Oszustka z Porsche Cayenne. Zabrała wózek dla niepełnosprawnych!
Wioletta W. podjechała Porsche Cayenne pod dom niepełnosprawnego pana Jakuba. Interesował ją nowy wózek inwalidzki, jaki mężczyzna sprzedawał. Zobowiązała się zapłacić za niego 17 tys. zł, ale pieniądze nigdy do pana Jakuba nie trafiły. I raczej nie dotrą. Majątkiem W. interesuje się bowiem kilkunastu innych komorników.
Jakub Jagiełło mieszka w Głogowie na Dolnym Śląsku. Od urodzenia jest osobą niepełnosprawną. Cierpi na zanik mięśni. Ma problemy z poruszaniem się. W maju 2018 roku w internecie wystawił do sprzedaży za 20 tys. zł elektryczny, terenowy wózek inwalidzki. Na ogłoszenie odpowiedziała Wioletta W.
Zamienił działkę seniora w… śmietnisko. 120 tys. zł straty
- To był nowy wózek, okazało się, że jestem za niski do niego. Jest to wózek, który jeździ po schodach – opowiada pan Jakub.
Wioletta W. przyjechała do pana Jakuba z niepełnosprawnym mężem. Przetestowała wózek i wynegocjowała za niego kwotę 17 tysięcy zł.
- Przyjechała Porsche Cayenne, sprawdziła, wsadziła męża na wózek. Podjeżdżał na krawężniki, zapakowała wózek do tego porsche, rozłożyła go. Udaliśmy się do domu w celu spisania umowy. Powiedziała, że nie ma teraz pieniędzy i zrobi przelew w ciągu dwóch tygodni. Powiedziała mi o tym po spisaniu umowy – twierdzi pan Jakub.
Mijały kolejne tygodnie, ale pieniędzy wciąż nie było. Bezradny pojechał więc na policję i złożył zawiadomienie, że został oszukany. Sprawa trafiła do sądu w Głogowie.
- Ciągle mnie zbywała, że ma hodowlę świń, że wysłała świnie do USA, że czeka na pieniądze, od listopada definitywnie urwał się kontakt – wspomina niepełnosprawny 30-latek.
- Sąd wyrokiem z dnia 23 kwietnia 2019 roku uznał oskarżoną za winną oszustwa i nakazał naprawienie szkody przez zapłatę na rzecz pokrzywdzonego 17 tysięcy złotych – informuje Andrzej Molisak, prezes Sądu Rejonowego w Głogowie.
Bój o drogę dojazdową. Dokumenty to jedno, a racja sąsiada drugie
- Pani zachowała się cynicznie i arogancko. Oszukanie osoby niepełnosprawnej jest szczególnie bulwersujące, bardzo nam żal tego człowieka. To straszne, że są ludzie, którzy żerują na osobach, które mają gorzej w życiu – mówi Dorota Nyk z Głosu Głogowa.
- Wózek to są moje nogi, więc ukradła mi nogi Nie mogłem się przez jakiś czas poruszać na wózku, przez pół roku musiałem jeździć na zwykłym. A to przy mojej niepełnosprawności bardzo ciężkie. Za te pieniądze miałem kupić inny wózek – dodaje pan Jakub.
Sąd w Głogowie dodatkowo ukarał kobietę karą prac społecznych. Powinna przez pół roku pracować nieodpłatnie po 20 godzin miesięcznie. Sprawę przekazano do sądu w Mławie w województwie Mazowieckim, bo właśnie na jego terenie mieszka Wioletta W.
- Pani Wioletta złożyła wniosek o zamianę pracy społecznej na potrącenie z wynagrodzenia. Podjęła pracę zarobkową. Sąd wniosek uwzględnił – informuje Tomasz Mync, prezes Sądu Rejonowego w Mławie.
Wioletta W. mimo deklaracji złożonej w sądzie, nie odpracowała nałożonej kary, czyli zleconych prac społecznych.
Śmierć 34-latka w Lubinie. Nowe fakty
- Wszelkie pisma kierowane do niej pozostały bez odpowiedzi. Do chwili obecnej skazana nie wywiązała się z obowiązku. W najbliższym czasie kurator wystąpi do sądu z wnioskiem o zamianę kary na pozbawienie wolności dla pani Wioletty – informuje Tomasz Mync, prezes Sądu Rejonowego w Mławie.
Pojechaliśmy do Wioletty W. Spotkaliśmy ją przed domem.
Reporter: Dlaczego pani nie oddała pieniędzy panu Jakubowi za wózek elektryczny?
Wioletta W.: Ja mówiłam, że wózek się nie nadaje, nie trzyma bateria. Ja też mam niepełnosprawnego męża.
Reporter: Nie upoważnia to pani do oszukiwania innych osób niepełnosprawnych.
Wioletta W.: Pan Jakub mówi, a mój mąż nie mówi, nie porusza się w ogóle. Wózek mogę odesłać, proszę opuścić teren.
Wioletta W. spuściła przed dom groźne psy, a następnie przyprowadziła wózek, który ponad trzy lata temu zabrała od pana Jakuba. I zostawiła przed domem.
Gazociąg wysokiego ciśnienia tuż obok domów
- Bezczelność, brak mi słów, on ma trzy lata, nie wiadomo w jakiem jest stanie. Czy działa? Udałem się do komornika w celu odzyskania pieniędzy, ale cały majątek jest przepisany na niepełnosprawnego męża, a ona jest niewypłacalna. Myślę, że pani Wioletta jest oszustką, która nie jedną osobę oszukała – zaznacza pan Jakub.
- Okazało się, że egzekucje z rachunku komorniczego prowadzi kilkunastu innych komorników. Zaległości sięgają kilkuset tysięcy zł. To też pokazuje, z jakim dłużnikiem mamy do czynienia – mówi Krzysztof Pietrzyk z Krajowej Rady Komorniczej.
Wioletta W. nie chciała dłużej rozmawiać z naszym reporterem. Pan Jakub pieniędzy nie odzyskał do tej pory. Mężczyzna nie rozumie, dlaczego komornik nie zlicytował np. wózka inwalidzkiego, który kobieta trzy lata temu mu zabrała. Formalnie jest przecież jego właścicielką.
- Państwo jest bezradne wobec takich osób, bo za głupi batonik trafia się do więzienia, a tamta osoba jest bezkarna – uważa pan Jakub.