Najnowsza „zabawka” polskich złodziei. Otwiera auto w kilka sekund

W Polsce przybywa błyskawicznych kradzieży nowoczesnych aut z systemem bezkluczykowym. Na obejście zabezpieczeń wystarczy kilka sekund. Umożliwia je tak zwany game boy - supernowoczesny sprzęt produkowany w Bułgarii. Dziennikarz „Raportu” dotarł do bułgarskiego producenta tego sprzętu. To tam zjeżdżają się złodzieje z całej Europy, również z Polski.

Reporter Leszek Dawidowicz udał się do Sofii na spotkanie z człowiekiem, dzięki któremu to miasto stałą się europejską stolicą przestępczości samochodowej. Dzięki urządzeniom produkowanym właśnie przez niego, giną również samochody z ulic polskich miast.

- Bardzo się dziwię, że spotkaliście się z takimi ludźmi. Bo to jest bardzo ścisłe grono. Uważam, że są bardzo niebezpieczni. Na pewno sto razy bardziej niebezpieczni niż ci gangsterzy, którzy są u nas - uważa Marek, były złodziej, który rozmawiał z dziennikarzem „Raportu”. - Tam się nie pierdzielą, jeżeli masz dostać w łeb, to dostaniesz i na tym się sprawa kończy - dodał mężczyzna.

- Spotkałeś się z tak zwanym magikiem. To jest człowiek, który dostarcza najnowocześniejszy złodziejski sprzęt polskim złodziejom - tłumaczy Marcin Taraszewski, były oficer policji. - Osoba postronna nie będzie miała dostępu do takiego sprzętu, żeby nim handlować. Musi to być osoba bezpośrednio powiązana z grupą przestępczą, która produkuje taki sprzęt - dodaje.

W Sofii czekał człowiek najprawdopodobniej powiązany z bułgarską przestępczością zorganizowaną. Na spotkanie dziennikarz Polsatu udał się z dziennikarzem śledczym z Bułgarii. Krasimira przedstawił jako tłumacza. Pierwszy adres to sklep i punkt dorabiania kluczy do samochodów. Kiedy dziennikarz wyjaśnił, że jest z Polski, obsługa już wiedziała, w jakiej sprawie przyjechał.

Schody barierą dla niepełnosprawnej. Dwa lata starają się podjazd

Po kilku minutach przyszedł człowiek, aby zaprowadzić Leszka i Krasimira do mniej oficjalnej części biznesu. Bułgarzy byli przekonani, że mają do czynienia z polskimi złodziejami samochodów. Szef tego biznesu tłumaczył jaką odgrywa rolę na rynku urządzeń do kradzieży pojazdów.

- Jesteśmy głównym dystrybutorem w Europie tych urządzeń. I na całym świecie... My i producent sprzedajemy na całym świecie. Nikt inny, Ponad pięćdziesiąt maszynek sprzedaliśmy do Polski. Dużo – stwierdził mężczyzna.

Dziennikarze wyjaśnili bułgarskiemu „magikowi”, że decyzję o zakupie sprzętu podejmie ich szef, który został w Polsce. Reporter poprosił o możliwość nagrania kilku filmów komórką, aby mógł je otrzymać człowiek, który może wyłożyć na tę „zabawkę” 20 tysięcy euro. Bułgar po chwili wahania zgodził się i zaczął tłumaczyć, jak działa tak zwany game boy.

- Teraz trwa proces, oblicza... A my możemy w tym czasie iść, napić się kawy. I możemy sobie schować do kieszeni i zaczekać, aż zawibruje. Urządzenie ma niesamowite możliwości, zapamiętuje kluczyki. Wystarczy, że po zdekodowaniu wybierzemy odpowiedni. Jeżeli chcemy zabrać ten samochód, to naciskamy "Y". I już jest kluczyk, dopiero wtedy się otwiera i odpala – tłumaczył.

- Wgrywasz sobie przy pomocy tego game boya program i otwierasz ten pojazd, jakbyś był jego właścicielem. Wgranie może nastąpić w serwisie. Powiedzmy, masz złodzieja albo gościa pracującego z grupą złodziei: w serwisie, warsztacie albo na stacji diagnostycznej. Wszędzie tam, gdzie jest dostęp do tego typu pojazdów. I masz możliwość odjechania tym pojazdem w dowolnym miejscu, w dowolnym czasie, tak jakbyś był jego właścicielem i miał klucz do niego. Lepszej rzeczy złodziej mieć nie może – komentuje Marcin Taraszewski, były policjant.

Łysinin. Najpierw zimne kaloryfery, teraz oskarżenia o wyłudzanie kredytów

Bułgarski kontrahent postanowił pokazać, że urządzenie działa również na samochody z najnowszego rocznika. Zawiózł dziennikarzy na podziemny parking oddalony o kilkanaście kilometrów od pierwotnego miejsca spotkania. 

- Jesteśmy w samym centrum Sofii i przechodzimy instruktaż kradzieży samochodów. Panowie są bardzo uprzejmi, pokazują, jak to się robi. Za chwilę, jak zawibruje mi urządzenie, zdaniem panów ten samochód będzie już tak jak mój. Będę miał właściwie coś, co będzie oryginalnym kluczykiem do samochodu - mówił reporter.

- Podchodzę jak do swojego, teraz zawibrował. Jestem w samochodzie i zobaczymy, czy mogę się poczuć jak jego właściciel. Proszę bardzo - mówi reporter, gdy auto się uruchamia. - Z tym urządzeniem właściwie już mogę odjechać tym samochodem. Jest jedno urządzenie, nie potrzebuję żadnego dodatkowego kluczyka. To jest najnowocześniejszy sprzęt, który produkują w tej chwili Bułgarzy – dodał Leszek Dawidowicz.

Fałszywy ortodonta. Znów przyjmował pacjentów

- Trzy kradzieże, cztery i jest zwrot sprzętu. Reszta już jest tylko do przodu - były złodziej samochodów Marek tłumaczy, dlaczego urządzenie za 20 tysięcy euro zyskało w Polsce taką popularność.

Na razie bułgarska maszynka otwiera przede wszystkim japońskie i koreańskie samochody.

Reporter: Leszek Dawidowicz