Brutalny mord na 60-latce. Obława za Abdanourem Djabrim

Policja na całym świecie szuka 40-letniego Abdanoura Djabriego, który miał brutalnie zamordować niepełnosprawną, 60-letnią Ewę Orłowską ze Starogardu Gdańskiego. Kobieta poznała go przez internet. Mężczyzna przyjechał do Polski i wyznał jej miłość. Bardzo szybko zaczął namawiać na ślub. Później sprawy przybrały dramatyczny obrót.

Pani Ewa Orłowska ze Starogardu Gdańskiego miała 60 lat. Była rozwódką, matką trzech dorosłych już synów. Całe życie zmagała się z niepełnosprawnością: była niesłysząca, miała też problemy z mówieniem. Mieszkała sama w jednym z bloków.

Kilka miesięcy temu pani Ewie zaczęła doskwierać samotność. Postanowiła więc poszukać sobie bratniej duszy. Za partnerem zaczęła rozglądać się w internecie. Pod koniec zeszłego roku poznała tam 40-letniego mężczyznę arabskiego pochodzenia - Abdanoura Djabriego.

Uciekła z dziećmi od partnera. Właśnie spłonął ich nowy dom

- Powiedział, że pochodzi z Algierii, ale zamieszkuje od dłuższego czasu we Francji, dokładnie w Marsylii. Stamtąd przyjechał autokarem do Polski, to było 13 stycznia. Po tygodniu zaczął mówić o ślubie. Początkowo to nie było takie namawianie, tylko takie wypytywanie, czy chce – opowiada Karol Orłowski, syn zamordowanej.

- Był dwadzieścia lat młodszy od niej, więc trudno uwierzyć, że ta kobieta dała wiarę w jego miłość. Nie wyraziła zgody na ślub, bo żaden myślący człowiek nie decydowałby się na małżeństwo z kimś, kogo nie zna – opowiada Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego.

W pewnym momencie wypytywanie o ślub zmieniło się w namawianie. Mężczyzna zaproponował nawet 3000 zł, a gdy pani Ewa odmówiła, zaproponował jednemu z jej synów 600 euro, jeśli ten przekona matkę.

- Przyszła do mnie w sobotę. Mówiła, że on koniecznie chce wziąć ślub, dlatego się z nim pokłóciła. Później wyszła - wspomina sąsiadka Aleksandra Machalińska.

- Kłótnia, sprzeczka, dostał agresji, nie mógł się zahamować i to zrobił – przypuszcza Paweł Orłowski, syn pani Ewy.

Zbierali na dom, ale pomoc uchodźcom była ważniejsza

Jest 30 stycznia tego roku. Sąsiadów pani Ewy niepokoi szczekanie i wycie jej psa. Kobieta nie otwiera drzwi. Nie odpowiada na wiadomości. Na miejsce wezwana zostaje policja i straż pożarna. Do mieszkania śledczy wchodzą przez okno. Na łóżku odnajdują zmasakrowane zwłoki pani Ewy. Na pierwszy rzut oka widać, że kobieta została zamordowana. Po jej arabskim przyjacielu nie ma żadnego śladu.

- Miała obrażenia, krwiak okularowy na twarzy, na brodzie, podbiegnięcie krwawe na ręce. To świadczy o zastosowanej przemocy. Bezpośrednią przyczyną śmierci było uduszenie – informuje Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.

- Widać było, że kości są strasznie połamane, zapadnięte, szczęka jakby w ogóle nie była na swoim miejscu… Działał w gniewie, furii – opowiada syn Karol Orłowski.

Są rodzicami małych czworaczków. Wojna zniszczyła ich dotychczasowe życie 

Z domu zniknęły pieniądze i telefon pani Ewy. Z nagrań monitoringu wynika, że Abdanour Djabri skierował się prosto w stronę dworca PKP.

- Myślę, że kiedy policja dotarła do mieszkania mamy, on był już w Poznaniu i wsiadał w pociąg do Berlina – mówi Paweł Orłowski.

W pierwszych godzinach po odkryciu zbrodni syn nawiązał SMS-owy kontakt z Djabrim. Ten zapewniał, że gdy wychodził z domu, jego matka spała. Twierdził, że wyjechał na Litwę.

- Policja ma bardzo obszerne dowody, że to jest on – zapewnia Paweł Orłowski.

- Ostatnio brat dostał wiadomość od anonimowej osoby, że on podobno próbuje przekroczyć granicę w Hiszpanii do Algierii – dodaje Karol Orłowski.

Uciekła z chorym synem. Uchodźcy w potrzebie

Kilka tygodni temu za Abdanourem Djabrim rozesłano list gończy. Wydano też Europejski Nakaz Aresztowania. Mężczyzna objęty został tzw. Czerwoną Notą Interpolu. Oznacza to, że poszukiwany jest przez policje na całym świecie.

- Mógł zgolić brodę, mógł przefarbować włosy, wiadomo że można się zmienić, można przechodzić obok policjanta na ulicy, który nawet widział to zdjęcie na stronie Interpolu. Biuro Rutkowski wyznaczyło 10 000 euro nagrody dla tych, którzy mogą wskazać jego miejsce pobytu – mówi Krzysztof Rutkowski, właściciel biura detektywistycznego.

Prokuratura nie odpowiada na pytanie, czy mężczyzny szukają tzw. Łowcy Cieni, czyli policjanci specjalizujący się w poszukiwaniu przestępców ukrywających się poza Polską.

- Jak już zrobił to z moją mamą, to dlaczego nie miałby tego zrobić z kimś innym – zauważa Karol Orłowski.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX