Tracą dom. Powodem pozabankowa pożyczka
40-letnia Katarzyna Łucyk, wraz z rodzicami, Beatą P. i jej synem w 2010 roku wzięła 130 tys. zł pożyczki. Pieniądze miały być na inwestycję w hodowlę świń, w której pracować miała pani Katarzyna i jej rodzina. Zabezpieczeniem pożyczki była hipoteka rodzinnego domu kobiety. Po podpisaniu umowy pożyczkodawca błyskawicznie zażądał spłaty długu, a później sprzedania domu.
- Kolega powiedział mi, że w Radzyniu jest taka pani, co pomoże. Tak się stało, się pojechało i zaczęło się. Kazała mieszkanie przepisać na córkę, bo ja nie mam zdolności kredytowej, a ona może wziąć. Najpierw przepisaliśmy mieszkanie no i pojechali do niej. Ona powiedziała, że spłaci to wszystko, tylko my będziemy chlewni pilnować – opowiada Henryk Szcześniak, ojciec pani Katarzyny.
- Beata P. miała mnie zatrudnić, taka była umowa. Mąż miał dodatkowo tam pracować. Nie powiedziała mi, ile mam zarabiać – mówi Katarzyna Łucyk.
ZOBACZ: Odcięci od świata. Rzeka zalewa jedyną drogę
Umowa została podpisana w kancelarii notarialnej w Chełmnie. Ani pani Katarzyna, ani jej rodzice nigdy nie tylko nie dostali pieniędzy, ale nawet dokumentu umowy. Po trzech miesiącach pożyczkodawca zażądał spłaty długu. Chciał sprzedać dom. Powiadomiona wówczas prokuratura nie dopatrzyła się znamion przestępstwa.
- Najważniejszym zapisem w umowie jest to, że pani Beata otrzymała 30 tys. zł tak jakby do ręki, a 100 tys. zł miało być przelane na konto. Ja pożyczkodawcy to w ogóle na oczy nie widziałam do dziś dnia. Przy podpisaniu umowy pana Mirosława w ogóle nie było. Ta umowa była już podpisana przez niego, gdy przyszliśmy. Nie było nawet możliwości, żeby cokolwiek zmieniać, bo nawet jak pytania były zadawane, to nikt nie odpowiadał na nie. Tę umowę dostaliśmy tak jakby rok później, a nie do ręki przy podpisaniu. Wówczas podpisaliśmy i została przekazana dla pani sekretarki pana Mirosława – twierdzi Katarzyna Łucyk.
- W ogóle nie dostała tych pieniędzy, po prostu mieszkanie poszło, tak jakby komuś obcemu oddać je w prezencie – komentuje Grzegorz Łucyk, mąż pani Katarzyny.
ZOBACZ: Monter wymieniał licznik - doszło do zwarcia. Nie dostali odszkodowania
Pani Katarzyna musiała ogłosić upadłość. Dom jest w trakcie licytacji. Chcieliśmy porozmawiać z pożyczkodawcą oraz Beatą P., która pośredniczyła w uzyskaniu pożyczki. Bezskutecznie.
- Niedawno to jeszcze w więzieniu w Lublinie siedziała, w areszcie. Jak startowała na radną do Urzędu Miasta, ta uczciwość była jej „najlepszą cechą” – słyszymy od sąsiadki Beaty P. z Radzynia Podlaskiego.
Interwencja już pięć lat temu pokazywała inne osoby pokrzywdzone przez Beatę P. Edyta Mazurek twierdzi, że kobieta miała pomóc jej wyjść z długów, a wyłudziła od niej mieszkanie warte 120 tys. zł.
Beata P: Nie jestem oszustką. To jest etykieta przypięta mi od 2006 roku, z którą walczę do dnia dzisiejszego.
Edyta Mazurek: Oddaj mi mieszkanie, spłać kredyty, nie mam nic do ciebie.
Beata P.: Mogę powiedzieć szczerze: to litość i chęć pomocy. Nie chcę się usprawiedliwiać i nie chcę wybielać swojej osoby. Całe życie pomagałam innym osobom. Zapomniano mi to w ciągu jednego dnia.
ZOBACZ: Morderca ma im zapłacić 200 tys. zł. Wyrok tylko na papierze
Pani Katarzyna poprosiła o pomoc Piotra Ikonowicza oraz Interwencję. Chce nagłośnić sprawę, jej zdaniem poszkodowanych może być więcej. Postanowiła ponownie złożyć zawiadomienie do prokuratury, bo dzisiaj znane są nowe fakty i okoliczności.
- Chcieliśmy zawiadomienie złożyć. My tu jesteśmy dlatego, że pani Katarzyna padła ofiarą przestępstwa polegającego na oszustwie. Pożyczkodawca w ogóle nie interesował się zwrotem pożyczki, natomiast zabezpieczył na trzy różne sposoby przejęcie gospodarstwa i nieruchomości domu pani Katarzyny. Dowiedziałem się, że są jeszcze inne ofiary. Pod pozorem pożyczek odbiera się ludziom nieruchomości, odbiera się ludziom dach nad głową – mówi Piotr Ikonowicz z Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej.
- Myślę, że sąd mnie teraz wysłucha, bo nie miałam możliwości, żeby się wypowiedzieć w tej sprawie. Nikt mi nie dał takiej szansy nawet – podsumowuje Katarzyna Łucyk.