Mieszkali bez łazienki i ciepłej wody. Te święta spędzą w nowym lokalu

Pięćdziesięcioczteroletni pan Jacek samotnie wychowuje trzynastoletnią córkę, Weronikę. Nastolatka jest upośledzona intelektualnie i choruje na autyzm, chodzi do szóstej klasy szkoły specjalnej. Jeszcze wiosną tego roku rodzina mieszkała w opłakanych warunkach w kamienicy na łódzkim Polesiu. Bez łazienki i bieżącej ciepłej wody. Dzięki pomocy Interwencji ich życie zmieniło się nie do poznania.

- Warunki były straszne. Grzyb, wilgoć, robaki w domu. Pisałem do lokalówki podania o zamianę mieszkania. Dosyć długo to trwało, też od lekarzy zbierałem tam różne takie papiery, że w trybie natychmiastowym i tak dalej. Strasznie to długo trwało, dopóki pani ze szkoły pomogła mi – opowiadał Jacek Szkudlarski, gdy go po raz pierwszy odwiedziliśmy.

- Teraz, dzięki państwu, sytuacja się zmieniła. Weronika ma swój pokój, własną szafę, to są takie prozaiczne rzeczy… Mamy to na co dzień, a to dziecko tego nie miało. Nie miała łazienki, załatwiała się do nocnika, to po prostu było okropne – mówi Małgorzata Ziomek, pedagog z Zespołu Szkół Specjalnych nr 2 w Łodzi.

Osiem lat trwała gehenna państwa Szkudlarskich. Dopiero po naszej interwencji, w kwietniu tego roku, urzędnicy przyznali się do błędu i zaproponowali rodzinie zupełnie nowe miejsce do życia.

Stracili dzieci, trafili za kraty. Wystarczył… donos sąsiadki

- Świeżo zrewitalizowana kamienica, która ma koło siebie ogród, ma plac zabaw, ma taką siłownię zewnętrzną dla osób dorosłych i tu właśnie między innymi jest takie nie za wielkie, bo niespełna czterdziestometrowe mieszkanie. Mały pokój, mam nadzieję, w przyszłości dla Weroniki, większy z aneksem kuchennym i to mogłoby być miejsce dla taty, dla pana Jacka. Do tego wyposażona już łazienka. To mieszkanie jest gotowe do zamieszkania. Tutaj wchodzimy, wnosimy swoje rzeczy, stawiamy meble i mieszkamy – powiedziała Jolanta Baranowska z biura prasowego Urzędu Miasta Łodzi.

- Pomalowałem ściany tutaj, w kuchni i w pokoju. Tu mi też pani pedagog ze szkoły trochę pomogła, bo szafki do kuchni od znajomych załatwiła. Do pokoju Weroniki fototapetę kupiłem, przemalowałem pokój. No i też tam dostała od pani ze szkoły szafę narożną, od pani psycholog, pani Magdy. I od znajomych dostała też fotel bujany. Jestem zadowolony z tego wszystkiego, Weronika też. Ma swój pokój…  Mam tam zakaz wchodzenia! - śmieje się pan Jacek.

Myli się w rzece, nie mieli podłóg. Magiczne święta braci z Podkarpacia

- Dla dziecka niepełnosprawnego to jest w ogóle jeszcze ważniejsze. Ona w ten sposób uczy się samodzielności. Dopiero teraz tata może ją uczyć, jak prawidłowo brać prysznic, jak się ubierać, ona zmywa naczynia. Już zrobiła duże postępy w tym zakresie. Wcześniej w ogóle tego nie robiła, bo nie miała gdzie – komentuje Małgorzata Ziomek, pedagog z Zespołu Szkół Specjalnych nr 2 w Łodzi.

Jak dodaje, zauważyła pozytywną zmianę w zachowaniu Weroniki.  - Myślę, że to mieszkanie ma na to wpływ, że ona jest bardziej otwarta, ale też bardziej pewna siebie się zrobiła. Ona na przykład potrafi częściej powiedzieć „nie”, co wcześniej się nie zdarzało. To jest bardzo dobry objaw.

Krzywe mieszkanie jak tykająca bomba. Ruszyliśmy z pomocą

Marzenie rodziny udało się spełnić. Tegoroczne Boże Narodzenie pan Jacek i Weronika nareszcie spędzą w normalnych warunkach. - Prezenty ogarnięte, choinka ubrana. Jestem gotowy do świąt w nowym mieszkaniu – cieszy się.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX