Była żona wywiozła ich syna. Odnalazł się w domu dziecka w Hiszpanii
37-letni Łukasz Sadowski z Gdyni na trzy lat stracił kontakt z synem. Jego była żona wywiozła dziecko do Hiszpanii i słuch po nich zaginął. Jasia odnalazła policja w hiszpańskim ośrodku opiekuńczo-wychowawczym. Jak się tam znalazł i co go wcześniej spotkało – nie wiadomo. Teraz chłopiec jest z panem Łukaszem, ale według prawa, to matce wciąż przysługuje prawo opieki.
W maju 2018 roku była żona Łukasza Sadowskiego z Gdyni bez jego zgody wywiozła ich czteroletniego wtedy synka do Hiszpanii. Ponad trzy lata pan Łukasz nie miał żadnego kontaktu z dzieckiem, nie wiedział też, co się z nim dzieje.
- Wiedziała, że Jaś jest dla niego wszystkim i chyba chciała mu zrobić na złość. Myśleliśmy, że jest tam szczęśliwy, ale raczej tak nie było. Wesoło nie było… Ciężko było w ogóle poruszać temat Jasia przy Łukaszu, w sumie przez te lata bardziej wegetował niż żył – opowiada Katarzyna Borysewicz, siostra pana Łukasza.
- Jak ja sobie przypomnę, co było... Pustka. Od tego czasu nie byłem ani razu na Wigilii w domu,wolałem być sam. Nie chciałem patrzeć na to, że tam są dzieci i tam się rozklejać – wspomina pan Łukasz.
Kupiła od gminy mieszkanie. Nie wiedziała o długu
W ubiegłym roku mama pana Łukasza dostała informację, że wnuczek był w ośrodku opiekuńczo-wychowawczym w Saragossie. Okazało się, że w 2019 roku hiszpański sąd ograniczył prawa rodzicielskie matce, a chłopiec trafił na rok do rodziny zastępczej. Matka miała zakaz jego widywania. Nie podała kontaktu do ojca w Polsce, więc chłopiec trafił do domu dziecka.
- Uwierzono jej słowom, że Jasiu w Polsce nie ma rodziny. Nikt tego nie sprawdzał. Myślałam, że Jaś trafił tam chwilę przed tym, jak się dowiedzieliśmy – mówi Jolanta Sadowska, mama pana Łukasza.
- On swoje przeżył, bo podobno też była próba adopcji, on gdzieś był w jakiejś rodzinie zastępczej i został odrzucony. Nie znam tej sprawy dokładnie, bo w ośrodku mi powiedzieli, że żadnych informacji mi nie udzielą. Sąd polski musi wystąpić do sądu hiszpańskiego i oni dopiero udostępnią akta sprawy – dodaje Łukasz Sadowski.
Poszkodowani rolnicy z Wielkopolski. Lista wciąż się wydłuża
Tak zapewne się stanie, bo jak tłumaczy Łukasz Zioła z Sądu Okręgowego w Gdańsku, Sąd Rejonowy rozpoznając ten wniosek będzie zajmował się przede wszystkim kwestią, czy matka dziecka sprawowała właściwą opiekę nad synem. Musi więc dogłębnie zbadać sprawę.
- Tak naprawdę ja nie wiem nic. Dziecko nie rozmawia na ten temat w ogóle. To jest temat tabu. On tak jakby wyparł to z siebie, że on tam gdzieś był, coś się działo. Chce tutaj i teraz – mówi Łukasz Sadowski.
Na szczęście strona hiszpańska uznała, że ojciec będzie lepszym opiekunem i Jaś trafił do pana Łukasza, ale to nie kończy tej dramatycznej historii. Teraz mężczyzna stara się o zabranie praw rodzicielskich byłej żonie. Chce w ten sposób ochronić synka, zapewnić mu poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Sprawą zajmuje się Sąd Rodzinny w Gdyni.
- Według uzyskanych w ośrodku informacji, wraz moim przyjazdem do Polski, przestał obowiązywać wyrok w Hiszpanii i w Polsce obowiązuje wyrok rozwodowy. Czyli teoretycznie miejsce zamieszkania jest przy matce, a ja mam tylko widzenia co weekend – zaznacza pan Łukasz.
Po wyjściu ze szpitala stracił dach nad głową
- Walczymy o spokój dla Jasia, żeby już nie było tego wyszarpywania sobie dziecka, tylko żeby został przy ojcu, bo wiadomo, że matka nie spełniła warunków jako matka. Dziecko było w ośrodku – komentuje Jolanta Sadowska, mama pana Łukasza.
- Obecnie sytuacja jest taka, że każdy z rodziców posiada pełnię władz rodzicielskich. Sąd Rejonowy tylko i wyłącznie będzie się tym zajmował i będzie badał, czy zachodzą podstawy, czy tej władzy pozbawić matkę, czy też nie – informuje Łukasz Zioła z Sądu Okręgowego w Gdańsku.
- Już za państwa sprawą chyba to się ruszyło. Pani kurator przyszła do mnie w poniedziałek zrobić wywiad środowiskowy, zaraz po państwa telefonie, że przyjedziecie w odwiedziny. Jaś poszedł do szkoły, bardzo dobrze mu idzie, trochę gorzej z zachowaniem, bo przynosi co jakiś czas uwagi – podsumowuje pan Łukasz.