Ma doszczętnie zalane mieszkanie. Trudna walka o odszkodowanie
Pani Elżbieta cieszyła się z nowego, wyremontowanego mieszkanie z Wołominie zaledwie 6 dni. Później lokal został doszczętnie zalany. Woda stała po kostki, uszkodziła m.in. sprzęty, instalację elektryczną, drzwi czy panele. Emerytka lokal ubezpieczyła, ale o odszkodowanie, jak twierdzi, musiała walczyć.
Pani Elżbieta ma prawie 70 lat. Niedawno sprzedała swoje mieszkanie, by wprowadzić się do mniejszego w podwarszawskim Wołominie. W lokalu, w którym zrobiła generalny remont, mieszkała zaledwie tydzień. W kwietniu br. mieszkanie zostało kompletnie zalane.
- Sześć dni się cieszyłam mieszkaniem, po 6 dniach łzy, płacz. Woda na podłogach była po kostki, na meblach wszystkie ręczniki, koce, jakie mieśmy kładliśmy, żeby tylko te meble uratować. Woda w werandzie tydzień stała, ciurkiem się lała, z żyrandoli z kontaktów z gniazdek. Wróciłam do szarości, ciemności, pierwsze dwa dni przy świeczce siedziałam. Jak się później okazało, po wezwaniu wszystkich służb, sąsiadowi u z góry pękł wężyk z gorącą wodą, straż użyła wejścia siłowego – opowiada Elżbieta Biegaj.
ZOBACZ: Drogowcy zajęli jedną trzecią jej działki. Nie chcą zapłacić
Zniszczeniu ulegała instalacja elektryczna, panele, drzwi, sprzęty. Mieszkanie nie nadawało się do użytku. Pani Elżbieta zgłosiła zalanie do ubezpieczyciele, bo przezornie mieszkanie ubezpieczyła. Czekała na szybki zwrot pieniędzy by zacząć remont.
- Do dzisiaj sprzęt stoi w kuchni: kuchenka mikrofalowa, telefon, wszystko zalane. Jeszcze nie było specjalisty, żeby to ocenić. Nie wiem, może zobaczyli mój pesel i pomyśleli: po co tej pani zwracać. Dostałam opiekuna sprawy i dołączyłam wszystkie dokumenty, po czym ostatni kontakt z opiekunem był 14 kwietnia. Był rzeczoznawca, ale z firmy zewnętrznej. Ocenił, że tak, jak najbardziej mieszkanie jest zalane i zgłasza wszystko do ubezpieczyciela - tłumaczy pani Elżbieta.
Jej zdaniem kontaktu z ubezpieczycielem jest niewłaściwy. - Po kilkukrotnych moich telefonach, mejlach, słyszę, że sprawa jest cały czas w toku – dodaje.
ZOBACZ: Maluje ustami obrazy, by pomóc mamie
Emerytka pożyczyła pieniądze na remont, by znów móc żyć w swoim mieszkaniu. W załatwieniu formalności pani Elżbiecie pomaga córka.
- Koszt samej instalacji elektrycznej to 10 500 zł, a ponownego remontu, pomalowania ścian, położenia paneli, zagipsowania ścian, to 9 000 zł – mówi pani Ewelina, córka pani Elżbiety.
W naszej obecności kobieta zadzwoniła na infolinię ubezpieczyciela. Jak tłumaczy, trzeba uzbroić się w cierpliwość, by nawiązać połączenie, bo ostatnio 1,5 godziny czekała.
„Ciężko mi powiedzieć dlaczego nie otrzymała pani żadnej informacji natomiast, w tej chwili wyślę monit” - przekazała konsultantka.
Na uwagę, że „jest 10 osobą, która wysyła monit” w tej sprawie, odparła, że ze swojej strony nie może nic zrobić.
ZOBACZ: Zabrano mu fragment działki, by stacja paliw miała dojazd
We wtorek o komentarz poprosiliśmy firmę ubezpieczeniową. Odpowiedź otrzymaliśmy wczoraj.
„Uprzejmie informuję, że sprawa została już wyjaśniona i zakończona. Zawsze dokładamy wszelkich starań, aby działać w najlepiej pojętym interesie klienta. Dlatego, jeżeli są sytuacje, w których pojawiają się nowe okoliczności, analizujemy je, a jak jest taka potrzeba, podejmujemy dodatkowe czynności, w tym organizujemy ponowne oględziny, czy ekspertyzy.”
PS. Pani Elżbieta otrzymała już odszkodowanie.