Pogrążają ją rachunki za wodę. Eksmitują ciężko chorą emerytkę?
Zamiast walczyć z rakiem, walczy z urzędnikami. Samotna 77-letnia pani Irena zmaga się ze złośliwym nowotworem. Już rok temu została skierowana na leczenie w trybie hospicjum domowego. Jednak dziś jej największym zmartwieniem jest decyzja urzędników, by eksmitować ją z powodu zadłużenia. Problemem są przede wszystkim rachunki za wodę.
- Ja się nawet nie mam jak leczyć, bo muszę chodzić po tych urzędach i coś załatwiać, żeby mi nie dano tej eksmisji. Powinnam zgłosić się na operację, na naświetlania, a jak ja mogę równocześnie te dwie rzeczy załatwiać? W ten czas to człowiek jest nie do życia, tylko leży. Pójdę do szpitala, to napiszą, że lokator się nie odzywa, nie przebywa i stracę mieszkanie. Mamy świadków, że nie przebywa. Takich historii jest cała masa, to nie tylko u mnie – mówi Irena Noskowska.
- Irenka ma zaawansowanego raka, oprócz tego chcą ją wyrzucić z mieszkania. Mieszkanie ma 37 metrów, żądają 900 zł czynszu, a ma niską emeryturę – tłumaczy Marzena Rymkiewicz, znajoma pani Ireny.
- Skończyłam akademię muzyczną w klasie fortepianu i przeważnie pracowałam jako pedagog fortepianu w szkołach muzycznych różnego stopnia. I pracowałam też na obecnym uniwersytecie muzycznym w Warszawie – wspomina pani Irena.
Gdy zauważamy, że to piękny życiorys, odpowiada: - Ale smutne zakończenie. Nie szanuje się artystów.
Pani Irena pracowała całe życie, teraz otrzymuje niecały tysiąc złotych emerytury. Opłaty za 37-metrowe mieszkanie komunalne na warszawskiej Woli wynoszą około 900 zł. Wszystko przez wysokie rachunki za zużycie wody - pani Irena w ramach prognozy ma do zapłacenia ponad 400 zł miesięcznie.
- Opowiadano mi, że wszystko jest sprawdzone i wszystko się zgadza. To wbrew logice, bo musiałaby ta woda lecieć bez przerwy 24 godziny na dobę, żeby tyle było na liczniku - mówi pani Irena.
ZOBACZ: Awantury, bijatyki, libacje. Lokatorzy jak z horroru
Kobieta od wielu miesięcy prosi o przeanalizowanie, skąd tak duże zużycie - bez rezultatu. Twierdzi, że jest odsyłana z urzędu do urzędu, a jej sprawy wciąż pozostają nierozstrzygnięte. Sami byliśmy świadkami, jak trzy różne oddziały Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami (ZGN) odmawiały pomocy, odsyłając dalej.
- Mieszkanie jest w tej chwili zapisane jako lokal komunalny. Pani mogłaby wystąpić do ZGN-u z prośbą o przepisanie go jako socjalny, wówczas miałaby niższy czynsz. Dowiedziałem się, że pani nie ma pralki, więc może pierze ręcznie. Może podczas tego prania zużywa dużo wody. W 2017 roku, w lipcu była przeprowadzono kontrola. Podczas tej kontroli wskazano, że wodomierz jest w porządku, natomiast stwierdzono wyciek pod baterią łazienkową – może to też jest wyjaśnieniem tego problemu – zastanawia się Paweł Kalisz, rzecznik ZGN Wola.
- Pani nie prowadzi prywatnej pralni, więc nie zużywa tych wszystkich metrów sześciennych, które miasto przedstawia. Gdzieś albo w wyliczeniach, albo w ścianach, albo w rurach jest przeciek. To po stronie miasta jest, żeby te rachunki były przyzwoite, a nie nieprzyzwoite, jak teraz są – uważa Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.
ZOBACZ: Ponad dwa lata walczą o klucze do swoich mieszkań
Pani Irena nie ma rodziny. Pomagają jej znajomi i Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej. Założono zbiórkę, by spłacić zadłużenie za mieszkanie starszej, schorowanej kobiety - potrzebnych jest 20 tysięcy złotych.
- Najpierw mamy wpłacić tę kwotę, którą zebraliśmy, a wtedy podejmiemy negocjacje z działem windykacji o rozłożeniu na raty czy umorzeniu i wtedy miasto zwróci się do sądu o umorzenie tego pozwu, tej sprawy o eksmisję – tłumaczy Piotr Ikonowicz.
- W ciągu dwóch tygodni zostało zebrane około 11 tys. zł, zbieramy do 20 tys. zł. Wierzę, że to się uda – dodaje Marzena Rymkiewicz, znajoma pani Ireny.