pan Piotr z Pabianic. Wydzierżawił on Zbigniewowi W. ziemię pod miastem, ale nigdy za nią nie dostał pieniędzy.
Zamienił działkę seniora w… śmietnisko. 120 tys. zł straty
- Zaczął mnie przekonywać, że zrobimy stawy. Będziesz miał pracę, będą rybki, bungalowy, parking - mówił. I tak mnie przekabacał. Teraz nie ma nic. Tylko dziury i doły, bo Zbigniew W. zaczął tam nielegalnie wydobywać piasek - opowiada Piotr Saktura.
Tymczasem sytuacja pani Jolanty jest bardzo trudna. Wygrała sprawę o unieważnienie Aktu Notarialnego umowy przedwstępnej, ale Zbigniew W. się odwołał i sprawa utknęła w sądzie. Kobieta nie ma gdzie mieszkać, ale liczy, że po reportażu odezwą się jeszcze inne osoby, poszkodowane przez Zbigniewa W.
Straciła wszystko przez takiego nieuczciwego człowieka - mówi płacząc pani Jolanta. - Przyszedł i mi to zabrał nie dając grosza. I to boli - podsumowała kobieta.