Były pięściarz wegetuje. Klub przestał wypłacać rentę
Pięściarz Zygmunt Kłos odnosił sukcesy, przynosząc chwałę Stali Rzeszów, ale ciężki nokaut i kontuzja przerwały jego karierę. Dziś 60-latek walczy o przetrwanie w starym domu bez wody i toalety. Z powodu odniesionych obrażeń ma dziś problemy ze wzrokiem, chodzeniem oraz mówieniem. W dodatku klub od roku nie wypłaca mu zasądzonej renty uzupełniającej.
Pan Zygmunt ma 60 lat i mieszka w sąsiadującej z Rzeszowem gminie Świlcza. Mężczyzna przed laty był znanym pięściarzem. Odnosił sukcesy dla zakładowego klubu sportowego - Stal Rzeszów, który reprezentował. Karierę przerwał w 1984 roku poważny nokaut i kontuzja.
- Reprezentował ten klub w ekstraklasie, kiedy drużyna z Rzeszowa ubiegała się o drużynowe mistrzostwo Polski. Zanotował wiele spektakularnych zwycięstw. Wygrywał z mistrzami Polski. Podczas jednej z walk został znokautowany. Konsekwencje są neurologiczne, zapomina się, nie jest zdolny do żadnej pracy – opowiada Seweryn Przywara, kolega Zygmunta Kłosa.
Z powodu obrażeń bokserowi odkleiły się siatkówki, uszkodzony został błędnik. Dziś ma problemy ze wzrokiem, chodzeniem oraz mówieniem. Utrzymuje się z 1200 zł renty z ZUS-u.
Po pokazie zawieziono ją do banku. Straciła 15 tys. zł
Pan Zygmunt przed laty złożył do rzeszowskiego sądu pozew o przyznanie renty dodatkowej od swojego byłego pracodawcy – klubu Stal Rzeszów. W 2008 roku zapadł wyrok, na mocy którego Stal Rzeszów powinien płacić mu 1350 zł tytułem renty uzupełniającej.
- To jest prawomocne i wymagane – podkreśla Tomasz Mucha z Sądu Okręgowego w Rzeszowie.
Były bokser od ponad roku nie otrzymuje od Stali Rzeszów zasądzonej renty uzupełniającej. Mieszka w starym, drewnianym domu, bez łazienki i z toaletą na zewnątrz. Nie ma w nim nawet bieżącej wody. Okna są nieszczelne.
Cudowne "ozdrowienie". Zabrali świadczenie na syna
- Nieraz brakuje mu na lekarstwa, na żywność, na utrzymanie tego domu. Opala to węglem. Nie liczę już energii elektrycznej. Nie posiada nawet pralki, pierze ubrania w pojemnikach – zazncza Stanisław Kotula, kolega pana Zygmunta.
- Zygmunt jest rozgoryczony całą sytuacją. Wszystkie środki prawne zawiodły. Ani adwokat, ani komornik nie są wstanie wyegzekwować należności – dodaje Seweryn Przywara, kolega Zygmunta Kłosa.
Prezes Izby Komorniczej w Rzeszowie Mirosław Wolanin przyznaje, że egzekucja należności jest bezskuteczna.
- Wynika z sytuacji ZKS Stal - to pozostałość po byłym klubie sportowym. Stadion przejęło miasto, sekcje zostały przekazane do nowo powstałych spółek. Wyodrębniły się z klubu i stały się autonomiczne. Nie przejęły zobowiązań klubu – mówi.
- To są złodzieje. Sąd mi przyznał, a nie płacą – komentuje pan Zygmunt.
Rodzinny dramat. 84-latek i troje niepełnosprawnych dzieci w domu
Od momentu powołania nowych spółek sportowych w miejsce dawnych sekcji, sam klub funkcjonuje, jako stowarzyszenie. Aktualnie nie ma żadnego majątku. Pojechaliśmy do siedziby klubu. Prezesa nie zastaliśmy w biurze, dlatego zatelefonowaliśmy do niego.
Reporter: Od ponad roku nie przekazaliście ani grosza temu mężczyźnie.
Ryszard Federkiewicz, prezes ZKS Stal Rzeszów: Ja mu nie zapłacę z własnej kieszeni. Jesteśmy na reorganizacji klubu. Skąd mamy wziąć, jak klub nie przynosi dochodów?
- Nawet zorganizować zbiórkę, żeby pomóc waszemu zawodnikowi. Zorganizuje pan zbiórkę wśród kibiców?
- Dobry pomysł ze zbiórką.
Żałują darowizny. Syn wyrzucił ich z mieszkania
6 grudnia odwiedziliśmy Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Świlczy. Pokazaliśmy dyrektorce GOPS-u w jak skrajnych warunkach mieszka były bokser, zapomniany przez klub Stal Rzeszów.
Reporter: Przyzna pani, że to warunki, w jakich w XXI wieku nie powinien mieć żaden mieszkaniec.
- Znamy sytuację i wiemy, że jest trudna. Idzie zima i w miarę wnikliwie, jeszcze raz popatrzymy, jest dzisiaj dzień mikołaja i serce nam wszystkim się otwiera – mówi Benedykta Piątek, dyrektorka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Świlczy.