Dostali „dodatek węglowy”, spółdzielnia zażądała dopłat

Mieszkańcy Osiedla Kwiatowego w Górzycy dostali od spółdzielni mieszkaniowej pisma, z których wynika, że mają jej zapłacić 3000 zł. Dokładnie tyle, ile dostali w ramach tzw. dodatku węglowego. Część lokatorów zapłaciła m.in. z obawy o dług i odsetki, część się buntuje. - To można nazwać wyłudzeniem pieniędzy – mówi jeden z lokatorów.

41-letni Wiesław Kolanek mieszka w Górzycy w województwie lubuskim. Mężczyzna na Osiedle Kwiatowe przeprowadził się dwa lata temu. W grudniu ubiegłego roku dostał list od tutejszej spółdzielni mieszkaniowej. Jego treść wprawiła mężczyznę w osłupienie. 

- Dostaliśmy podwyżkę czynszu, jednorazowo. Z pisma wynika, że do końca grudnia mieliśmy zapłacić 3 tysiące złotych. Uzasadnione to było tym, że opał poszedł w górę. Państwo dało nam 3 tys. złotych (tzw. dodatku węglowego – red.) i teraz spółdzielnia chce nam to zabrać. Za 162 mieszkania to będzie blisko pół miliona złotych – mówi Wiesław Kolanek.

- To można nazwać wyłudzeniem pieniędzy od nas. Mówiło się do prezesa, że jemu się to nie należy, że nie dostanie, a on dalej drąży – dodaje Mariusz Grocholski, kolejny mieszkaniec osiedla.

ZOBACZ: Sparaliżowany po wypadku w pracy. "Wyrok mogę tylko powiesić na ścianie"

Na Osiedlu Kwiatowym mieszkają 162 rodziny. Wszystkie w ubiegłym roku skorzystały z tzw. dodatku węglowego. Każdy właściciel mieszkania dostał trzy tysiące złotych. Ten fakt niestety wykorzystały władze tutejszej spółdzielni mieszkaniowej.

- Spółdzielnia się dowiedziała, że nie ma prawa do wystąpienia do rządu po zasiłek węglowy i chcieli się wysłużyć ludźmi. Ludzie dostali informacje od spółdzielni, że mają napisać o te 3 tysiące złotych i mogą to od razu przelać na konto spółdzielni – opowiada Wiesław Kolanek.

- Dwanaście miesięcy płacimy za ogrzewanie, chociaż latem kaloryfery nie grzeją – dodaje inny mieszkaniec Leszek Biały.

- Ale przecież myśmy sobie tego nie wymyślili. Nie od nas to wyszło. Po prostu nam się te pieniądze należą, a nie spółdzielni – zaznacza Ewa Przybłowska, mieszkanka osiedla.

ZOBACZ: Awantury, bijatyki, libacje. Lokatorzy jak z horroru

Sześćdziesięciu lokatorów oddało spółdzielni pobraną dopłatę. Dziś twierdzą, że zrobili to ze strachu, by nie stracić dachu nad głową. Spółdzielnia od rzekomego zadłużenia naliczała odsetki.

- Ludzie są tu zastraszeni. Boją się o swoje mieszkania, bo jeżeli nie zapłacą 3 tysięcy złotych, to spółdzielnia powiedziała, że będzie naliczać bardzo duże odsetki. I takim ludziom urosną odsetki przez rok, dwa i sprawa trafi do komornika. I mieszkanie może zostać przejęte - mówi Wiesław Kolanek.

ZOBACZ: Ponad dwa lata walczą o klucze do swoich mieszkań

Próbujemy porozmawiać z prezesem spółdzielni.

- Już miałem na policję dzwonić, że jacyś ludzie tu latają i filmują. Może jakieś wybuchy chcą tutaj zrobić. To jest teren prywatny, spółdzielczy – reaguje na nasz widok prezes. Później dodaje, że może porozmawiać, ale bez nagrywania.

- Na jakiej podstawie żąda pan od mieszkańców trzech tysięcy złotych? – pytamy.

- To jest tylko i wyłącznie sprawa spółdzielni i członków spółdzielni. Z jakiej racji mam się panu tłumaczyć? Niech pan mi powie. Bo pytam. Ja nie mam przyjemności z panem rozmawiać. Do widzenia – odpowiada.

Prezes nie zamierza ustąpić. Mieszkańcy natomiast od kilku lat czekają na walne zgromadzenie członków spółdzielni. Te z powodu pandemii były zawieszone. Najbliższe ma odbyć się pod koniec lutego. Lokatorzy chcą odwołania prezesa. 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX