Kupili nowy dom, woda leje się nawet z kontaktów

Młode małżeństwo kupiło nowy dom w Brzeźnikach na Dolnym Śląsku. Już miesiąc później doszło do pierwszego zalania budynku, a każdy większy deszcz powoduje kolejne szkody. Woda leje się nawet z kontaktów, pojawił się grzyb. Wynajęty rzeczoznawca stwierdził błędy budowlane – m.in. złą izolacje budynku. Sprawa trafiła do sądu.

Dorota i Łukasz Kaczmarkowie kupili nowy dom od dewelopera w maju 2019 roku. Zapłacili za niego wraz z gruntem 327 tysięcy złotych. Zaledwie miesiąc później, po kilkugodzinnych opadach deszczu dolna część budynku została zalana.

- Już z czerwca jest film pokazujący, że ściany są mokre. Już wtedy zapaliła się nam czerwona lampka. A to był jednorazowy, przelotny deszcz, taki mocniejszy – opowiadają państwo Kaczmarkowie.

- Tam na dole jest smród, zaduch, wilgoć. Jestem pielęgniarką na emeryturze, więc wiem, co to jest mieć grzyba w domu – dodaje Ewa Kaczmarek, matka pana Łukasza.

Dom osuszono. Następnie małżeństwo wykończyło wnętrze budynku i się do niego wprowadziło. To był początek problemów. Każdy kolejny deszcz powodował ponowne zalania domu, co widać na dostarczonych nam nagraniach.

- Każdy większy deszcz kończy się zalaniem. Woda leje się kontaktami, spod posadzki. Na ścianach pojawił się grzyb. Boimy się o życie, że albo dom się zapali, albo zostaniemy porażeni prądem. Napisaliśmy pismo wzywające do usunięcia wad, których deweloper nam nie ujawnił przed zakupem domu. Pan Tadeusz nie poczuwa się do odpowiedzialności, nie widział problemu – opowiadają państwo Kaczmarkowie.

ZOBACZ: Przewoźnik walczy o pieniądze. Niebezpieczne zdarzenie na drodze i groźby

Kaczmarkowie wynajęli rzeczoznawcę. Ten po przeprowadzeniu analiz nie miał wątpliwości, co jest przyczyną podtopień. Sąsiedzi małżeństwa zauważają, że oni nie mają problemów z zalewaniem budynków. Zaznaczają jednak, że ich domy stawiał inny budowlaniec.

- W tej ekspertyzie jest sporo uchybień, które pan Tadeusz zrobił. Styropian dał cieńszy niż powinien, zrobił to niechlujnie. Dom nie był odpowiednio uszczelniany, źle wykonana izolacja – wyliczają Dorota i Łukasz Kaczmarkowie.

- Szkody nie powstały wskutek użytkowania, na co wskazuje prywatna dokumentacja biegłego. W nieruchomości ujawniono wadę, która istniała od momentu wydania nieruchomości. Deweloper odpowiada tutaj z tytułu rękojmi za wady – ocenia adwokat Marta Kubica.

ZOBACZ: Auta nie ma, raty musi płacić. Policja umarza sprawę

Deweloper Tadeusz M. cały czas nie poczuwa się do odpowiedzialności.  Jedziemy do siedziby jego firmy. Adres przedsiębiorstwa budowlanego znajdujemy w internecie. Na miejscu otwiera nam kobieta, która twierdzi, że z mężczyzną nie ma nic wspólnego. Pozostaje nam rozmowa telefoniczna.

- Czy pan się przyznaje do błędu budowlanego?

- Nie.

- Czy spotkałby się pan z nami?

- Nie.

- Dlaczego pan nie uszczelnił odpowiednio ścian?

- Jak miałem uszczelnić? Niech mi pan powie.

- Tak, żeby nie zalewało budynku.

- Zrobiłem zgodnie z projektem. Niech sobie teren zrobi tak, żeby woda odchodziła od budynku, odpływ od budynku.

- To pan budował budynek.

- Dziękuję, do widzenia.

ZOBACZ: Sypialnia na górze, ale ze schodów korzystać nie będzie mogła

- Kupujący nabyli nieruchomość budynkową i gruntową jako jeden produkt od dewelopera.  I to on ponosi odpowiedzialność za wszelkie wady, które zostały ujawnione – zaznacza adwokat Marta Kubica.

- Ponieważ pan Tadeusz nie dał się namówić, żeby usunąć usterki, musieliśmy pójść z nim do sądu. Jesteśmy w szoku, że nowy dom może tak przeciekać. Wzięliśmy kredyt na całe życie i my zostaniemy z tym domem przesiąkającym – podsumowują Kaczmarkowie.

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX