Zaatakował ją agresywny pies. Boi się go cała okolica
Izabela Maleńczyk z Warszawy została dotkliwie pogryziona przez psa, który już wcześniej bywał agresywny. Boi się go cała okolica, a sąsiedzi wskazują, że właściciel pozwala mu biegać bez jakiejkolwiek kontroli lub kagańca. Zaatakowana kobieta doznała poważnych obrażeń twarzy.
Do zdarzenia doszło 12 marca, niemal w centrum Warszawy.
- Z samego rana wyszłam z psem na spacer i rzucił się na nas biegający tutaj pies, którego właściciel po prostu wypuszcza samopas bez kagańca, bez obroży. Rzucił się na mojego psa, przewrócił mnie i jak już leżałam na ziemi, to rzucił mi się od razu do twarzy. Zaczęłam krzyczeć i koleżanki mama razem ze swoją córką otworzyły klatkę, bo to u nich się działo pod klatką. Dzięki temu miałam możliwość uciec – opowiada Izabela Maleńczyk.
Pies ugryzł kobietę w czoło.
- Mam ranę na ponad siedem centymetrów, siedem szwów założonych, bliznę do końca życia. Teraz boję się wychodzić z psem z domu, koledzy to robią. Moje córki boją się same wychodzić do szkoły. Muszę je odprowadzać na przystanek, ponieważ boją się same przez podwórko przechodzić - dodaje.
"Dziewczyny na Dzień Kobiet chciały nie kwiaty, a kamizelkę kuloodporną"
- Na szczęście nie było daleko od klatki schodowej i pani Izabela wiedziała, jak się bronić. Czyli zasłoniła sobie szyję i ten pies zaczął gryźć ją po twarzy. Na szczęście sąsiadka zauważyła i wciągnęła ją do klatki – zauważa Michał Otręba ze Stowarzyszenia „Niepokonani 2012”.
Dla mieszkańców ten incydent nie był zaskoczeniem. Problem z agresywnym psem o imieniu Burbon trwa bowiem od ponad dwóch lat. Jego właściciel nic sobie z tego nie robi.
- W sumie już od około dwóch lat ten pies terroryzuje okolicę. Bardzo często się zdarza, że pies lata sam, gdy właściciel zaczyna balować, czyli zazwyczaj od piątku do niedzieli, poniedziałku. Nieraz atakował inne zwierzęta, a teraz zaczął atakować też ludzi – mówi Izabela Maleńczyk.
85-latka straci dach nad głową? Mieszkanie przejęła była synowa
- To jest amstaf pomieszany z pitbullem, więc jeżeli pies jest źle traktowany przez pijanego właściciela, to wiadomo, wzbudza to agresję – zaznacza Stanisław Papka, przyjaciel pani Izabeli.
- Jak on gdzieś wyskakiwał i z daleka widzieliśmy, że właściciel chodzi nie mając smyczy w ręku, to od razu uciekałyśmy do domu, do klatki, ciesząc się, że nie było z nami dziewczynek. Zawsze myślałyśmy, że on się rzuci ewentualnie na psa, nigdy na człowieka, ale okazuje się, że to idzie krok dalej – opowiada Agnieszka Kałuszyńska, przyjaciółka pani Izabeli.
- Tego psa po prostu jest szkoda. On jest maltretowany przez właściciela, kopany, bity. Osobiście to kiedyś widziałam. Wściekły był na to, że pies po prostu nie jest wystarczająco agresywnie nastawiony do ludzi. Bo ten pies nie był w ogóle agresywny w stosunku do ludzi. On go napuszczał na koty, uczy tego psa agresji – dodaje jedna z sąsiadek.
Kolos pośród domów jednorodzinnych. Oburzenie w Wesołej w Warszawie
Docieramy do właściciela psa.
- Źle się stało, że jej to zrobił, źle się stało, ja chciałem się z nią dogadać, ale nie da się, bo jest sfiskowana.
- Tu wszyscy mówią, że już dwa lata jest problem z tym pana Burbonem.
- Jest problem, bo się boją go. Ja muszę ponieść konsekwencje, ja wiem, rozmawiałem z policjantami.
Mieszkańcy o zagrożeniu związanym z agresywnym psem wielokrotnie informowali odpowiednie służby. Niestety jak dotąd nie przyniosło to żadnego efektu. Za okaleczenie pani Izabeli policjant ukarał właściciela psa jedynie mandatem.
- Powiedziałam, że tego psa tak naprawdę powinni zabrać i powinni mu nie oddawać. Policjant odpowiedział, że jestem w nerwach czy coś takiego i żebym się uspokoiła – relacjonuje Elżbieta Kozłowska, sąsiadka pani Izabeli.
- Policjanci nałożyli na tego pana mandat w wysokości 500 zł i pojechali do domu. To nie jest pierwszy przypadek, że ten pies kogoś pogryzł. Ja powiem w ten sposób: ten policjant, który wystawił ten mandat, jest teraz odpowiedzialny za tego psa – dodaje Michał Otręba ze Stowarzyszenia „Niepokonani 2012”.
Rolnicy bez dojazdu do pól. Kolej zamknęła przejazdy
Czy policja mogła podjąć kroki prewencyjne, by nie dopuścić do podobnej sytuacji i zabrać psa?
- To przede wszystkim opiekun ponosi odpowiedzialność za to, czy pies jest prawidłowo trzymany na smyczy, czy biega sam. W tej sprawie mieliśmy kilka interwencji od początku roku, zawiadomienie w sprawie ugryzienia przez tego psa mamy jedno. Będziemy wykonywać czynności, a materiały z postępowania zostaną wysłane do prokuratury w celu dokonania oceny prawno-karnej tego zdarzenia – tłumaczy Marta Sulowska z Komendy Rejonowej Policji dla stołecznych dzielnic Wola i Bemowo.
- Było pogryzione dziecko, pogryziona dorosła kobieta, to co? Ma teraz zagryźć? I wtedy dopiero policja zareaguje? – pyta Stanisław Papka, przyjaciel pani Izabeli.