Wyremontowała, może odejść. Urzędnicy w… salonie fryzjerskim
Magda Osipowicz włożyła serce, czas, a przede wszystkim pieniądze w remont lokalu wynajętego od miasta. Otworzyła w Białej Podlaskiej studio fryzjersko-kosmetyczne. Po trzech latach okazało się, że ma się wynieść, a do wyremontowanych pomieszczeń wrócą.. urzędnicy.
Pani Magda przez ponad 7 lat mieszkała w Paryżu. Trzy lata temu postanowiła wrócić do rodzinnej Białej Podlaskiej w woj. lubelskim. Otworzyła studio fryzjersko-kosmetyczne w stylu francuskim. Od miasta wynajęła pustostan, na ostatnim piętrze w zabytkowej kamienicy w centrum.
- Lokal stał trzy lata pusty. Miasto oferowało wynajem, to widniało na ich stronie internetowej. Zachwycił mnie styl, drewniane schody, uznałam, że to lokal z duszą. To nie wyglądało tak jak teraz, tu było pełno pomieszczeń, które musieliśmy wyburzyć. Ze względu na działalność każde pomieszczenie musi być zaopatrywane w punkt wodny, najwięcej prac było z rozprowadzaniem hydrauliki. Przeprowadziliśmy pracę odnowienia łazienki, położenia gładzi, wymieniliśmy oświetlenie – opowiada Magda Osipowicz.
Remont lokalu kosztował ponad 30 tysięcy zł. Pani Magda zatrudniła pracowników i w maju 2020 roku rozpoczęła działalność. Nagle, pod koniec kwietnia otrzymała od miasta wypowiedzenie ze skutkiem natychmiastowym. I to bez żadnego uzasadnienia. Kobieta, która jest w 8. miesiącu ciąży przeżyła szok.
- Jest mi przykro, bo kto by tu przyszedł, to mów, że czuje się jak w domu. Nie jest łatwo przenieść się w inne miejsce w trzy miesiące. Zorganizować lokal i wyremontować pod salon – mówi Aneta Białecka, fryzjerka, pracownica pani Magdy.
ZOBACZ: Na starość na ulicę? Wnuk upomniał się o połowę mieszkania
Po otrzymaniu pisma pani ma Magda zatelefonowała do Zakładu Gospodarki Lokalowej. Ale wówczas też nie dowiedziała się, co jest przyczyną nagłego rozwiązania umowy. Oburzenia nie kryją klientki, jak i przewodniczący rady miasta.
- Została postawiona w dość niezręcznej sytuacji. Jest w ciąży, to jest bardzo trudna sytuacja dla niej. Włożyła w to serce, pracę, pieniądze i ktoś chce pozbawić ją tego. Dlaczego?
To jest nieludzkie, nieempatyczne – ocenia pani Małgorzata, klientka salonu.
- Tam powinny być urzędy, to budynek użyteczności i dostała wypowiedzenie z tego powodu. Tam będą usługi świadczone przez MOPS – tłumaczy Wojciech Chilewicz, prezes Zakładu Gospodarki Lokalowej w Białej Podlaskiej.
ZOBACZ: Ich blok grozi zawaleniem! Winią dewelopera, nie chcą wracać
Dziś już wiemy, że w miejscu wyremontowanych przez panią Magdę pomieszczeń, znajdzie się miejski ośrodek pomocy społecznej. Decyzja wydaje się zaskakująca, bo lokal mieści się na ostatnim piętrze starej kamienicy, w której nie ma i nigdy nie będzie windy. Osoby starsze czy niepełnosprawne będę miały problem, aby wejść.
- Pikanterii sprawie dodaje fakt, że tam były agendy urzędu miasta i zostały przeniesione, bo warunki do pracy nie spełniały wymogów. Nawet jedna z pracownic zemdlała. I stało to puste, aż pani Magda się wprowadziła i zamontowała klimatyzację – zaznacza Bogusław Broniewicz, przewodniczący rady miasta Biała Podlaska.
- Mam żal, jako przedsiębiorca powinnam być wspierana, a nie w taki sposób potraktowana. Zostałam wyrzucona na bruk… - komentuje pani Magda.
- Czuję się wykorzystana. Moje pieniądze teraz posłużą komuś innemu. Ktoś dał mi lokal, który wymagał kapitalnego remontu, teraz wygląda pięknie. I teraz moje serce, praca zostały odebrane – podsumowuje pani Magda.