Uciekła z chorym synem. Uchodźcy w potrzebie

Olga Tymoszenko uciekła z Kijowa do Polski wraz z 6-letnim synkiem, który ma wysokie spektrum autyzmu i nie może przebywać z innymi dziećmi. Z trudem udało się znaleźć dla nich schronienie w hotelu, jednak mogą w nim przebywać tylko do końca marca. Za kilka dni los pani Olgi znów stanie pod znakiem zapytania.

Jedna z pierwszych bomb, które spadły na Kijów podczas rosyjskiej inwazji na Ukrainę, zerwała dach i wybiła okna w domu 32-letniej pani Olgi.

- Już pierwszego dnia okupanci zaatakowali obiekty strategiczne. Niedaleko naszego osiedla był nalot i od razu zerwało nam z domu dach i wybiło okna – wspomina.

"Nawet w Polsce wydawało nam się, że słyszymy syreny"

Kobieta była zmuszona błyskawicznie spakować cały swój dobytek i razem z mężem oraz 6-letnim, chorym na autyzm synkiem uciekać.

- Przez chorobę Matwieja nie mogliśmy tam zostać, bo on nie rozumiał, co się dzieje. Musieliśmy uciekać. Do momentu, w którym mogliśmy wyjechać, musieliśmy ukrywać się przez kilka dni w schronie w piwnicy. Bomby spadły również tam, na podwórko przed domem – opowiada Olga Tymoszenko.

- Dziecko pani Olgi jest w spektrum autyzmu. Mieszkali przez dwa tygodnie w piwnicy, chroniąc się przed bombami, przez pięć dni to dziecko było w trasie z matką do granicy, z czego dwie doby nie spało. Normalne, w pełni zdrowe dziecko nie jest w stanie tego znieść, a co dopiero dziecko w tak wysokim spektrum autyzmu – zaznacza Magdalena Michalik, która pomaga pani Oldze.

"Dziewczyny na Dzień Kobiet chciały nie kwiaty, a kamizelkę kuloodporną"

Pani Olga z synkiem uciekła do Polski, a jej mąż został w Kijowie. Kobieta przekraczając granicę, nie wiedziała dokąd iść dalej. Na przejściu w Medyce wolontariuszom, dopiero po wielu godzinach, udało się wreszcie znaleźć dla niej lokum w Krakowie. Nie było to jednak łatwe, ponieważ chłopiec ze względu na swoją chorobę nie może przebywać z innymi dziećmi.

- Po tym jak przekroczyliśmy granicę, spotkaliśmy bardzo wielu wolontariuszy, ale niestety okazało się, że autyzm to bardzo duży problem. Wszystkich ludzi rodziny zabierały do siebie, a nas nikt nie chciał wziąć. Propozycje, które się pojawiały były za daleko i my nie przetrwalibyśmy już tak długiej podróży – wspomina Olga Tymoszenko.

Z pomocą przyszła Magdalena Michalik.

- Ja do tej pory nie miałam styczności ani z osobami z autyzmem, ani z dzieckiem autystycznym, więc to jest dla mnie nowość. Myślałam, że da się to jakoś w prosty sposób zorganizować, ale spotkałam się po prostu z jednym wielkim murem – opowiada.

Do Lwowa jeździ codziennie. Dostarcza pomoc, przywozi uchodźców

Kobieta zamieściła na Facebooku, jak to określiła, "błagalny, zdesperowany" post, opisując historię pani OIgi, jej syna i ich problem.

– Dzięki kontaktowi z jedną z fundacji udało się załatwić pomoc psychologiczną, która temu dziecku i matce była potrzebna – mówi Magdalena Michalik.

Pani Oldze udało się też znaleźć bezpieczne schronienie, jednak może przebywać w nim jedynie do końca marca. Jej synek potrzebuje specjalistycznej opieki. W tej chwili kobieta nie wie, co robić dalej.

- Specyfiką choroby są m.in. napady agresji syna –mówi pani Olga i tłumaczy, że z tego powodu Matwiej nie może przebywać z innymi dziećmi.

- Wciąż mamy nadzieję na pomoc od wolontariuszy. Będziemy szukać innego miejsca, być może będziemy musieli pojechać dalej, bo bez specjalistycznej opieki, bez pomocy specjalistów nasze życie będzie bardzo trudne - dodaje.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX