Trudny rozwód. 9-latek od ponad miesiąca nie chodzi do szkoły
Pani Edyta z Mrągowa od czterech lat czeka na rozwód i ostateczne rozstrzygnięcie, z kim ma mieszkać jej 9-letni syn Maksymilian. Kobieta żyła z mężem w Gdańsku, ale z końcem lutego wróciła w swoje rodzinne strony. I wówczas pojawił się problem: żadna ze szkół, mimo ustawowego obowiązku kształcenia, nie chciała przyjąć jej syna, bo sprzeciwiał się temu ojciec.
Dziewięcioletni Maksymilian od ponad miesiąca nie chodzi do szkoły. Z końcem lutego mama i dziecko przeprowadzili się z Gdańska do Mrągowa, rodzinnej miejscowości pani Edyty. Matka od razu chciała zapisać syna do szkoły, ale dwie miejscowe podstawówki odmówiły przyjęcia chłopca.
- Zgłosiłam się do szkoły podstawowej numer 1 w celu zapisania dziecka do szkoły, ale usłyszałam, że nie będzie to takie proste, żebym dostarczyła do placówki wszystkie dokumenty związane z dzieckiem, czyli świadectwo ukończenia pierwszej klasy, postanowienie z sądu, z kim dziecko ma mieszkać. A ma mieszkać ze mną. Wnioskowałam też do szkoły numer 4, tam analogiczna sytuacja – mówi pani Edyta, mama Maksymiliana.
Dostał mieszkanie i pozywa babcię. Chce 15 tys. zł
Ojciec 9-latka powiadomił dwie podstawówki w Mrągowie o braku jego zgody na zapisanie syna. Kuratorium odesłało panią Edytę po decyzję do sądu. Mimo że konstytucja nakłada obowiązek nauki, chłopiec czeka na decyzję sądu.
- Ojciec wysyła do sądu zawiadomienia, że jego dziecko nie chodzi do szkoły, a tak naprawdę sam zabronił mu edukacji – komentuje pani Edyta.
- To trwa zdecydowanie za długo, dziecku grozi pozostanie w tej samej klasie przez kolejny rok, to jest niedopuszczalne. Chłopiec jest aktywny, mądry, błyskotliwy, zasługuje na to, żeby przeszedł dalej – podkreśla Iwona Kucharczyk, siostra pani Edyty.
- Syn czuje się gorszy i przede wszystkim jest samotny. Wielokrotnie mówił: mamo czy będzie taki czas, że ja już pójdę do dzieci? On chciałby coś robić, w jednej z rozmów telefonicznych tacie wspominał, że chciałby już iść do szkoły – dodaje pani Ewa.
Trzebnica może przyjąć 300 uchodźców, ale budynki świecą pustkami
Dyrektor szkoły numer 1 w Mrągowie nie zgadza się na oficjalną rozmowę. W trakcie realizacji reportażu, pani Edyta otrzymała informację z Kuratorium Oświaty w Olsztynie, że syn będzie przyjęty do podstawówki numer 4, gdzie przypisany jest obwodowo. I jak się okazało, dziecko nie musi czekać na wyrok sądu.
- Po przeanalizowaniu całej dokumentacji oraz sprawy podjąłem decyzję o przyjęciu dziecka do szkoły. Czekamy na wyrok sądu rodzinnego i będziemy stosowali się do wyroku w tej sprawie. Konflikt, jeżeli taki istnieje pomiędzy rodzicami, nie ma wpływu na kształcenie dziecka. Dziecko musi uczęszczać do szkoły – wyjaśnia Wojciech Kordaczuk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Mrągowie.
Przyjęcie Maksymiliana do szkoły nie zamyka sprawy. Wręcz przeciwnie: otwiera ją na nowo, bo tata chłopca złożył wniosek do sądu, by 9-latek na stałe mieszkał przy nim w Gdańsku. Oznaczałoby to wtedy rozłąkę matki i syna. Poprosiliśmy o stanowisko ojca chłopca przez jego pełnomocnika. Nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Budowlaniec oszust? Mieszkanie po remoncie stało się ruiną
- Tylko i wyłącznie na czas trwania postępowania rozwodowego sąd ustalił miejsce pobytu dziecka przy matce. Wszystkie te postanowienia były wydawane w takich warunkach, iż matka dziecka zamieszkiwała w Gdańsku, jak również deklarowała, że zamierza mieszkać w Gdańsku. Wydając orzeczenie sąd oczywiście będzie brał pod uwagę dotychczas zgromadzony materiał dowodowy, jak również wszystkie wnioski wynikające z wszystkich opinii, które zostały przeprowadzone. Sąd również będzie brał pod uwagę zdanie małoletniego – tłumaczy Łukasz Zioła z Sądu Okręgowego w Gdańsku.
- Wszystkie sprawy toczą się od 2018 roku. My nie jesteśmy razem już ponad cztery lata, on dalej traktuje mnie jak swoją własność. Mnie i dziecko. Nie możemy mieć swojego życia, nie możemy bez jego wiedzy niczego robić, bo on chce mieć rękę położoną na wszystkim – komentuje pani Edyta.