Oskarża o gwałt i molestowanie. Co dalej z trenerami?
Dwa tygodnie temu jako pierwsi pokazaliśmy historię pani Sylwii. Była łuczniczka twierdzi, że jako nastolatka była molestowana i zgwałcona przez trenera podczas zawodów. Reportaż przerwał zmowę milczenia. Do naszej redakcji zaczęły odzywać się kolejne osoby piętnujące patologie środowiska łuczniczego. Tymczasem dwaj trenerzy, na których wskazała była łuczniczka dalej trenują młodzież.
- Wierzę Sylwii. Myślę też, że zdjęcia są zatrważające i również prawdziwe… W tym środowisku też jestem i wielokrotnie słyszałam różne teksty. Np. że „Bóg cię obdarzył świetnymi darami”. No takie… chodziło o kobiecość. O rozmiary piersi – opowiada pani Karolina, łuczniczka.
„Bo dostaniesz klapsa na tyłek”. Tak samo trener odezwał się do zawodniczki. Dochodzi do romansów trenerów z zawodniczkami. Wydaje mi się, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Do tego czasem dochodzi alkohol i tragedia gwarantowana – ocenia pani Magda, była łuczniczka.
ZOBACZ: Oskarża trenerów łucznictwa o gwałt, gdy miała 16 lat
Historia pani Sylwii wywołała burzę w internecie, ale także w najbliższym otoczeniu 22-latki. Na byłą, utalentowaną łuczniczkę spadła fala hejtu. To tylko kilka komentarzy.
„Sama chciała się z trenerem p******, a teraz taka moda, chwytliwy temat dla mediów, to chce coś wycisnąć z tego, proste.”
„Kolejna liczy na łatwy zarobek niszcząc komuś życie”
„Po siedmiu latach dopiero przypomniała sobie, że została zgwałcona? Dziwna sprawa.”
ZOBACZ: Nie dbali o krzyż. Dostali 20 tys. zł kary
W obronie pani Sylwii poza innymi zawodniczkami i działaczami, stanęła jej matka.
- Ja bym w życiu nie pomyślała, że moje dziecko jest krzywdzone przez pedagoga. (…) Ona nie była w stanie nam o tym powiedzieć. Były sytuacje, że nie chciała już jeździć na treningi. Ale były telefony ze strony trenera, że ona musi przyjechać. Oddawałam dziecko pod opiekę dobrego człowieka. Tak przynajmniej myślałam. (…) To może spotkać każdego – mówi pani Izabela.
- Spotykam się z falą ogromnej krytyki i szczerze przyznam, że nie spodziewałam się. Hejt niszczy mnie bardzo – przyznaje pani Sylwia. Podkreśla jednak, że nie żałuje iż opowiedziała nam swoją historię. - Z tego względu, że dużo osób się udzieliło (odezwało – red.), dużo ofiar – podkreśla.
- Nie spodziewałam się, że osoby w twarz mi to będą mówić. Bo od emisji reportażu Interwencji czy później materiału Wydarzeń miałam problem ze zrobieniem najzwyklejszych zakupów. Ludzie pytają gdzie byli moi rodzice i co ja sobie w ogóle wyobrażam. „Szukam rozgłosu czy pieniędzy?” Nie przypominam sobie, żebym gdziekolwiek powiedziała słowo „odszkodowanie”. Bo ja nie po to tu przyszłam – podkreśla pani Sylwia.
ZOBACZ: Maszyna w stolarni wciągnęła jej rękę. Winnych brak
Kobieta obawia się również zemsty ze strony oskarżonych przez nią trenerów.
- Boję się. W końcu jestem dla nich zagrożeniem. Doszczętnie zrujnowałam im życie tymi oskarżeniami, które nie są bezpodstawne. I boję się, że może mi się coś stać – zaznacza 22-latka.
- Bardzo cieszę się, że ten materiał ujrzał światło dzienne. Dzięki temu jest szansa, że nasze środowisko się oczyści z takich sytuacji – mówi pani Magda, była łuczniczka..
- Uważam, że te granice były wielokrotnie przekraczane. I żal mi jest wszystkich młodych dziewczynek, które mają marzenia – dodaje łuczniczka pani Karolina.
ZOBACZ: Oddali auto, komornik zajął im 7 tys. zł
Henryk J. i Kazimierz K. nadal pracują z młodzieżą. Potwierdzają to zdjęcia m.in. wykonane dzień po emisji pierwszego reportażu oraz nagrania. Jedno z nich powstało kilka dni temu. Obaj byli widziani w ostatni weekend na zawodach w Legnicy. Zapytaliśmy o to Polski Związek Łucznictwa. To treść jego oświadczenia:
„Jako Zarząd mamy związane ręce, mimo najszczerszych chęci. Nie możemy ich zawiesić, bo nie mamy takich narzędzi. Jeśli zrobimy cokolwiek, to zaraz nas będą pozywać. Komisja dyscyplinarna zbiera się w środę. Nie mamy odpowiedzi z prokuratury czy toczy się postępowanie. Kluby nie odpowiedziały. Jest to stanowisko naszej kancelarii prawnej i musimy się dostosować”.
- Trzeba pamiętać, jak wyglądają zarządy obydwu klubów. De facto można powiedzieć, że obie osoby są sędzią we własnej sprawie, więc trudno jest oczekiwać, że podejmą decyzję o zawieszeniu własnych osób – komentuje Ernest Ziemianowicz, pełnomocnik pani Sylwii.
ZOBACZ: Ostatnia nadzieja. Za trzy miesiące zostanie uznana za zmarłą
Prokuratura prowadzi postepowanie. Pani Sylwia była kolejny raz przesłuchiwana. 22-latka liczy, że jej koszmar niebawem się skończy. Chce jedynie sprawiedliwości.
- Chcę sprawiedliwości, nic więcej – mówi pani Sylwia.