Nie widział ojca od 40 lat. Teraz musi go utrzymywać
45-letni pan Piotr od 40 lat nie widział swojego ojca. Mimo to mężczyzna musi płacić za jego pobyt w placówce opiekuńczej, bo Józef P. nie posiada wystarczających świadczeń. Pana Piotra na to nie stać. Mężczyzna popadł przez to w długi, które wynoszą już ponad 20 tys. złotych.
45-letni pan Piotr mieszka niedaleko Legnicy. Mężczyzna nie miał łatwego życia. Gdy był małym chłopcem, jego ojciec odszedł od rodziny. Józef P. nigdy nie interesował się swoim jedynym synem. W życiu pana Piotra pojawił się dopiero po blisko 40 latach, jako powód jego problemów.
- Byłem wychowywany przez mamę, babcię, wujka. Do tych osób mam największy szacunek. Dlatego było dla mnie szokiem, że w pewnym momencie mojego życia takie coś mnie spotkało - mówi mężczyzna.
W 2018 roku ojciec pana Piotra trafił do Domu Pomocy Społecznej. Mężczyzna dowiedział się o tym dopiero z decyzji MOPS-u, nakazującej mu łożyć na jego utrzymanie. Zdaniem pana Piotra, Józef P. trafił do najdroższego DPS-u w okolicy. Miesięczny koszt utrzymania pensjonariusza to blisko 5 tysięcy złotych.
- Dla mnie to jest po prostu głupota. To jest obca osoba, nie mamy z nią żadnego kontaktu, a musimy za nią płacić - denerwuje się pani Jolanta, żona pana Piotra.
Sam z niepełnosprawnymi synami. Urzędnicy odmawiają pomocy
Od początku pana Piotra nie było stać na opłacanie DPS-u swojemu ojcu. Tym samym dług rósł. Obecnie wynosi ponad 20 tysięcy złotych. W lipcu tego roku MOPS skierował sprawę do komornika, a ten zajął rachunek bankowy mężczyzny.
- Wszystkie moje argumenty, w szczególności to, że ojciec się mną nie opiekował, nie płacił alimentów, nie miały dla MOPS znaczenia - twierdzi pan Piotr.
45-latek ma również żal do urzędników. Okazuje się, że jego sytuacja finansowa została przeanalizowana pobieżnie. Urzędnicy wzięli pod uwagę dochód pana Piotra i jego żony, ale nie zwrócili uwagi na wydatki rodziny.
- Od samego początku nie biorą pod uwagę moich wydatków. Nie wzięli pod uwagę z czego ja mam żyć - mówi pan Piotr.
- Po opłaceniu wydatków, co miesiąc, zostają nam minimalne sumy. To jest 300, 400, czasami 700 złotych - wyjaśnia mężczyzna.
- My też nie mamy za bardzo wyboru gdzie, kogo w jakim DPS-ie umieścić - tłumaczy Robert Pawłowski, burmistrz Złotoryi.
Sześć lat walczy z byłym mężem o podział majątku. Dramatyczne sceny na polu
Ze względu na trudną sytuację materialną, pan Piotr stara się przenieść ojca do innego, tańszego domu pomocy. Niestety bez zgody pensjonariusza nie jest to możliwe.
- Możemy to zrobić tylko na wniosek strony. Pan Józef nie jest osobą ubezwłasnowolnioną i to w jego gestii leży zmiana placówki - tłumaczy Iwona Pawlus, dyrektor MOPS w Złotoryi.
Józef P. choruje na postępująca chorobą Alzheimera. Jakikolwiek kontakt z nim jest utrudniony.
- Pan ma chorobę Alzheimera i niestety ona postępuje. Pan nic nie wie. Nie kojarzy, nawet już zapomina, że się trzeba najeść i w ogóle - opisuje pracownica socjalna DPS.
Kupił auto w komisie. Okazało się, że było zalane
Pan Piotr obawia się kolejnych nakazów zapłaty. - Żyjemy w tej chwili z dnia na dzień. Każdy tydzień jest wyzwaniem. Z niepokojem oczekujemy kolejnej wizyty listonosza - mówi mężczyzna.
Jedyną możliwością dla pana Piotra jest ubezwłasnowolnienie ojca. To pozwoli przenieść Józefa P. do innej placówki. 45-latek liczy również, że urzędnicy ponownie rozpatrzą jego sprawę. A przynajmniej część długu uda się umorzyć.
- Ojciec nie partycypował w moim utrzymaniu, nie płacił alimentów. Dlaczego więc ja w tej chwili mam go utrzymywać? To niesprawiedliwe - dodaje mężczyzna.