Drogowcy zajęli jedną trzecią jej działki. Nie chcą zapłacić

Drogowcy za darmo zajęli jedną trzecią działki pani Grażyny z Gorzebądza koło Koszalina pod budowę urządzeń służących odwodnieniu powstającej drogi ekspresowej. Kobieta nie dostała ani złotówki, nie wywłaszczono jej działki. Mało tego: spoczywa na niej obowiązek konserwowania urządzeń!

Gorzebądz to niewielka miejscowość w województwie zachodniopomorskim. Mieszkańcy mówią o niej: urokliwa, choć dziś przez jej środek przechodzi budowa drogi ekspresowej S6. Dwadzieścia lat temu dom wybudowała tu pani Grażyna.

- W chwili podjęcia decyzji o budowie domu, oczywiście nie było mowy o żadnej trasie, o żadnych drogach szybkiego ruchu. Sprawdzaliśmy to jeszcze przed kupnem działki. Natomiast jak już powstała ta droga, to miało być kilka wariantów. Na końcu podjęto decyzję dla nas wszystkich mieszkańców najgorszą, bo trasa będzie biec 20 metrów od granic działek – opowiada Grażyna Musiałkowska-Markowska.

Wszystko widać z okna, bo budowa zaczyna się praktycznie na granicy działki. To jednak nie koniec niedogodności.

Dwa lata temu pani Grażyna dowiedziała się, że jedna trzecia należącego do niej terenu ma zostać zajęta na urządzenia służące odwodnieniu budowanej drogi. Decyzję miał podjąć wojewoda zachodniopomorski na mocy specustawy i bez konsultacji z zainteresowanymi.

- Będą wszystkie budowane obecnie skarpy obłożone kamieniami, zbiornik wodny będzie pogłębiony, a przez most ma być przepływ do rowu melioracyjnego po drugiej stronie – opisuje trwające obok domu prace pani Grażyna i  dodaje, że nikt nie chce wykupić jej terenu lub zapłacić odszkodowania.

- A trzeba wiedzieć, że wedle prawa wodnego wszystkie urządzenia, które się na tej działce znajdą, będą należeć do właściciela działki. Ja będę musiała prowadzić konserwację, żeby to było czynne, zadbane. A to urządzenia niemałe, bo duża studnia, szandory, schody zejściowe, osobna furtka na moją działkę. Myślę, że ta działka nie będzie miała już żadnej wartości – mówi Grażyna Musiałkowska-Markowska.

ZOBACZ: Atak kwasem zamienił jego życie w koszmar. Wini szwagra

Pani Grażyna oczekuje, że jej teren zostanie wykupiony przez inwestora. Nie chce odpowiadać za urządzenia służące do melioracji. W podobnej sytuacji jest jej sąsiadka.

- Ja się dowiedziałam o wszystkim 3 lutego, jak kierownik budowy przyszedł do nas z zapytaniem, czy my zgadzamy się na wejście ekipy, która będzie budować te urządzenia. Do tej pory to było tylko tak, że mieli udrożnić, wyłożyć płytami, żeby nie osuwała się ziemia i na tym koniec, bo dostaliśmy zawiadomienie o czasowym zajęciu tej nieruchomości – tłumaczy sąsiadka Krystyna Sak.

- Ja zapoznałem się z tą sprawą i tu wszystko leży po stronie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, która jest inwestorem. Konsultacje społeczne należą do GDDKiA i wszystko, co jest przeprowadzone, jest też w decyzji ZRID wypisane – twierdzi pracownik biura wojewody zachodniopomorskiego.

ZOBACZ: Jego los poruszył widzów i zmobilizował urzędników. Dostał mieszkanie

Do biura wojewody wysłaliśmy dodatkowe pytania. Pani Grażyna i jej sąsiadka dostały bowiem kary grzywny za niewpuszczenie ekipy budowlanej na działkę. Choć jak twierdzą kobiety, inwestor już raz to zrobił i to bez uprzedzenia właścicielek terenu.

- Raz tysiąc złotych, teraz ostatnio pięć tysięcy za niewpuszczenie ludzi na działkę. A jest to nieprawda, bo ludzie na działkę mogą wejść. Zresztą raz weszli z samego rana, wycięli mi siatkę, zniszczyli mi to, co tam było nad wodą, wycięli mi drzewa i się wynieśli - mówi pani Grażyna.

A odpowiedzi na pytania o zasadność ukarania bohaterek reportażu nie ma do dziś. O inwestycji postanowiliśmy porozmawiać z przedstawicielami Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Przedstawiciel GDDKiA w Szczecinie: Ten przepust wykonujemy większy ze względu na to, że takie prace są konieczne.

Reporter: Tak, ale dlaczego na czyimś terenie?

Przedstawiciel GDDKiA: Przywrócenie do pierwotnego stanu oznacza, że będzie teren uprzątnięty, będzie mógł być dalej użytkowany w ten sam sposób, tu żadnego nowego elementu nie wykonujemy, nie stawiamy.

Reporter: Jak nie stawiacie, skoro usuwacie drzewa, wstawiacie betonowe uzbrojenia tego rowu, urządzenia melioracyjne…

Przedstawiciel GDDKiA: Robimy to, żeby były odpowiednie parametry.

Reporter: Ale dlaczego w takim razie nie zostanie wywłaszczona ta działka?

Przedstawiciel GDDKiA: Dlatego, że nie ma tu takiego uzasadnienia, dlatego tego rodzaju prace są wykonywane na tymczasowych zajęciach.

ZOBACZ: Kupił auto w komisie, rozsypało się po 100 km

- Pozostawienie jakichkolwiek prac budowlanych, elementów betonowych oznacza, że nie mamy przywrócenia do pierwotnego stanu. W tym wypadku będą tam urządzenia, które właściciel nieruchomości musiałby utrzymywać. A jeżeli nie dochodzi do przywrócenia do stanu pierwotnego nieruchomości, to możemy się ubiegać o odszkodowanie i drugą podstawą, o którą możemy się ubiegać, jest wywłaszczenie i odszkodowanie z tym związane. Wtedy dochodzi do podziału takiej nieruchomości, przestajemy być właścicielem, ale otrzymujemy środki pieniężne – tłumaczy prawnik Bartosz Graś.

- Obawiamy się, że nie będziemy chyba w stanie utrzymać tego finansowo. Z tym będą na pewno związane jakieś koszty. A jak zaleje sąsiada, to ktoś może mieć pretensje, że to przez nas – zauważa Krystyna Sak, sąsiadka pani Grażyny.

 

Oglądaj inne reportaże tego reportera

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX

 

XXXX XXXXXXX XXXXXX XX XXX XXX XXXX XXXX XXXXX

 

XXX XXXX X XXXXXXX XXXXXXXX XXXXXXX X XXXXX